To byla afera na cala Polske. W mediach pojawila sie informacja, ze 10 policjantów z komendy w Sokolowie Podlaskim mataczylo, by uchronic kolege sierzanta przed konsekwencjami za spowodowanie wypadku pod wplywem alkoholu. Dzisiaj proces przeciwko policjantom dobiegl konca. Zostali uniewinnieni. Ci zas, którzy naglosnili wówczas policyjne matactwa i wskazywali „zwiazek przestepczy” w policji, milcza.
Przez ostatnie dwa lata minionego stulecia Sokolów zyl jedna z wiekszych afer policyjnych. Jeden z funkcjonariuszy sluzacy w komisariacie w Jablonnie mial potracic czlowieka. Zanim na miejsce zdarzenia dotarla policja, sierzanta bedacego rzekomo pod wplywem alkoholu mial podmienic za kierownica wujek. Sprawe badal prokurator. Przesluchiwany byl policjant majacy spowodowac wypadek. Po tym zdarzeniu z Sokolowa w atmosferze towarzyskiego skandalu odszedl dlugoletni komendant, a na jego miejsce w kilka dni po zdarzeniu na drodze pod Jablonna przyszedl nowy, który mial pelnic obowiazki do czasu rozstrzygniecia konkursu na stanowisko komendanta. Nowy szef sokolowskiej policji dopatrzyl sie w postepowaniu kilku policjantów naduzyc i wówczas to padl zarzut, ze 10 policjantów mataczylo w sledztwie i bronilo funkcjonariusza, który wyladowal w szpitalu i juz do sluzby nie powrócil. Prokurator jednak umorzyl sprawe przeciwko policjantom.
Stowarzyszenie Rozwoju…
Po konkursie do Sokolowa przyszedl nowy, kolejny juz komendant. W nocy, kiedy mialy miejsce zdarzenia zwiazane z przesluchaniem policjanta, który w stanie nietrzezwym mial spowodowac wypadek, dyzur w KPP w Sokolowie pelnil Andrzej Minarczuk, który zostal, jak pozostalych 9 funkcjonariuszy, posadzony o „mataczenie”. Po nastaniu nowego komendanta A. Minarczuk awansowal na jego zastepce. Ale tez zostal ukarany zawieszeniem w pelnieniu obowiazków na miesiac. Pozostalych 9 funkcjonariuszy ukarano zawieszeniem na dwa tygodnie. Skutek byl taki, ze nie otrzymali za ten czas 50 proc. swojego wynagrodzenia. Jednak taka kara nie spodobala sie niektórym przedstawicielom lokalnej spolecznosci. – Prowadzi to do absurdalnego wniosku, ze negatywna postawa policjanta moze zostac nagrodzona – ocenilo w oficjalnym pismie do rzecznika Komendanta Glównego Policji Stowarzyszenie Rozwoju Ziemi Sokolowskiej. Ludzie z tego stowarzyszenia nie dali za wygrana i sciagneli do Sokolowa dziennikarzy z mediów centralnych, m.in. TV. Po tekscie w „Rzeczpospolitej” o matactwie sokolowskich 10 policjantów, Prokuratura Krajowa polecila wznowic umorzone sledztwo. Funkcjonariuszom z Sokolowa postawiono zarzuty: ujawnienia tajemnicy sluzbowej, niedopelnienia obowiazków, przekroczenia uprawnien, namawiania swiadków do falszywych zeznan, fabrykowania dowodów, zacierania sladów przestepstw. Karygodnymi wybrykami policjantów zajeli sie i osadzili je dziennikarze telewizyjnych programów „Sprawa dla reportera” i „Zawsze po 21”. Zaden z policjantów nie zabral w tych programach glosu, nie przedstawil wlasnych racji.
Andrzej Minarczuk, jako wicekomendant i osoba posadzona na lawie oskarzonych, odpowiadal, ze skomentuje wszystko po zakonczeniu procesu. Nie dal sie przekonac dziennikarzom, ze na wizji moze sie bronic. – Uwazalem, ze sad powinien nas osadzic i stwierdzic, czy jestesmy winni, czy nie. Poza tym komendant wojewódzki polecil mi dystansowanie sie od mediów – mówi A. Minarczuk.
Proces dlugo nie mógl sie rozpoczac. Sad z Sokolowa przeslal sprawe do Siedlec, ten do Lukowa i znowu do Siedlec, az w koncu zajal sie nia sad w Wegrowie. Jednak nie mozna bylo tego procesu sledzic na biezaco, gdyz toczyl sie od 2001 roku z wylaczeniem jawnosci.
Nakrecanie afery
Kilku mieszkanców skupionych w Stowarzyszeniu Rozwoju Ziemi Sokolowskiej nie dawalo za wygrana. Doniesienia z odpowiednia interpretacja wydarzen docieraly do komendantów glównego i wojewódzkiego policji. Powolywano sie na mieszkanców powiatu, którzy nie godza sie z nieobiektywnym i nieprofesjonalnym dzialaniem nieuczciwych policjantów. Twierdzono, ze Andrzej Minarczuk, oskarzony zastepca komendanta, wymusza na swiadkach swoich podwladnych korzystne dla siebie zeznania oraz szantazuje ich konsekwencjami za zlozenie obciazajacych go zeznan. – To byl trudny dla mnie czas – komentuje Andrzej Minarczuk. W komendzie odbywaly sie czeste kontrole, które destabilizowaly prace. Obciazeniem bylo tez poczucie, ze jest sie oskarzonym w powaznej sprawie. Chociaz nigdy nie spotkalem sie bezposrednio z zarzutem, ze sie czepiamy, a sami jestesmy „umoczeni”.
Zlosliwosc i brutalnosc tzw. prawdziwych obywateli siegala tak daleko, ze w „doniesieniu” skierowanym, do biskupa drohiczynskiego padlo nawet stwierdzenie, iz swoim postepowaniem zasluzylem na to, ze mam niepelnosprawnego syna – wspomina Andrzej Minarczuk. – To mnie bardzo zabolalo – komentuje byly wicekomendant. – Syn mial wypadek w wieku 3 lat. Dzisiaj ma 17. Jest kochanym dzieckiem i ciagle mam nadzieje, ze znajdzie sie jakis lek, sposób, na to, by normalnie funkcjonowal.
Dzisiaj, kiedy juz zapadl w wegrowskim sadzie wyrok uniewinniajacy 10 policjantów Minarczuk moze spokojnie mówic, ze pozytywna role odegral w tej sprawie, komendant sokolowskiej policji, Krzysztof Sledz. Przyszedl on do Sokolowa z Wegrowa. Nie znal srodowiska, byl z zewnatrz i nie poddal sie presji i naciskom, by wyrzucic z policji wszystkich 10 funkcjonariuszy na czas toczacego sie sledztwa. Gdyby to zrobil, przez 5 lat policjanci czekaliby na wyrok i dopiero teraz mogliby wracac do sluzby.
Medialna, ciagnaca sie przez lata, ciagle podkrecana wrzawa, nieustannie slane anonimowe pisma do przelozonych Andrzeja Minarczuka, by odsunac go od zajmowanego stanowiska spowodowaly, ze komendant wojewódzki zaproponowal mu w ubieglym roku przeniesienie do innej jednostki. – Odejscie z komendy w Sokolowie byloby pójsciem na latwizne – komentuje A. Minarczuk. – Nie moge zapomniec, ze tu mam chorego syna, którego musze rehabilitowac, odciazyc zone, która sama juz nie ma sily dzwigac siedemnastolatka. Zrezygnowalem wiec z pracy, co jest ewenementem w skali kraju. W wieku 41 lat przeszedlem na emeryture. Choc nie byla to latwa decyzja. Po studiach prawniczych, po 5 latach pracy na kierowniczym stanowisku, dopiero teraz mam poczucie, ze jestem kreatywny, ze moge wykorzystac zdobyta wiedze.
Wyrok
W maju zapadl wyrok uniewinniajacy 10 sokolowskich policjantów. – Poczulem ulge, radosc, satysfakcje – mówi. A. Minarczuk. – Mam juz za soba kolejny, po wypadku syna, najtrudniejszy etap w zyciu. Choc kiedy on mial wypadek, bylem bezradny. W tym przypadku moglem krzyczec, tlumaczyc sie, ze jestem niewinny, ale czy potrafilbym przekonac ludzi postronnych, szczególnie teraz, kiedy policjantom na co dzien wyciaga sie rózne afery?
Po ogloszeniu wyroku, choc nie jest on prawomocny, Andrzej Minarczuk zastanawia sie, co zrobilby, gdyby padla propozycja powrotu do policji. – Nie ma prostych powrotów. Stracilem prace, która lubilem, ale zyskalem wiecej czasu dla dzieci i rodziny. Mam mniej stresów – mówi.
Obecnie, jako 41-letni emeryt, zostal wybrany w Sokolowie na prezesa klubu sportowego „Podlasie” i cieszy sie razem z pozostalymi czlonkami zarzadu, ze zespól awansowal do IV ligi w rozgrywkach pilki noznej. – Zastanawiam sie – glosno mysli – jak postapic wobec tych ludzi, którzy tyle pism, tyle nieprawdziwych donosów na mnie wystosowali. Którzy stawiali zarzuty, niczym prokurator. Swoimi dzialaniami oslabili moja pozycje zawodowa – przez tyle lat nie awansowalem, nie otrzymywalem podwyzek. Finansowo stracila na tym moja rodzina. Ale czy warto wyciagac wobec moich oszczerców konsekwencje?
Gratuluje swietnego atrykulu. Dopiero dzisiaj po powrocie z zagranicy go przeczytalem. Znam Andrzeja M. i serdecznie mu gratuluje by powrócil do pracy. To wspanialy facet i swietny szef. malo takich w Policji, Andrzeju trzymam kciuki za powrót.
kolega e
gliniarz
Andrzej nie przejmuje się (…) Powodzenia
Podzielam przedmówcę, ilu świetnych policjantów musiało odejść przez falszywe pomówienia.
Z tego co wiem to Andrzej radzi sobie doskonale w życiu cywilny. Dobry w policji i dobry poza nią.