Od 6 miesiecy do 8 lat wiezienia grozi Tomaszowi Józwickiemu, przewodniczacemu Rady Miasta w Laskarzewie. Kilka dni temu policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Garwolinie przedstawili mu zarzut oszustwa. O tym, czy sprawa trafi do sadu, zadecyduje teraz prokurator.
Sprawa ujrzala swiatlo dzienne kilka miesiecy temu po tym, jak okazalo sie, ze pieniadze, które mialy znalezc sie na koncie Laskarzewskiego Klubu Sportowego „Promnik” nigdy tam nie dotarly. Co ciekawsze – byly na koncie osoby blisko zwiazanej z przewodniczacym laskarzewskiej Rady Miasta, Tomaszem Józwickim. Smaczku sprawie dodaje jeszcze fakt, ze to wlasnie przewodniczacy, który byl jednoczesnie czlonkiem zarzadu klubu, podal osobie wplacajacej numer tego konta. Potem tlumaczyl sie, ze do calej sytuacji doszlo, poniewaz pomylily mu sie karteczki z numerami kont. Inna wersje przedstawil sam darczynca, który przeslal do laskarzewskiego magistratu wyjasnienia. Okazalo sie, ze we wrzesniu ubieglego roku T. Józwicki przeslal mu faksem numer konta wraz z pelna nazwa klubu. Pieniadze zostaly przeslane wlasnie na ten numer konta.
Srodki zostaly wplacone na konto klubu we wrzesniu, a ogólne zainteresowanie sprawa wzbudzila w styczniu. Moze cisza trwalaby o wiele dluzej, gdyby nie to, ze ze swoich dzialan musial sie rozliczyc ówczesny prezes LKS Promnik, Marian Grzechnik, który wlasnie konczyl swoja dzialalnosc na tym stanowisku. Prezesa zaczeto pytac, co stalo sie z pieniedzmi od darczyncy. Tymczasem on sam twierdzil, ze o niczym nie wie. Na jednym z posiedzen zarzadu klubu zapytano wiec T. Józwickiego, o co chodzi w tej sprawie. I wtedy zaczela sie burza.
Pieniadze wplacal wlasciciel jednej z firm dzialajacych na terenie Laskarzewa. Chodzilo o kwote 3 tysiecy zlotych, a w dalszej perspektywie o kolejne 2 tysiace. Sprawa byli szczególnie zbulwersowani dzialacze klubu, dla których te srodki mialy byc sporym wsparciem. Zamierzano je przeznaczyc na zakup traktora do koszenia trawy na miejscowym boisku. O tym, ze darczynca w ogóle zamierza przelac pieniadze, nikt z klubu tez nie wiedzial. Wszystko wyszlo dopiero w momencie, gdy pieniadze wrócily na konto darczyncy, kiedy ten zdenerwowal sie faktem, ze ktos bez jego wiedzy obraca pieniedzmi przeznaczonymi dla klubu.
Podczas jednej z sesji z pieniedzy przewodniczacego rozliczali równiez laskarzewscy radni. Tomasz Józwicki zapewnial, ze nie dotknal tych pieniedzy. Sprawa miala sie zajac Komisja Rewizyjna. Czesc radnych zadala równiez od przewodniczacego, zeby ustapil ze swojego stanowiska, bo tym samym przynosi wstyd calej radzie. Przewodniczacy stwierdzil jednak, ze ma czyste sumienie i na swoim stanowisku pozostanie.
Najgorsze w tej sprawie jest to, ze pieniedzy klub do tej pory nie otrzymal. Ofiarodawca, zdenerwowany zapewne tym, ze ktos wciaga go w swoje gierki, nakazal zwrot kasy i do tej pory nie wplacil jej ponownie na konto klubu. To juz przelalo czare goryczy wsród dzialaczy sportowych w Laskarzewie, którzy obawiaja sie teraz (zapewne slusznie), ze zaden sponsor przez dlugi czas do nich nie zawita.