Tego mozna bylo sie spodziewac. Siedleckie wykonanie „Requiem” Mozarta w holdzie Janowi Pawlowi II okazalo sie duzym wydarzeniem artystycznym. W niedziele, 12 czerwca, kosciól pw. Bozego Ciala wypelnil sie niemal do ostatniego miejsca. Wedlug Centrum Kultury i Sztuki, organizatora koncertu, arcydziela wielkiego klasyka wysluchalo na zywo okolo 2500 widzów.
Pomyslodawca wydarzenia, Mariusz Orzelowski, przygotowywal juz ten utwór kilka lat temu z chórzystami Uniwersytetu Warszawskiego, ale ostatecznie nie wystapil wtedy w roli dyrygenta. Tym razem jednak zdecydowal sie stanac za pulpitem i poprowadzic 150 wykonawców. Byli nimi – spiewacy: Agnieszka Oprzadek, Malgorzata Panko, Wojciech Maciejewski i Hubert Niewiadomski; organista Tomasz Wojtus; Warszawski Chór Miedzyuczelniany; Chór Miasta Siedlce; Chlopieco-Meski Chór Katedry Siedleckiej „Pueri Cantores Podlachienses” i Orkiestra Kameralna Filharmonii Narodowej.
Dlaczego akurat to dzielo tak czesto dedykuje sie naszemu wielkiemu rodakowi? Na to pytanie latwiej odpowiedziec, gdy zna sie jego tresc, ale i okolicznosci powstania. „Requiem” to spowiedz kompozytora oraz jego rozliczenie sie z zyciem. Tak to juz jest z utworami pisanymi na lozu smierci, ze ich autorzy zwykle odkrywaja w nich slabostki i ciemne strony czlowieka. A. Mozart przeciez byl, jak wszyscy, grzesznikiem. I wlasnie dlatego jego „Requiem”, mimo iz powstalo w XVIII wieku, jest bliskie wspólczesnym. Równiez dzis zadajemy sobie te same pytania, jakie Mozart stawial, piszac ten utwór. Jedno z nich to: dlaczego wokól nas jest tyle zla? Nikt zas nie rozwazal tego zagadnienia wnikliwiej od Jana Pawla II. Co wazne, papiez najbardziej intensywnie zastanawial sie nad moralna kondycja swiata pod koniec wlasnego zycia.
Tak monumentalne i piekne dzielo wymagalo oczywiscie perfekcyjnego wykonania. – W spiewaniu Mozarta musi byc dojrzalosc emocjonalna. Bez niej w ogóle nie warto sie do tego zabierac – mówil mi przed koncertem Mariusz Orzelowski. Rzeczywiscie, wykonanie bylo efektowne, dynamiczne i ujelo publicznosc. Duza w tym zasluga samego dziela. Jest swietnie skontrastowane – urzeka zarówno jasnymi momentami, jak i niepokojaca metafizyczna glebia. Najwieksze dreszcze odczuwalem, kiedy sluchalem fagotów i puzonów, których partie tenorowe oraz basowe przeszly w bardziej subtelne soprany i alty. Mysle, ze artysci z powodzeniem przeniesli sluchaczy do emocjonalno-muzycznego swiata Mozarta, a pytania kompozytora (o ile sledzono tresc dziela w rozdawanym przed koncertem programie) oraz niezwykle tony muzyki zostaly dobrze przekazane i nie pozostawily nikogo obojetnym.
Koncerty takie, jak „Requiem” to juz dzis w Siedlcach rzadkosc, i to nie tylko ze wzgledu na rozmach artystyczny. Nie bez znaczenia sa tez koszty przedsiewziecia. Mariusz Orzelowski zaangazowal w wykonanie „Requiem” jedna z najlepszych polskich orkiestr symfonicznych, ale równiez solistów Teatru Wielkiego- -Opery Narodowej w Warszawie oraz dwójke naszych spiewaków, którzy specjalnie na te okazje przylecieli ze Szwajcarii. Dyrygent Chóru Miasta Siedlce mógl sobie na to pozwolic dzieki wyjatkowej, jak sam twierdzi, hojnosci sponsorów. Przypomnijmy, ze koncert mial wymiar symboliczny, upamietnial bowiem wizyte apostolska Jana Pawla II w naszym miescie i przebiegal pod haslem „W holdzie najwiekszemu przyjacielowi mlodziezy”. Dlatego juz sam ten pomysl spotkal sie z aprobata wsród lokalnego biznesu. Mozna jednak tez smialo powiedziec, ze darczyncy zdazyli sie juz przyzwyczaic do wysokiej rangi koncertów, których sprawca jest M. Orzelowski. Tym razem równiez sie nie zawiedli.
Bravo mistrzu !!!
Ten koncert pokazal , ze jestes jednym z nielicznych który na muzyce sie zna . Bo wielu jest siedleckich ( muzyków ) którym sie tylko wydaje , ze sie znaja . Takiego koncertu jeszcze nie bylo . BRAVISSIMO !!!
Requiem najlepsze!
Wykonawcy byli the best!!!