[j]gfx/gazeta/pszcz.jpg[/j]
Totalna bezmyslnosc jednego z wlascicieli sadu z Wielgorza (gm. Mordy) doprowadzila do calkowitego wyniszczenia pasieki liczacej okolo miliona pszczól. Dla Edwarda Drygiela – zastepcy dowódcy Jednostki Gasniczo-Pozarniczej nr 2 w Siedlcach i od lat zapalonego pszczelarza, strata tak duzej liczby pszczól jest nieodzalowana. Widok wymarlej pasieki byl dramatyczny. Na dnie uli lezaly kilkucentymetrowe warstwy martwych pszczól. Wszystko to za sprawa sadownika, który w niedozwolonym czasie opryskal drzewa smiercionosnymi pestycydami.
– Pryskanie podczas lotów pszczól jest absolutnie zabronione. Nie ma takich preparatów, które sa nieszkodliwe dla tych owadów
– mówi E. Drygiel.
Bezmyslnosc wlasciciela sadu jest tym wieksza, ze pszczoly, które pozbawil zycia, zapylajac drzewa, pracowaly na jego korzysc. Strata jest wiec ogromna, zarówno dla pszczelarza, jak i dla sadownika.
To nie pierwszy tego typu przypadek. Lekcewazenie przez sadowników pracy i ochrony pszczól moze doprowadzic do tego, ze pszczelarze beda uciekac z sadów, a Panstwowa Inspekcja Ochrony Roslin blizej przyjrzy sie sposobom gospodarowania sadami.
– Sadownicy nie doceniaja tego, ze w tej chwili pszczelarze za darmo przewoza pasieki do sadów, by pszczoly mogly zapylac drzewa. Swoim postepowaniem doprowadza do tego, ze, na wzór krajów Unii Europejskiej, zostana wprowadzone specjalne umowy okreslajace warunki wstawiania pasiek do sadów – mówi E. Drygiel.
Apelujemy do wszystkich sadowników o wiecej rozwagi, zeby tak dramatyczne wydarzenia nie mialy juz miejsca.
Fot. J. Mazurek