To byla prawdziwa bitwa. Jak twierdza swiadkowie, uczestniczylo w niej z pól setki osób, wsród których byly takze kobiety.
W wyniku tych „zamieszek” do szpitala trafilo kilku poszkodowanych. Bitwa w Olszycu Wloscianskim byla podobno tylko jednym z epizodów otwartej wojny, jaka tocza miedzy soba PKS w Siedlcach oraz prywatna firma transportowa z gminy Mordy.
Chodzi oczywiscie o zdobycie pasazerów, czyli o pieniadze. Podobno jednak nie tylko o nie, bo konflikt nabiera bardzo osobistego charakteru. Staje sie niezwykle brutalny.
Z krótkich informacji przekazanych przez policje w Siedlcach wynika, ze trzech pracowników prywatnej firmy transportowej z Mordów pobilo kierowce PKS w Siedlcach. Relacje bezposrednich swiadków zdarzenia, do których udalo nam sie dotrzec, rzucaja jednak nowe swiatlo na cale zdarzenie. Oczywiscie nie zamierzamy dokonywac zadnych rozstrzygniec, czy chocby sugerowac, kto jest winien. Przedstawiamy jedynie zdobyte relacje i opinie. Pochodza one od swiadków, którzy dotychczas nie zostali jeszcze przesluchani.
– Jak wyszlam ze sklepu, to trwala juz prawdziwa jatka na cala wies – mówi mieszkanka Olszyca.
– Na pewno nie byla to zwykla bójka pomiedzy 4 osobami. Tam bilo sie kilkadziesiat osób. Nawet trudno powiedziec, gdzie to mialo miejsce, bo doslownie wszedzie sie klebilo. Ludzie biegali, krzyczeli, szarpali sie, okladali piesciami, deskami, jakimis palkami. No i krew lala sie obficie. Ludzi ogarnal jakis amok.
Akcja ciagle przenosila sie w inne miejsce. Utworzylo sie wiele grup, w których „cos” sie dzialo.
W calym Olszycu Wloscianskim doslownie wrzalo.
– Widzialam, jak bije sie kilku mezczyzn, ale na pewno nie bylo wsród nich kierowcy PKS – dodaje inny swiadek zdarzen.
– Bo nasz Tomek byl juz pobity – dodaje sasiadka. – Zaslabl od tego wszystkiego i zaniesli go do domu.
Pobitych zostalo wiecej osób, ale kto byl prowodyrem, kto kogo bil, a kto sie tylko musial bronic? Czy wszystko bylo odwetem pracowników prywatnej firmy transportowej, czy tez prowokacja ze strony kierowcy i czesci mieszkanców wsi? Relacje sie mieszaja, opinie nie sa jednoznaczne. Sprawa jest jednak jeszcze bardzo „ciepla” i dopiero zaczyna byc szczególowo wyjasniana.
– Ludzie mówia, ze to kierowce PKS napadlo tych trzech od BUS-ów
– powtarza zaslyszane opinie mieszkajaca w poblizu kobieta.
– Podobno bylo to kolo jego domu. Siedzial po drugiej stronie ulicy na laweczce, kiedy podjechali do niego „maluchem”… Ja wiem tylko tyle, ze kierowca PKS to bardzo dobry chlopak. Nie pali, nie pije. Jeszcze sie nie ozenil, ale jest przeciez bardzo mlody. Mieszka w Olszycu z rodzicami i ludzie go lubia. A pobity to musial byc mocno, bo pare razy widzialam go, jak z wysilkiem chodzi po podwórku. I cala glowe ma bandazami okrecona. I reke tez…
– Dostal nasz chlopak, zanim mu z pomoca ludzie przyszli, ale i tak wyszlo na nasze – slysze od mezczyzny w srednim wieku. – Od tamtego czasu zadne prywatne BUS-y w naszej wsi sie nie pokazuja…
Dotarlismy do wlasciciela prywatnej firmy transportowej z Mordów, J. S., bedacego jednym z trzech mezczyzn, którzy przyjechali do Olszyca Wloscianskiego Fiatem 126p. Dwaj pozostali to ojciec i szwagier wlasciciela firmy. Ten zapewnia, ze jedynym celem przyjazdu do wsi bylo rozklejanie rozkladów jazdy na przystankach. Bo „nasze rozklady sa ciagle zrywane przez kierowców PKS. To nie zadni chuligani. Wiemy to od pasazerów”.
Okazauje sie jednak, ze przed wizyta w Olszycu doszlo do pewnego incydentu pomiedzy pobitym pózniej kierowca PKS a wlascicielem prywatnej firmy. Jak zapewnia ten ostatni, nie mozna laczyc tych zdarzen, ale nie sposób wrecz oprzec sie nieco odmiennemu wrazeniu…
– Kiedy jechalem BUS-em z pasazerami do Olszyca Folwarku, na wysokosci zajezdni PKS droge zajechal mi autobus – mówi wlasciciel firmy z Mordów. – Okazalo sie, ze pierwszenstwo wymusil na mnie kierowca, z którym potem spotkalem sie ponownie w Olszycu. Jednak jeszcze wczesniej zauwazylem go, kiedy stal na stanowisku dworca PKS w Siedlcach. Wszedlem wiec do autobusu i zapytalem, czemu tak niebezpiecznie zajechal mi droge. Wtedy on wstal, zaczal mnie dusic i wyrzucil z autobusu. Ja go nie uderzylem. Powiedzialem sobie tylko – trudno.
Ale juz tego samego dnia, po poludniu, Fiat 126p zatrzymal sie przed domem kierowcy w Olszycu Wloscianskim. W samochodzie siedzial wlasciciel firmy z ojcem i szwagrem. Przyjechali tylko po to, zeby rozwiesic rozklady jazdy, ale…
– Nagle zobaczylem kierowce, z którym wczesniej mialem zatarg – twierdzi wlasciciel prywatnej firmy transportowej. – Siedzial na lawce przy drodze. Zatrzymalem sie wiec i wysiadlem razem ze szwagrem. Chcialem zapytac, czemu zajezdza mi droge. I wtedy zaczeli nas bic. Najpierw kierowca, a po chwili juz z kilkanascie osób, które „wisialy” na plotach. W ruch poszly sztachety, jakies gumy, palki. Zbili szybe w „maluchu”. W ciagu minuty dopadlo nas z 50 osób – takze dziewczyny, starsze kobiety. Lezalem na ziemi i chowalem glowe w rece, zeby przezyc. Jakis mezczyzna zlapal mnie i krzyknal kazac, zebym mu patrzyl w oczy:
– Zaden prywaciarz nie bedzie w Olszycu jezdzil. Jak tu wjedziesz, to cie zaje… – krzyknal.
A potem ktos wezwal policje ze Skórca. Po chwili bylo slychac syrene radiowozu zblizajacego sie do wsi. Wtedy, jak wyjasnia wlasciciel firmy, wszyscy zabrali sie za sprzatanie pola bitwy, zacieranie jednych sladów i fabrykowanie innych…
– Ludzie blyskawicznie zaczeli przybijac sztachety wyrwane wczesniej z plotów – twierdzi szef firmy z Mordów. – Zasypywali piachem krew na drodze. Do naszego samochodu zaczeli cos wrzucac i cos z niego wyjmowac. A kiedy przyjechali policjanci ze Skórca, to wezwali posilki. Przyjechaly jeszcze dwa radiowozy, a potem karetka pogotowia. Zabrali nas swoim samochodem policjanci z Siedlec. Jeden powiedzial mi: „- Przestancie tam jezdzic, bo was potem w lasach przez dwa tygodnie nie znajdziemy.” – No i przestalismy jezdzic. Nowa linia nie przetrwala nawet tygodnia. Nikt nie bedzie ryzykowal zycia.
Relacje innych swiadków, a takze uczestników zdarzenia, wskazuja jednak, ze to raczej ich zycie bylo zagrozone.
– Tomek (kierowca PKS) siedzial na lawce w poblizu swego domu razem z siostra i kolezanka – mówi siostra cioteczna kierowcy PKS, Alicja Babiak. – Wtedy podjechal bialy „maluch”, z którego, jeszcze w biegu, wyskoczyl mezczyzna w niebieskiej koszuli. Podbiegl do Tomka i uderzyl go w glowe. Brat spadl z lawki. Po chwili z „malucha” wysiadlo jeszcze dwóch mezczyzn. Jeden mial w reku pistolet, a drugi palke. Ja z wujkiem i ciocia stalismy kilka metrów dalej. Bylismy wszystkim zaskoczeni i przerazeni, ale ruszylismy na pomoc. I wtedy mezczyzna w bialej koszuli przystawil cioci pistolet do glowy, potem takze mnie.
– Drugi z mezczyzn, poteznej postury, uderzyl mnie kilka razy palka – dodaje pani Alicja. – Przewrócilam sie. Zobaczylam, ze Tomek ma zakrwawiona cala twarz. Jeden z napastników go kopal i bil piesciami, a drugi okladal palka. I wtedy z podwórka wybiegla przerazona matka Tomka.
– Bandyci, przyjechaliscie mi syna zabic – krzyknela przerazona kobieta. Jednego z mezczyzn chwycila za wlosy i usilowala odciagnac od syna.
– Tomek lezal na ziemi caly we krwi, a oni sie nad nim dalej pastwili – opowiada trzesacym sie glosem matka kierowcy, Jadwiga Pietrzak. – Chwycilam tego najpotezniejszego za glowe, ale przeciez to byl tylko odruch. Napastnik przewrócil mnie na ziemie, przydusil kolanem i zaczal okladac palka. Czulam, ze trace przytomnosc.
– Wtedy zobaczylam, jak nadbiegaja ludzie ze wsi – dodaje siostra cioteczna kierowcy PKS. – Przewrócili tego najgrubszego, zabrali mu palke. Ten z pistoletem zaczal uciekac do samochodu. Potem bron sie znalazla. Zaraz przyjechala policja, w sumie 4 samochody. Bylo pogotowie. To cud, ze nikt w tej bitwie nie zginal.
– Postepowanie w tej sprawie jest w toku, a osoby, które moga cos wnisc do jej wyjasnienia, beda przesluchane w najblizszym czasie – poinformowala rzecznik prasowy siedleckiej policji, Beata Borkowska. Jesli chodzi o bron, to rzeczywiscie zostala ona zabezpieczona na miejscu zdarzenia, ale nie byla to bron palna.
powtórka z historii.
Szkoda,ze tego nie widzial kosciuszko bo pewnie on nie mial na swoim stanie takiej gwardii jak w olszycu-chlop miejscowy jest potega i basta.