[j]gfx/gazeta/kasa.jpg[/j]
Pracownicy Urzedu Miasta, Zakladu Gospodarki Komunalnej, Publicznego Przedszkola i Biblioteki w Laskarzewie nie otrzymali pensji za czerwiec. Przyczyna sa oczywiscie pustki w miejskiej kasie. Wyplat nie dostali równiez burmistrz miasta Waldemar Larkiewicz i sekretarz urzedu Monika Garnek. Z nieoficjalnych informacji wynika tez, ze odciete zostaly dwa telefony urzedu.
Telekomunikacja najprawdopodobniej odciela rozmowy wychodzace. Tych informacji nie potwierdza jednak burmistrz Waldemar Larkiewicz. Przyznaje jedynie, ze na czas nie wyplacil pensji urzednikom. W przypadku niektórych poslizg siegal dwóch tygodni, a w przypadku innych nawet trzy.
– Samorzad tego miasta wie, co robi! – zapewnia burmistrz. Na pytanie, czy i kiedy jego pracownicy dostana wyplaty, w czwartek
(14 lipca) odpowiedzial: „jutro”.
– Pensje na razie wyplacilismy pracownikom Zakladu Gospodarki Komunalnej, przedszkola, Miejskiego Osrodka Pomocy Spolecznej i robotnikom zatrudnionym u nas w ramach umowy z Powiatowym Urzedem Pracy – mówi Waldemar Larkiewicz. – Reszte pieniedzy wyplacimy w najblizszym czasie.
Czasowo zablokowane zostaly wiec wyplaty czerwcowe, które na konta pracowników powinny trafic najpózniej 1 lipca. Ludzie czekali spokojnie, dopiero po kilku dniach zaczeli sie niepokoic. – Moja zona nie dostala wyplaty – zaalarmowal nas jeden z czytelników, mieszkaniec Laskarzewa. – Nie wiem, za co bedziemy zyli, bo jej pensja byla naszym glównym zródlem utrzymania. Tymczasem burmistrz nie traci dobrego samopoczucia. – Moi pracownicy zgodzili sie poczekac na pieniadze – twierdzi W. Larkiewicz.
Laskarzew to pierwszy przypadek gminy w naszym regionie, gdzie zabraklo pieniedzy na wyplate dla pracowników. Powszechnie uwaza sie, ze gdzie jak gdzie, ale na administracje pieniedzy nigdy nie zabraknie i urzednicy o swoje wyplaty moga byc spokojni. Rzeczywistosc okazala sie jednak calkiem inna. Przynajmniej ta laskarzewska rzeczywistosc… – Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, ze w tym miesiacu zabraklo okolo 65 tysiecy zlotych – mówi Tomasz Józwicki, przewodniczacy Rady Miasta w Laskarzewie. – Nie ma w tym jednak winy kierowanej przeze mnie Rady Miasta. Gdy na poczatku tego roku uchwalalismy budzet, zaplanowalismy pieniadze na wyplaty dla urzedników. Teraz nie wiemy, gdzie te srodki sa. Najprawdopodobniej zostaly przeznaczone na inwestycje, których burmistrz wczesniej z rada nie konsultowal. Nie wiem, co bedzie w przyszlym miesiacu i skad burmistrz wezmie pieniadze. Niektórym pracownikom pobory zostaly podniesione
o kilkaset zlotych. W koncu miejskie finanse tego nie wytrzymaly.
Wersje te (przynajmniej czesciowo) potwierdza W. Larkiewicz.
– Zabraklo nam pieniedzy, poniewaz za srodki przeznaczone na wyplaty zrobilismy kanalizacje i wodociag do dzialki, na której juz niebawem ma powstac nowy zaklad
– twierdzi burmistrz. – Pieniadze na wyplaty musialy wiec pójsc do wykonawcy, ale juz niedlugo dostaniemy pozyczke od tej firmy i sytuacja finansowa miasta wróci do normy. Caly czas placimy równiez raty za zaleglosci wobec ZUS-u, które powstaly za mojego poprzednika.
Pozyczka, o której wspominal burmistrz to 400 tysiecy zlotych. Udzielic ma jej firma RPC Tedeco Gizeh, która buduje w Laskarzewie swój zaklad. Na razie nie wiadomo jednak, czy miasto bedzie moglo skorzystac z tych pieniedzy. W kwestii waznosci tej uchwaly musi sie teraz wypowiedziec nadzór prawny wojewody mazowieckiego i Regionalna Izba Obrachunkowa.
Pewna zagadka jest natomiast to, czy w Urzedzie zablokowano telefony czy tez nie. Przewodniczacy T. Józwicki twierdzi, ze tak sie stalo. – Zablokowano dwa numery
– mówi przewodniczacy. – Wiem równiez, ze zobowiazania za telefon komórkowy burmistrza wynosza teraz okolo 2200 zlotych, a za telefony stacjonarne okolo 8,3 tys. zl. Burmistrz zaprzecza. Waldemar Larkiewicz nie traci dobrego humoru. Na pytanie, jak sie maja finanse miasta, odpowiada, ze bardzo dobrze.
Justyna Janusz
