[j]gfx/gazeta/arm.jpg[/j]
Jesli pod liwskim zamkiem historia bedzie przemijac równie szybko, jak dotychczas, w przyszlym roku na dziedzincu trzeba bedzie zrobic okopy I lub II wojny swiatowej. Tematem pierwszego, zorganizowanego w 2003 r. Festynu Archeologicznego byly czasy rzymskie. W ubieglym roku prezentowano kulture Polski szlacheckiej – od rycerskiego sredniowiecza po czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Tegoroczny Festyn na Zamku w Liwie odbywal sie pod haslem „W mundurze Napoleona”.
W ubieglym tygodniu na zamkowym dziedzincu rozstawiono biale namioty, do których wprowadzili sie zolnierze w kolorowych mundurach dwóch wrogich armii – wojsk rosyjskich oraz wojsk polskich, sluzacych w armii napoleonskiej.
Obozowisko pod Liwem przezywalo prawdziwy najazd mlodych widzów. Jeszcze przed rozpoczeciem imprezy organizatorzy zebrali rekordowa liczbe zgloszen. Chec udzialu w edukacyjnym Festynie zglosilo 9 tysiecy uczniów.
– Sadze, ze razem z osobami, które wchodzily za darmo, w tym na przyklad osoby niepelnosprawne, osiagnelismy planowana liczbe 10 tysiecy widzów – ocenia organizator Festynu, Lukasz Golos.
W deszczu i w sloncu
Z powodu plenerowego charakteru imprezy niemaly wplyw na jej przebieg miala pogoda – z powodu deszczu trzeba bylo odwolac czesc pokazów we wtorek oraz w sobote. – Planowalismy, ze sobotni wieczorny final Festynu bedzie o dwie godziny dluzszy. Niestety, przyszla ulewa i bylo po imprezie – opowiada Lukasz Golos.
Festyn byl bardzo dobra okazja do poznania wojskowosci epoki napoleonskiej. Barwne umundurowanie i uzbrojenie do dzis fascynuje nie tylko milosników militariów. W role zolnierzy carskiej i napoleonskiej armii wcielilo sie kilkudziesieciu mlodych ludzi z Polski i Bialorusi. Na placu przed zamkiem odbywaly sie pokazy musztry i inscenizacje starc wrogich armii, na zywo objasniane i komentowane przez spikerów. Nazwy czesci uzbrojenia i umundurowania mozna bylo poznac dzieki edukacyjnym ulotkom.
Rozpoczyna sie bitwa
Armie carska reprezentuje Minski Pulk Piechoty, ubrany w zielone mundury z czerwonymi wypustkami i biale spodnie, na glowach – kaszkiety. Uzbrojeniem piechoty byly karabiny skalkowe z nasadzonymi bagnetami i tasakami. – Co ciekawe, tasaki sluzyly czesciej do prac gospodarstwa domowego niz jako orez – objasnia spiker.
Po drugiej stronie placu bitwy stoja zolnierze 1 Pulku Legii Nadwislanskiej, utworzonego w 1808 r. oraz 2 Pulku Ksiestwa Warszawskiego, stanowiacych czesc Wielkiej Armii Napoleona. Maja na sobie granatowo-zólte mundury, a na glowie rogatywki. – Pulk Legii Nadwislanskiej walczyl w Hiszpanii do roku 1812, kiedy to – zartuje prowadzacy – wylosowal wycieczke do Moskwy.
Rytm marszu piechoty wybija maly dobosz, uderzajac w bebenek. – Dzieci te dostawaly niemaly zold, równy zoldowi sierzanta. Jednak bardzo czesto ginely w czasie bitwy, bo nieprzyjaciel staral sie szybko wyeliminowac je z walki – wyjasnia komentator.
Trafic w stodole
Bitwe rozpoczynaja dziala (zasieg prawdziwych armat tamtej epoki wynosil do 2 km), a pózniej zblizajace sie do siebie szeregi rozpoczynaja ostrzeliwac sie z karabinów. – Karabiny skalkowe nie byly zbyt celne. Ze 150 metrów trudno bylo trafic w stodole. Dlatego, aby ogien byl skuteczny, szeregi zolnierzy musialy sie zblizyc na kilkadziesiat metrów – opowiada prowadzacy.
Zza szeregów piechurów wypadaja na koniach dwaj jezdzcy – kozak (lekka kawaleria rosyjska, wykonujaca glównie zadania rozpoznawcze, atakowala wroga tylko wtedy, gdy dysponowala znaczaca przewaga liczebna) oraz kawalerzysta wojsk napoleonskich z – co mozna poznac po mundurze – 7 Pulku Ulanów Lansjerów. Piechota rosyjska z glosnymi okrzykami rusza do ataku. Starcie musi byc starannie wyrezyserowane. „Zolnierze” uwazaja, by nie zrobic sobie krzywdy. Podstawowy sposób ataku polegal na zadaniu przeciwnikowi pchniecia bagnetem. Rana od bagnetu byla bardzo gleboka i przewaznie smiertelna. Takich pchniec nie stosuje sie na pokazach, bo jest bardzo niebezpieczne. Na placu pod zamkiem leza juz pierwsi polegli. Zolnierze zwycieskiej armii zabieraja co cenniejsze elementy uzbrojenia i odziezy. – Po dwóch dniach na polu bitwy lezaly tylko odarte z ubran, nagie ciala poleglych – powiada komentator.
Nikt jednak nie zamierza czekac tak dlugo. „Polegli” i „zwyciescy” zolnierze lacza szeregi i wspólnie daja pokaz musztry. Piechota rusza do ataku w strone publicznosci, ale szczesliwie zatrzymuja sie na sznurku, odgradzajacym pole bitwy od publicznosci. Za kilkadziesiat minut nastepny pokaz. Widzowie maja chwile przerwy i moga ruszyc ku otaczajacym plac straganom.
Czy za rok w Liwie odbedzie sie nastepny Festyn Archeologiczny? A jesli tak, to z jakiej epoki?
– W sobote wieczorem pojawily sie dwa nowe pomysly. Byc moze cos z tego uda sie zrealizowac. Ale jest jeszcze za wczesnie, by zdradzac szczególy – mówi tajemniczo Lukasz Golos.