Sms-em o wagarach

„Panstwa córki nie bylo dzisiaj na historii i geografii, a z jezyka polskiego i matematyki dostala jedynki” – juz niedlugo sms-y o takiej tresci beda dostawac rodzice uczniów uczeszczajacych do Zespolu Szkól Ponadgimnazjalnych nr 1 im. Bohaterów Westerplatte w Garwolinie.
Sms-owy system ma zaczac dzialac juz w polowie listopada. Zapowiedzi wzbudzaja radosc wsród rodziców oraz nauczycieli i strach wsród uczniów tej szkoly. Oczywiscie tylko wsród tych, którzy wczesniej nie informowali rodziców o swoich postepach w nauce, a raczej ich braku. Wagary nie beda sie juz oplacaly, bo kazdego dnia po lekcjach rodzic ucznia, którego nie bylo w szkole (nawet na jednej godzinie), dostanie stosowna informacje. Jesli matka lub ojciec wiedzieli o tym, bo dziecko bylo np. chore, to nic sie nie stanie. Jesli jednak ta informacja bedzie dla nich zaskoczeniem, to w niejednym domu dzwonek sygnalizujacy nadejscie sms-a moze byc postrachem…
Pomyslowy dyrektor
Autorem tego niekonwencjonalnego pomyslu jest Zbigniew Marciniuk, dyrektor ZSP nr 1 w Garwolinie. – Kiedys w prasie samorzadowej przeczytalem o podobnym pomysle w Krasniku – tlumaczy Z. Marciniuk. – Tam jednak nie chodzilo o szkole, ale o wydarzenia w miescie. Kazdy chetny mieszkaniec dostawal na swój telefon komórkowy sms-a informujacego o tym, co sie w miescie dzieje. Pomyslalem, ze my równiez mozemy z tego skorzystac, ale w troche inny sposób. Kupilismy wiec specjalny program komputerowy i teraz tworzymy baze danych z numerami telefonów komórkowych rodziców naszych uczniów.
Propozycja spotkala sie z zyczliwym przyjeciem rodziców. W koncu niemal kazdy chce wiedziec, co robi jego pociecha… Kazdy z rodziców podpisuje specjalna deklaracje, w której wyraza zgode na uzywanie numeru swojego telefonu komórkowego do celów tego programu. Numery znajda sie tylko w jednym komputerze, który stanie w sekretariacie szkoly, a sms-y po lekcjach bedzie wysylac sekretarka. Informacji beda dostarczac wychowawcy poszczególnych klas. I nie bedzie tam mowy tylko o wagarach, ale takze o tym, ze uczen dostal ocene niedostateczna. Mozna powiedziec: pelna inwigilacja… Zadnej oceny nie bedzie mozna juz przed rodzicami ukryc. Na uczniów padl blady strach. – Mniej wiecej co dwa miesiace organizujemy spotkania z rodzicami – dodaje Z. Marciniuk. – Rodzice chca byc jednak czesciej informowani o tym, co sie dzieje z ich dzieckiem. Moglibysmy oczywiscie do nich dzwonic, ale szkoly na to po prostu nie stac. Inna mozliwoscia jest wyslanie listu poleconego, ale to tez niestety kosztuje. W dodatku nie zawsze wiadomo, kto taki list odbierze albo kto podniesie sluchawke. Nie chcemy jednak pietnowac tych uczniów, którzy w ciagu roku maja trzy czy piec godzin nieobecnosci. Chodzi nam o notorycznych wagarowiczów. Mlody czlowiek czasami nie wie, co robi, a szkola jest od tego, by go naprowadzic na dobra droge.
Bywalo róznie
Pomysl podoba sie równiez Zbigniewowi Stasiekowi, dyrektorowi siedleckiej delegatury Kuratorium Oswiaty. – Kazda informacja o dziecku jest dla rodziców wazna – mówi Z. Stasiek. – Uczniowie sie teraz zastanowia, zanim pójda na wagary, bo nim wróca do domu, ojciec czy matka juz beda o tym wiedziec. Sam wiem, ze róznie wczesniej bywalo z listami poleconymi, jakie szkola miala obowiazek wyslac, gdy uczniowi na pólrocze grozila ocena niedostateczna z jakiegos przedmiotu. W tych okresach bylo duzo interwencji od rodziców, który twierdzili, ze takiego listu nie dostali. Tymczasem nauczyciel mial dowód nadania takiej przesylki na poczcie. List „ginal” gdzies po drodze. Sadze, ze niejednemu uczniowi udalo sie go „przejac”. Teraz juz nie bedzie zadnych niedomówien.
Uczniowie nie sa zadowoleni
System nie podoba sie uczniom garwolinskiej szkoly. – Jestem uczniem, a wiec ten pomysl nie jest mi na reke – przyznaje Tomek Borowski, uczen III klasy Liceum Profilowanego w ZSP nr 1 im. Bohaterów Westerplatte w Garwolinie. – Moim rodzicom na pewno sie to spodoba. Oni wola, zebym poszedl do szkoly i nawet dostal gorsza ocene, niz uciekl z lekcji.
Notorycznych wagarowiczów w garwolinskim Zespole Szkól jest okolo 100. Przewaznie maja oni 30-50 godzin nieobecnosci w ciagu roku, ale rekordzisci maja i po 150.
Pomysl z sms-ami nie jest jedynym sposobem na walke z wagarami wymyslonym przez Z. Marciniuka. W wakacje media rozpisywaly sie o innym, dosc kontrowersyjnym projekcie. Otóz dyrektor wymyslil, ze ci, którzy nie chodzili do szkoly w ciagu roku szkolnego, beda odpracowywac swoje nieusprawiedliwione nieobecnosci w czasie wakacji. Mlodziez sadzila wiec kwiatki, porzadkowala teren wokól szkoly, sprzatala sale lekcyjne. Dochodzilo do takich sytuacji, ze rodzic, który w trakcie roku szkolnego podwozil swojego syna do szkoly majac nadzieje, ze dziecko zdobywa tam wiedze, potem przywozil go na prace zlecone przez dyrektora.
Z tym, ze w trakcie roku szkolnego niesforny syn wchodzil jedna brama do szkoly, a kilkanascie minut pózniej (gdy rodzic juz nie patrzyl) wychodzil druga. W wakacje zas tatus juz sprawdzal, czy dziecko aby na pewno wzielo grabie i poszlo sprzatac teren swojej szkoly.
Teraz dyrektor wytoczyl jednak ciezsze dziala… Kolejnym orezem bedzie elektroniczny dziennik, który ma zaczac funkcjonowac w tej szkole od przyszlego pólrocza. Na razie bedzie to na próbe, a od przyszlego roku szkolnego program ma ruszyc kompleksowo. Kazdy rodzic bedzie mial swoje wlasne haslo i w internecie bedzie mógl sprawdzic, jakie oceny ma jego dziecko. Dyrektor zapowiada nawet, ze dla tych rodziców, którzy do tej pory mieli klopoty z obsluga komputera, zostanie przeprowadzony specjalny kurs.