REKLAMA
14.6 C
Siedlce
Reklama

Sto lat wieczności

Gdyby żyła, miałaby dzisiaj 115 lat. Czyli… i tak by nie żyła. Zmarła 7 października 1908 r. Od stu lat należy więc do wieczności. Tak jak i anioł stojący na jej grobie.

Zwieńczony Aniołem Śmierci nagrobek Olusi Holder-Egger nie jest ani najstarszym, ani najwyższym na cmentarzu w Korytnicy. Kto wejdzie za cmentarną bramę, na pewno go nie przeoczy. Jasny, niemal biały marmurowy posąg stoi na kwadratowym czarnym bloku z polerowanego kamienia. Wskazujący palec uniesionej prawej ręki anioła celuje w niebo. (Palec jest wyraźnie jaśniejszy od reszty figury, zapewne niedawno dosztukowany w miejsce utraconego). Duże anielskie skrzydła są złożone, włosy rozwiane, głowa lekko pochylona, powieki spuszczone. W lewej dłoni anioł dzierży trąbkę, którą trzyma w pogotowiu. Zadmie w nią, gdy skończy się czas. Wystająca spod obszernej szaty wąska stopa anioła wspina się na palce, jakby postać dopiero co dotknęła ziemi. A może przeciwnie – dopiero zamierza się unieść? Gdyby jednakże takie były anielskie zamiary, czy wysłannik nieba nie powinien patrzeć do góry, tam, dokąd ma się oddalić? 

Jak z Powązek 
Anioł z korytnickiego cmentarza jest, jak widać, niejednoznaczny i opornie poddaje się interpretacjom. Za to niewątpliwie intrygujący, nade wszystko – piękny. Regionalista, wieloletni kustosz liwskiego muzeum Marian Jakubik w swojej pracy o cmentarzach regionu węgrowskiego uznał pomnik na grobie Olusi za „najcenniejszy pod względem artystycznym w województwie siedleckim”. – Pomnik został wykonany w pracowni kamieniarskiej J. Norblina i S. Bartmańskiego w Warszawie. Niesygnowaną rzeźbę wykonał prawdopodobnie Bartłomiej Mazurek – pisze Marian Jakubik. Z jego pracy dowiedzieć się można, iż nagrobny pomnik przedstawiający Anioła Śmierci należał do typowych. W tym samym czasie, tj. w końcu XIX wieku, rozwinęła się pełna, trójwymiarowa nagrobkowa rzeźba figuralna przedstawiająca Anioła Śmierci, rzadziej Matkę Boską, a już wyjątkowo Chrystusa lub małego aniołka, przeważnie klęczącego na jednym kolanie. Rzeźbę tę charakteryzuje realizm akademicki, oparty na takich klasycystycznych przesłankach, jak pedantyczność, rutyna, wierność ustalonym kanonom w sztuce, gdzie mało jest miejsca na inwencję twórców. Nagrobki takie, odpowiadające przeciętnym gustom mieszczańskim, występują w dwóch odmianach. Pierwsza to rzeźba figuralna połączona kompozycyjnie z malowniczym romantycznym akcentem w rodzaju imitacji kopczyka z łamanych kamieni i krzyżem z nieokorowanych pni drzew, obficie dekorowana liśćmi (…) Druga odmiana – to rzeźba figuralna ustawiona na gładkim, często polerowanym, regularnym bloku, stanowiącym cokół. Taki właśnie jest nagrobek Olusi Holder-Egger. 

Anioł Śmierci? Co komu po takim aniele? – chciałoby się zapytać. A jednak przydaje się. Jeden raz – lecz każdemu. Czuwa nad zmarłym i oddziela jego duszę od ciała. Podobno nazywa się Azrael. Taki anioł nie powinien być smutny. Prowadzi przecież duszę prosto do nieba. Anioł z grobu Olusi jest smutny i płacze. Trafniej byłoby nazwać Aniołem Boleściwym, Aniołem Smutku. Może zdaje mu się, że posłano go nie w porę? Przedwcześnie. Albo zaplątał się w nasze ziemskie sprawy, przejął codziennymi troskami, wielką rozpaczą ludzi i na chwilę zapomniał o niebie? 

W 15 wiośnie 
„S.P. Olusia Holder-Egger zm. 7 października 1908 r. w 15 wiośnie życia. Pamięci jedynej ukochanej i nieodżałowanej córce – Rodzice” – czytamy (trochę na bakier z gramatyką) na pomniku. Nastolatka zmarła z przyczyny, która dzisiaj może wydać się banalna – na zapalenie wyrostka. Sto lat temu takie choroby, nawet wśród zamożnych rodzin, bywały śmiertelne. W obecnej, o sto lat późniejszej Korytnicy 15-letnia córka Holder-Eggerów rozpoznałaby kościół oraz najstarsze nagrobki na cmentarzu. I oczywiście rodzinny dom, wzniesiony przez hrabiego Adama Ronikera i rozbudowany przez Tymoteusza Łuniewskiego. Dzisiaj opuszczony i zapomniany budynek dworu popada w ruinę. Obok dworu stoi kamienna kapliczka z figurą Matki Boskiej. Jeśli wierzyć rodzinnej tradycji – jeszcze jeden świadek, upamiętniający rodzinną tragedię z 1908 r. Kapliczkę postawiono po śmierci Olusi. Dorastająca Aleksandra spędziła w Korytnicy zaledwie kilka lat. Jej rodzice, Maria i Teodor Holder-Egger stali się właścicielami i mieszkańcami tamtejszego majątku zaledwie kilka lat wcześniej. Sprowadzili się w 1902 r. Wzorowo prosperujący folwark odsprzedał im poprzedni właściciel Tymoteusz Łuniewski. Teodor Holder-Egger, z zawodu inżynier leśny, w przeciwieństwie do Łuniewskiego, nie okazał się dobrym gospodarzem. Majątek popadał w długi i, nieustannie parcelowany, powoli malał. Kiedy w 1938 r. Towarzystwo Kredytowe-Ziemskie, główny wierzyciel folwarku, doprowadziło do ostatecznego podziału folwarku, Marii Holder-Eggerowej (jej mąż zmarł kilka lat wcześniej) pozostał jedynie dwór, 16 ha sadu i 2 ha ziemi. Resztkę tę rozdysponowała, spisując przed śmiercią testament w 1941 r. Z perspektywy późniejszych wydarzeń taki obrót spraw, niekoniecznie trzeba uznać za nieszczęśliwy. Po 1945 r. posiadłość Holder-Eggerów i tak zostałaby albo rozparcelowana, albo przekształcona w PGR. 

Wir życia 
Choć nie mieli głowy do gromadzenia majątku, Holder-Eggerom poszczęściło się na niwie pracy społecznej. Istnieje taki typ ludzi, którzy więcej rozdają, niż garną do siebie. Holder-Eggerowie ofiarowali trzy morgi ziemi, na których w latach 20. stanął, i stoi do dzisiaj, budynek szkoły w Korytnicy. Po śmierci ukochanej córki Maria Holder-Eggerowa rzuciła się w wir pracy społecznej. Namówiła żony i córki właścicieli okolicznych majątków do założenia Towarzystwa Zjednoczonych Ziemianek. Jej aktywność – z początku społeczna, po odzyskaniu niepodległości – także polityczna, była doprawdy imponująca. Arkadiuszowi Kołodziejczykowi, autorowi „Dziejów Korytnicy i ziemi korytnickiej” zajęło niemal pół strony samo tylko wyliczenie społecznych funkcji Marii Holder-Eggerowej. Jej dzialalność została przez mieszkańców doceniona. W 1922 r. właścicielka dóbr korytnickich została wybrana z listy endecji do Sejmu. Ale za daleko zabrnęliśmy w politykę w tej opowieści. Miało być o Olusi i jej aniele. 

Już tylko anioł 
Z zamieszczonej w „Dziejach Korytnicy i ziemi korytnickiej” Arkadiusza Kołodziejczyka fotografii Aleksandry, córki Marii i Teodora Holder-Eggerów, spogląda na nas skupiona nastolatka w berecie. Twarz ma spokojną, poważną. Spod okrycia głowy wystaje ciemny warkocz. Czy podobna jest do anioła na swoim nagrobku? Trudno powiedzieć. Do starych fotografii mało kto już dziś zagląda. Olusia Holder-Egger sto lat temu przeszła do wieczności. W pamięci żywych reprezentuje ją anioł na korytnickim cmentarzu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Ciąg dalszy sprawy z Brzezin – dziecko urodziło się żywe

Wykonano sekcję zwłok noworodka, którego ciało znaleziono w śmietniku...

Wypadek na DK2 w Ujrzanowie

Na rondzie w Ujrzanowie doszło do zderzenia dwóch samochodów. Przed...

Mińsk Mazowiecki: Robotnika przysypała ziemia

W Mińsku Mazowieckim podczas prac ziemnych na ul. Dąbrówki...

Śmiertelne zderzenie w Mlęcinie (aktualizacja)

18 czerwca ok. godz. 18 w miejscowości Mlęcin na skrzyżowaniu drogi powiatowej 2212W Jakubów-Dobre z drogą gminną doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych.

Pijany jechał na samych felgach

16 września (poniedziałek) po godzinie 20 dyżurny garwolińskiej komendy...

Zginął młody mężczyzna. Wybuchy w stodole – nowe fakty!

W pożarze drewnianej stodoły w Ryczycy (gm. Kotuń) zginął 20-letni...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje