Walczace psy

Smutek i ból w psich oczach sciskaja serce. Az trudno uwierzyc, ze te apatycznie patrzace zwierzeta, to maszynki do zabijania. Zabijania ku uciesze prymitywnych „mocnych facetów”, których rajcuje widok krwi i skowyt szarpanych klami, konajacych od zadanych ran psów.
„Mocni faceci” traca jednak fason, gdy z pelnymi portkami musza uciekac w krzaki przed policja. Jak sploszone panienki z obwodnicy. Uciekaja, bo wiedza, ze za walki psów mozna isc za kratki.
Pies demolka
O amstafach, pittbulach i ich mieszancach mówi sie: pies demolka. Nacisk ich rozbudowanych, poteznych szczek porównuje sie do sily równej póltorej tony. Krepe cialo to stalowe miesnie pokryte skóra. Natura wyposazyla te stworzenia w ogromna sile i waleczne serce. W nieodpowiednich rekach, zwierzeta sa po prostu niebezpieczne. Broniac wlasciciela sa gotowe zagryzc, rozszarpac, zabic. Podobnie zachowuja sie, gdy sa szczute. W normalnych domach sa typowymi pokojowymi misiami. Poslusznie przyjmuja karcenie, chowaja przestraszony pysk pod ramie wlasciciela podczas okresowych szczepien. Kochaja calym sercem i oddaja to serce czlowiekowi. I to od czlowieka zalezy, co zrobi z tym psim darem. Ostatnio amstafy staly sie dodatkiem do dresiku. Panowie z ogolonymi glowami pokazuja sie z psem przyczepionym do reki, jak z zegarkiem lub obowiazkowa tandetna bransoletka.
Walka w Pruszynie
O tym, ze na naszym terenie odbywaja sie walki psów, wiadomo bylo od jakiegos czasu. Dziwna to jednak byla wiedza. Niby wszyscy wiedza co, gdzie, jak, ale… Nikogo nie zlapano, osobiscie nie widziano, ot, gadanie. Niepokoily jednak hodowle tych psów wyrastajace jak grzyby po deszczu. Juz sam ten fakt potwierdzal plotki. Podobnie dzieje sie w calej Polsce. Walki psów sa organizowane, ale czy ktos zlapal zloczynców na goracym uczynku? Udalo sie to jednak siedleckiej policji.
W niedziele, okolo 18.30 dyzurny oficer siedleckiej komendy odbiera anonimowy telefon.
– W Pruszynie pod lasem toczy sie walka psów.
Dwa radiowozy wywiadowców natychmiast podjezdzaja w poblize lasu z dwóch stron. Widoczna z daleka grupa mlodych mezczyzn przyglada sie klebiacym cialom dwóch rozszalalych psów. Wywiadowcy juz wiedza, ze bedzie im potrzebne wsparcie. W drodze sa kolejne dwa radiowozy. Mlodzi mezczyzni widzac policje, uciekaja w poplochu w las. Na miejscu zostaja pokaleczone psy, trzy samochody, rower. Kibice byli najwyrazniej tak zaskoczeni, ze liczyla sie tylko dzika, przerazona ucieczka. Gliny!
Policjanci zatrzymuja 6 osób, w tym wlasciciela jednego z psów. To trzydziestolatek, dobrze znany policji. Drugi wlasciciel czmychnal jak zajac. Zostawil jednak samochód z wyraznymi sladami w bagazniku, ze przewozono w nim psa. W aucie zostawil tez kastet.
Byly jak jamniki
Oszolomione i poranione psy wedrowaly po polu. Nie oddalaly sie od miejsca, w którym byli ich wlasciciele. Przeciez pan musi po nie wrócic. Funkcjonariusze poczatkowo szukaja kogos, kto pomoze psy zlapac i przewiezc do lekarza. Niestety, w Siedlcach nie ma wyspecjalizowanej jednostki, nie ma pneumatycznej broni sluzacej do usypiania agresywnych zwierzat na odleglosc. Wzywaja wiec policjanta-przewodnika, pracujacego na co dzien z psem policyjnym. Zanim ten jednak dojedzie, psy daja sie przywolac i zaladowac do samochodu.
– Jakie lagodne – dziwia sie policjanci patrzac na kapiaca z ran krew i poszarpane pyski. – Zachowuja sie jak jamniki!
Trudno uwierzyc, ze przed kilkoma godzinami chcialy sie nawzajem pozagryzac.
– Psy zachecano do walki ustawiajac je naprzeciw siebie i podnoszac tylne lapy do góry – wyjasnia Beata Borkowska, rzecznik prasowy siedleckiej policji. – Oparte tylko na przednich lapach byly bujane na boki, co je draznilo i zaburzalo poczucie bezpieczenstwa. Strach wyzwalal agresje, a ta kierowala sie na ustawionego naprzeciw drugiego psa. Potem trwala juz okrutna krwawa walka.
Nie pierwszy raz
Lekarz opatrujacy rany pogryzionych psów stwierdzil, ze na ich ciele widac zabliznione stare urazy. Najwyrazniej zwierzeta byly juz kaleczone, najprawdopodobniej w walkach. Ile takich psów zginelo rozszarpanych w walce? Tego nie dowiemy sie zapewne nigdy. Zdumiewajace jest to, ze ranne psy poddawaly sie zabiegom leczniczym z pokora i ufnoscia. Byly bez kaganca, bez uwiezi, uspokajal je lagodny glos lekarza.
– Zrobiono tym psom straszna krzywde – policjanci sa poruszeni losem zwierzat. Wielu z nich ma w domu psa.
Obecnie amstafy z pruszynskiej walki znajduja sie siedleckiej przechowalni zwierzat. Jaki bedzie ich los?
– Jeden z nich jest bezpanski, bo przypuszczalny wlasciciel wyparl sie, ze to jego pies i nikt sie do wlasnosci nie przyznaje – mówi Beata Borkowska. – A drugi? Jesli prokurator zezwoli, to zajmie sie nim zona wlasciciela, który otrzymal dozór policyjny az do rozprawy.
Prokurator zadecyduje o kwalifikacji czynu. Walki psów sa zakazane i lamia ustawe o ochronie zwierzat. Artykul 35 ust. 2 mówi o tym, ze kto ze szczególnym okrucienstwem zabija, usmierca zwierze, popelnia przestepstwo, za które mozna otrzymac kare pozbawienia wolnosci do 2 lat. Policjanci uznali, ze wystawianie psa do walki, to swiadome skazywanie go na smierc w okropnych meczarniach. Ustawa o ochronie zwierzat przewiduje, ze sad moze zadecydowac o odebraniu zwierzecia wlascicielowi i umieszczeniu go we wskazanym miejscu
– w schronisku lub w innych, odpowiedzialnych rekach.
Los tych dwóch psów jest w tej chwili smutny. Zamkniete w klatkach (nie umieszcza sie ich z innymi psami) moga w nich spedzic dlugi czas. Smutne i zdziwione, dlaczego sie tu znalazly, juz tesknia za swoimi wlascicielami, za domem. Przeciez tak sie staraly. Robily wszystko, czego zyczyl sobie pan. I gdzie on teraz jest?
Nie da sie ukryc, ze oczy calej Polski sa w tej chwili zwrócone na Siedlce. Milosnicy i organizacje ochrony zwierzat czekaja na final sprawy w sadzie. Jak zostanie osadzone to bestialstwo? Zwyciezy prawo i elementarna ludzka wrazliwosc, czy poczucie bezradnosci i bezkarnosc okrutnych ludzi?