Co sie dzieje ze szczurami zamknietymi w jednym pomieszczeniu, skazanymi na swoja obecnosc? Ano nic takiego. Szczury zyja sobie, nawet wspólpracuja. Jednak wystarczy systematycznie zwiekszac ich liczbe, aby zaczely sie nienawidzic i walczyc ze soba. Im gesciej sie robi, tym okrutniejszy staje sie ich los. Same sobie gotuja pieklo. Czy to samo dzieje sie z ludzmi w miastach? Czy to dlatego coraz wiecej ludzi ucieka z blokowisk? Przez Polske przetacza sie wlasnie kulturowe zjawisko: kto tylko moze, ucieka na wies!
Kim sa ludzie, którzy decyduja sie zredukowac bieg i delektowac sie zyciem w wolniejszym tempie? Bo przeprowadzka na wies z reguly nieznacznie zmienia styl zycia. To moda, kaprys, czy moze silna wewnetrzna potrzeba? Jesli od jakiegos czasu przegladasz oferty nieruchomosci i myslisz o malym domku na wsi, ten raport jest dla Ciebie.
A to bywa tak…
Czesto bywa tak, ze mieszczuchy zostaja ludzmi wsi przez przypadek. Mimochodem. Ot, tak wychodzi. A zaczyna sie od letniego wypoczynku…
Ewa i Jurek
Ewa Ossolinska-Matejek kupila niemal stuletni dom w Lugach jako letni domek. Nie ukrywa, ze chciala w ten sposób spelnic marzenia swojej mamy, której idealem byl prawdziwy wiejski dom. Mama umarla jesienia 1981 roku, majac piecdziesiat kilka lat. Wiosna ’82 Ewa kupila wymarzony dom mamy.
– Na poczatku sluzyl tylko jako letnisko. Przyjezdzalismy z rodzina, znajomymi z uczelni. W koncu wakacje akademickie sa dlugie – smieje sie.
Byl czas, gdy stal opuszczony. Dom nie lubi stac pusty. Bo umiera. Jeden róg dachu zaczal sie walic. Ewa z synem Piotrem przystapili do remontu. Postanowili dom ocieplic i przygotowac go tak, by nawet zima przyjemnie sie w nim mieszkalo. Kilka lat temu przez Polske przetoczyla sie pierwsza fala upalów. Rodzina Ewy spedzala tu to upalne lato.
– Mielismy mieszkanie w bloku na czwartym pietrze. Nie dalo sie tam zyc. Na wies przyjechalismy na kilka dni. Juz stad nie wyjechalismy.
W miedzyczasie Jurek wybudowal piekny dom na Zalewem. Urzadzil go, umeblowal.
– Nie mielismy serca sie tam wprowadzic. Tlumy ludzi, halas, bliskie sasiedztwo innych. Sprzedalismy mieszkanie w bloku i ten dom nad Zalewem, w którym nawet nie mieszkalismy. Zostalismy w Lugach.
I chca tu juz zostac na zawsze. Ewa ma widok na las, pola, które sa inne o kazdej porze roku. Gdy nabiera w pluca powietrza, czuje, jak oddycha z nia caly swiat: malenkie roslinki, wielkie stare drzewa, ptaki, sarny, nawet kamienie. W swoim ogrodzie ma proste sosny przyniesione z lasu, fiolki, wrzosy. Jej zwierzeta maja tu raj.
– Rano pieje kogut, o zmierzchu milkna swiergotliwe ptaki, a odzywaja sie sowy. Pachnie macierzanka. Czego wiecej potrzeba?
Iza i Emir
Iza i Emir Chaleccy przeniesli sie na wies 6 lat temu. Kupili stara plebanie, która przeniesli do Stoku Wisniewskiego. Powstal z niej przepiekny dom z dziedzincem wylozonym debowymi kolkami wkopanymi w ziemie. Emir hodowal swoje ukochane konie, Iza odkryla w sobie nieprzeparta milosc do roslinek, drzewek i wszelkiej zywiny. Sadzila drzewka, kwiaty, krzewy. Dom w miescie czekal na ich powrót, bo przeprowadzka na wies miala byc tymczasowa, tylko do momentu urzadzenia tam wypoczynkowej rezydencji.
– Ale wiesz… nie da sie kochac dwóch domów – mówi Iza.
Po dwóch latach dom w Siedlcach zostal sprzedany. Okazalo sie, ze dzien tymczasowej przeprowadzki do Stoku byl ostatnim dniem pobytu w Siedlcach. We wsi zakochali sie bez pamieci. Wybudowali dodatkowo prawdziwa wiejska chate, wiatrak, stajnie. Zaczeli kupowac okoliczna ziemie.
– Zeby zachowac jak najwiecej tego, co bylo tu najpiekniejsze – tlumaczy Iza.
Gdy zobaczyli, jak okoliczni mieszkancy wycinaja w pien stare drzewa, by sprzedac dzialki jako ,,plac budowlany’’, kupowali je. Zachowali w ten sposób wokól siebie prawdziwa enklawe zieleni i naturalnego srodowiska. Iza zostala przewodniczaca Rady Soleckiej. Powrotu do miasta nie wyobrazaja sobie. Odnalezli swoje miejsce. Sa szczesliwi.
Typ podmiejski
Siedlce sa dobrym socjologicznym przykladem zjawiska emigracji z miasta na wies. Okoliczne miejscowosci, takie jak: Opole, Iganie, Zelków, Blogoszcz, Wolynce, Chodów, Zabokliki, Stok Lacki – dzis mozna by nazwac dzielnicami Siedlec. Jeszcze do niedawna ceny dzialek w tych miejscowosciach byly atrakcyjne dla inwestorów. Daleko im bylo do cen dzialek w miescie. Dzis te róznice sie zacieraja.
– Za dzialke wielkosci 800-1000 metrów kwadratowych trzeba w Iganiach zaplacic okolo 25 tysiecy zlotych – mówi Teresa Szkopek z siedleckiego Urzedu Gminy.
Im dalej od Siedlec, tym taniej. Mylilby sie jednak ten, kto mysli, ze kupi dzis bez problemu niedroga parcele. Gminy nie maja juz zbyt wiele majatku do sprzedania, wiekszosc ziemi kupuje sie tylko w obrocie prywatnym. A tu wlasciciele dyktuja ceny wedle swojego uznania. W atrakcyjnej i modnej Wólce Lesnej za hektar ziemi placono ostatnio ponad 10 tysiecy zlotych. Jednak byla tez dzialka
o wielkosci niespelna 1000 metrów, za która zaplacono 20 tysiecy zlotych.
– Trend osiedlania sie na podmiejskich terenach jest wyrazny i przybiera na sile – mówi Miroslaw Bieniek, wójt Gminy Siedlce. – W promieniu 10-15 kilometrów wokól miasta ceny nieruchomosci skoczyly zdecydowanie w góre. Obserwuje sie takze element wyczekiwania. Wlasciciele dzialek nie chca juz ich sprzedawac. Czekaja na dalszy rozwój rynku lub trzymaja te dzialki dla siebie i dla swoich dzieci.
Podsiedleckie miejscowosci staja sie enklawa ludzi zamoznych. Widac to zwlaszcza w: Iganiach, Opolu, Chodowie, Stoku Lackim. Wiele domków to niemalze palacyki z podziemnymi basenami, ogrodami urzadzanymi przez fachowców, z wysokim ogrodzeniem, na którym ostrzega wyrazna informacja: ten dom jest strzezony przez agencje security.
– Eee, bez przesady – dementuje mieszkaniec Igan, wylaczajac alarm, by wpuscic do domu gosci. – Jakie baseny? Widzisz tu jakis basen?
Tu, nie. Ale w domu obok, przez luksfery umieszczone tuz nad ziemia, pieknie przebija blekit chlorowanej wody.
Mieszkancy podmiejskich metropolii niechetnie opowiadaja o swoim zyciu. Bo to tak, jakby zaprosic do siebie niechcianych gosci.
– Mieszka sie tu cudownie: jest przestrzen, cisza, odpowiednie towarzystwo, zupelnie inaczej niz w bloku – wyliczaja. – Ale robi sie coraz niebezpieczniej. Ostatnio przezylismy tu fale wlaman.
Podmiejskie rezydencje przyciagaja zlodziei i bandytów. Na noc wlacza sie wiec alarmy, kamery monitoruja dom i podwórze, w kojcach szczekaja wielkie psy, które noca strzega wejscia. Zaden z mieszkanców jednak ani przez chwile nie mysli
o powrocie do miasta. Maja tu wszystko to, co ludzie w miescie: wodociagi, kanalizacje, gazociagi, nawet polaczenia MPK. Delektuja sie dodatkowo cisza, czystym powietrzem, wolnoscia, jaka daje przestrzenny taras, na którym mozna rano wypic kawe w szlafroczku lub pizamie. Oni maja tu swoje… miasto.
Zeby dwoje chcialo naraz
Do desantu na wies przygotowuje sie znany architekt, Marek Bulak. Kilka lat temu kupil siedlisko w Górach kolo Korczewa. Jesli chodzi o gusta, jest typem ortodoksyjnym: nie pozwala niczego rozebrac, jesli remontuje, to drzewem starym, ze sladami zniszczenia, ale zabezpieczonym. Do budowy kuchni uzywa starej zabytkowej cegly. Zniszczona strzeche wymienia na… nowa strzeche.
– Kocham takie klimaty. Luksusy sa w miescie. Wies powinna byc taka, jak jest – twierdzi.
W jego wiejskim domu jedynie lazienka ma standard wielkomiejski. Reszta to zabawa
w doslownosc. Marek Bulak zbiera nawet stare kontakty z wczesnego socjalizmu, takie na pstrykany guziczek. Czy planuje przeprowadzke do surowego wiejskiego domku?
– Za jakies 10 lat, gdy bede mniej aktywnie zyl niz teraz – deklaruje.
Co na to rodzina?
– Starszy syn ma podobne pasje i fascynacje, mam w nim sprzymierzenca. Córka jest zainteresowana inna dzialka. Problem moze byc z zona, która nie jest entuzjastycznie nastawiona do naszego wiejskiego domku. Ona kocha miasto i moglaby szczesliwie zyc w centrum Warszawy.
Odwrotny problem ma Joanna, która na wies moglaby przeprowadzic sie juz teraz. Jej maz ma jednak regularne napady lekkiej paniki: ,,Jak w zime dojedziesz?! Dzieci jeszcze chodza do szkoly! Dziury w drodze, szkoda auta!’’ . Ale od czasu do czasu obejmuje Joasie czule i wzdycha: jak pieknie na tej wsi. Wlasnie buduja dom z bala.
Marek Bulak potwierdza, ze ruch z miasta na tereny podmiejskie jest coraz wiekszy.
– W Warszawie duzo projektuje dla ludzi przenoszacych sie na tereny podmiejskie. Coraz wiecej ludzi kupuje tez domy na wsi i je remontuje.
W Warszawie sporo ludzi kupilo domy na Mazurach. Na razie traktuja je letniskowo, ale nie wykluczaja, ze potem zamieszkaja tam na stale.
Moda
W ciagu ostatnich 20 lat liczba mieszkanców Siedlec zmalala, a liczba mieszkanców gminy (glównie terenów podmiejskich) zwiekszyla sie. W 1993 roku gmina Siedlce miala 13 324 mieszkanców. W 2004 roku bylo ich juz 15 489.
Wyraznie widac, jak ksztaltuje sie moda na poszczególne miejscowosci. Zazwyczaj dzieje sie tak, ze ktos z towarzystwa kupuje ,,kawalek ziemi’’. Okazuje sie, ze jest tam fajnie, wiec znajomi kupuja kawalek ziemi obok. I tak dalej. Po jakims czasie okolica staje sie modna, a ceny nieruchomosci skacza w góre. Tak stalo sie ze Stokiem Wisniewskim i z Blogoszcza. Kilka lat temu w Blogoszczy grupa przyjaciól kupila obok siebie dzialki, placa 1,50 zl za metr. W tym roku cena nieruchomosci sprzedawanych w Blogoszczy siegnela 180 tysiecy zlotych. Modna jest Wólka Lesna i modne robia sie Wyczólki. Zyskuje bardzo Opole.
Typ bardziej wiejski
Zupelnie nowym zjawiskiem jest emigracja mieszczuchów na ,,prawdziwa wies’’. Tych zapalenców nie odstraszaja kiepskie drogi, czasem nawet bruk (!). Szukaja siedleska w promieniu 30 km od miasta. Z kilku powodów. Jeden z nich, to cena: im dalej od miasta, tym taniej. Tu nie kupuje sie metrów i arów, tylko hektary.
– Kolega zaplacil za 1000 metrów dzialki w Opolu prawie 30 tysiecy. Ja za trzy hektary dalem 20 tysiecy – mówi jeden z wiejskich mieszczuchów.
Srednio za siedlisko z drewnianym domkiem bez wygód, ale do zamieszkania, placi sie 35-50 tysiecy. Za sama ziemie ceny jednak skoczyly.
– Dzisiaj za hektar ziemi placi sie 7-8 tysiecy zlotych – mówi Andrzej Piotrowski, burmistrz Gminy i Miasta Mordy. – Modne staly sie Wyczólki, gdzie cena za hektar jest jeszcze wieksza. Gmina Mordy przyciaga chetnych: czystym powietrzem, brakiem przemyslu, bliskoscia do miasta, w którym sie pracuje. Mamy wlasna oczyszczalnie scieków, co podnosi walory srodowiska. W rowie odprowadzajacym oczyszczone scieki zyja ryby i bobry.
Boom na wiejskie dzialki przezywa tez gmina Wisniew. Najmodniejszy stal sie tam Stok Wisniewski. Piec lat temu za hektar ziemi w Stoku mozna jeszcze bylo zaplacic tysiac zlotych. Dzis za niecaly hektar placono juz 12 tysiecy. W Lipniaku za 70 arów zaplacono 24 tysiace.
– Ceny rosna szybko. Za hektar placi sie minimum 10 tysiecy, a bywa, ze i 20 tysiecy – mówi Krzysztof Kryszczuk, wójt Wisniewa. – Nabywcy czasem przystepuja do prawdziwych przetargów u prywatnych wlascicieli. Kupuje ten, który zaoferuje najwiecej.
Krzysztof Kryszczuk przyznaje ze smiechem, ze w jednym z takich przetargów po prostu odpadl. Kilku chetnych do jednej dzialki – to dzis rzeczywistosc w Wisniewie.
Kalkulacja jest prosta. Ludzie decyduja sie na dzialki do 30 km od miasta, bo czas dojazdu do pracy wynosi dokladnie tyle, ile przebicie sie przez korki w godzinach szczytu w Siedlcach.
– Wozilam dziecko z Dreszera do ,,Królówki’’. Zajmowalo mi to rano 15 do 20 minut. Teraz mieszkam 20 km od Siedlec. Dojazd do szkoly syna zajmuje mi tez 15-20 minut. Takiej odleglosci w ogóle sie nie czuje – zapewnia matka licealisty.
Gmina Korczew jest jedna z najpiekniejszych w powiecie siedleckim. Przekracza jednak magiczna bezpieczna odleglosc od miasta. Dlatego tutaj króluja domki letniskowe.
– Za dzialke 800-1000 metrów letnicy placili ostatnio 4-5 tysiecy zlotych – mówi Ryszard Kaczejko, wójt Korczewa.
Najbardziej znana miejscowoscia letniskowa jest piekna Mogielnica. Coraz wiecej jednak ludzi kupuje tu cale siedliska. Spedzaja w nich lato, jesien, przyjezdzaja zima. Co drugi dom letniskowy nalezy do mieszkanców Warszawy. Warszawiacy opanowali juz powiat wegrowski, prowadza ekspansje na Sokolów.
Typ wiejski ortodoksyjny
Z mieszczuchów z krwi i kosci stali sie sola wiejskiej ziemi. Jesli mieszkac na wsi, to tylko w domu drewnianym. Jesli plot, to z debowych kolków i olchowych sztachet. Na podwórzu musi stac spichlerz, najlepiej kryty strzecha; stara studnia, najlepiej z zurawiem. W ogrodzie – obowiazkowo malwy, sloneczniki, ostrózki. Idealem jest dach kryty gontem, wiórem osikowym lub oryginalna czerwona dachówka. Dom koniecznie z bala. Podstawowy warunek – miejsce, dom, otoczenie musi miec DUSZE!
– Szukamy starych gratów: mebli, kolowrotków, balii, drzwi. One maja klimat – wylicza malzenstwo, które po przekroczeniu czterdziestki uznalo, ze miejsce na wsi jest tym, czego teraz potrzebuja. – Na dzialce zasadzilismy prawie tysiac drzewek i krzewów.
To takze wyróznia mieszczuchów osiadlych na wsi. Potrafia wyklócac sie z miejscowymi o kazda lipe czy brzoze przeznaczona pod topór. Miejscowi tna, co sie da, miastowi zwoza kolejne drzewka. Bywa, ze ich posesje sa bardziej wiejskie, niz te istniejace tu z dziada pradziada. Nie uznaja siatek ogrodzeniowych, betonów, blachodachówek. Zachowuja, co tylko sie da z tego, co zastali: stare piwnice restauruja, obory przerabiaja na miejsce wypoczynku i rekreacji, w stodolach powstaja garaze i warsztaty. W spichlerzach kryja sie pokoiki dla gosci lub sauny. Pielegnuja stare jablonie: kosztele, papierówki, zlote renety. Spizarnie zapelniaja wlasnymi przetworami: grzybami z lasu, konfitura z wisni, nalewkami z malin, sokiem z czarnego bzu, winem z winogron. Gosci podejmuja z wiejska fantazja: ziemniaki ze skwarkami i zsiadlym mlekiem, kiszki ziemniaczane, obowiazkowa jajecznica z wiejskich jajek. Stawiaja wlasne wedzarnie, a wyrób wedlin na swieta, to doskonala okazja do towarzyskich spotkan (przy wedzeniu obowiazkowo doskonala kompania
i grzane wino). Mówia jednym glosem:
– Zycie na wsi ma inna jakosc. Lepsza. Mamy tu czas dla siebie. Jesli ktos chce zwolnic tempo zycia, to wies jest idealnym miejscem do tego. Nawet godzina w takim miejscu w ciagu dnia laduje akumulatory.
Dlatego mieszczuchy na wsi maja zawsze mnóstwo gosci. Moze mniej bywaja na wernisazach, w kinie, w teatrze, ale sa na biezaco ze wszystkimi wydarzeniami. Bo zycie samo przychodzi do nich. Zeby zwolnic, odpoczac, nabrac nowych sil.
Inwestycje
Ceny podajemy z prywatnego rozeznania
srednia cena wiejskiego siedliska (powyzej 15-20 km od Siedlec): 35-60 tys. zl
kupienie domu drewnianego do przeniesienia: 3-10 tys. zl
przewiezienie domu w calosci: 2,5-3 tys. zl
rozbiórka i zlozenie domu: 5-7 tys. zl