Trwa dyskusja o przyszłości Sokołowskiego Ośrodka Kultury. Dyrektor Marcin Celiński twierdzi, że sytuacja finansowa jest dramatyczna. Burmistrz Iwona Kublik apeluje o powstrzymanie złych emocji. Nie proponuje też radykalnych rozwiązań.
Radna Hanna Lecyk, przewodnicząca komisji gospodarki w sokołowskiej radzie miejskiej, zwołała posiedzenie komisji, zapraszając na nie członków komisji budżetu. Tematem obrad była sytuacja finansowa SOK. Niestety, na obrady większość radnych nie przyszła, a przewodniczący rady Daniel Krakowski, po przekazaniu kierowania obradami radnej Lecyk, opuścił salę.
Nie pojawiła się skarbniczka, bo akurat w dniu komisji wzięła urlop, a burmistrz Iwona Kublik spóźniła się na obrady (w sali obok uczestniczyła w innym spotkaniu).
Na posiedzenie komisji przyszli natomiast liczni pracownicy SOK. Większość z nich chciała wiedzieć, czy nie straci pracy. Dyrektor Marcin Celiński od jakiegoś czasu powtarzał bowiem, że SOK ma pieniądze na funkcjonowanie tylko do końca września.
Na spłatę pożyczek
To właśnie Marcin Celiński na komisji mówił najwięcej. W emocjonalnych wystąpieniach szczegółowo opisał trudną sytuację finansową instytucji, która od lat bazuje na dotacji miejskiej na poziomie z 2017 roku, którą dyrektor określił jako „skandalicznie niską”. Jak mówił, od kilku miesięcy informował panią burmistrz o problemach finansowych SOK, a tylko dzięki wysiłkowi pracowników oraz oszczędnościom (400 tys. zł) udało się utrzymać funkcjonowanie SOK do trzeciego kwartału 2024 roku.
– Jestem odpowiedzialny nie tylko za instytucję, lecz i za pracowników. Muszę mieć czas na wypowiedzenie umów, co według prawa pracy powinno nastąpić trzy miesiące przed tym, nim zabraknie środków finansowych – mówił dyrektor. Wyraził też oburzenie brakiem realnych działań ze strony miasta.
Jak mówił dyrektor Marcin Celiński, SOK potrzebuje do końca roku 715 tys. zł, m.in. na spłacenie zaciągniętych na polecenie byłego burmistrza dwóch pożyczek oraz spłatę zobowiązań związanych z remontem dachu.
W przypadku wzięcia 715 tys. zł kredytu na 3 lata, rata miesięczna wyniosłaby 19 tys. zł plus odsetki. To jest katastrofa dla miasta? Tylko te pieniądze chcemy. Przypominam, że miasto ma swoją ciągłość. Nieważne, czy burmistrzem jest Bogusław Karakula, czy Iwona Kubik – mówił dyrektor. – Dlatego apeluję o wywiązanie
się z zaciągniętych zobowiązań.
Tak już nie będzie
Burmistrz Iwona Kublik stwierdziła, że nie rozumie nerwowej sytuacji, jaką stworzono wokół SOK. Jak mówiła, w budżecie miasta jest jeszcze 313 tys. zł dla SOK, a na najbliższej sesji rada podejmie decyzję o kolejnych
środkach. Burmistrz nie chciała też, wzorem poprzednich władz, uzgadniać wszystkiego „na słowo”. Chodzi o zaciąganie na polecenie byłego burmistrza pożyczek dla SOK w miejskich jednostkach STBS i PUIK.
– Pytam radnych: czy chcieliby, żeby respektować uchwałę budżetową, którą uchwalą państwo niebawem? Nie może to tak funkcjonować, że co innego mamy na papierze, a w realu będzie co innego. Ja za te decyzje na telefon nie odpowiadam i jeszcze raz podkreślam: Nie będę postępować w ten sam sposób – zapewniła burmistrz. Iwona Kublik przypomniała też o trudnej sytuacji finansowej całego miasta.
Cały artykuł w papierowym i e-wydaniu (KUP TERAZ) “Tygodnika Siedleckiego” nr 43.