Nie zawsze reagujemy, gdy dziecko placze za sciana. Bo nie wypada wtracac sie z rodzinne zycie sasiadów.
To, ze male dziecko trafia do szpitala z obrazeniami, nie jest jeszcze niczym niezwyklym. Zywot malucha bywa mocno skomplikowany: krawezniki sa wysokie co najmniej do kolan,
rózne ostre przedmioty okazuja sie
w zabawie malo przyjemne, a gdy sie spada z hustawki, wcale nie jest tak wesolo, jak sie wczesniej zapowiadalo. Czerwona lampka zapala sie jednak, gdy opowiesci rodziców o okolicznosciach wypadku nie odpowiadaja rzeczywistym obrazeniom dziecka.
– Malwinka trafila po raz pierwszy na oddzial, gdy miala kilka miesiecy. Zlamany bark, obrazenia glowy – wspomina doktor Magdalena Daniel, ordynator dzieciecej chirurgii
w Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach. – Tato tlumaczyl, ze dziewczynka wypadla z lózeczka.
Ale Malwinka trafila na oddzial ponownie, kilka miesiecy pózniej. Jej stan byl powazny. Obrazenia glówki zaniepokoily lekarzy.
– Babcia caly czas utrzymywala, ze dziecko potknelo sie o wykladzine i upadlo. Ale to nie byl uraz typowy dla upadku. Zawiadomilismy prokurature.
Sprawa Malwinki trafila do sadu. Okazalo sie, ze dziecko bylo w domu maltretowane.
Nie chce do domu
Doswiadczony lekarz szybko potrafi ocenic, czy opowiesci o nieszczesliwym wypadku w domu odpowiadaja prawdziwemu obrazowi uszkodzen ciala. Potrafia ocenic skale cierpienia i bólu dziecka. Gdzies w glowie kolacze sie pytanie: dlaczego? Trzymajac malutka raczke w dloni, dotykajac zmarszczonego od placzu czola, pediatrzy nie raz czuja gniew. Dorosly opiekun odpowiada za zdrowie i zycie dziecka. Wiadomo, ze czasem zawodzi. Ale jak wytlumaczyc fakt, ze dorosla osoba zadaje dziecku ból?
– Jesli mamy podejrzenia, ze dziecko w domu nie ma wlasciwej opieki, albo ze dzieje sie tam cos zlego, mozemy poprosic o pomoc Miejski Osrodek Pomocy Rodzinie oraz prokurature.
Ostatnio lekarze kontaktowali sie z jednym z gminnych osrodków pomocy spolecznej w sprawie siedmioletniego Tomka. Chlopak ulegl wypadkowi podczas prac rolnych. Byl chudy, na wpól dziki, uzywal bardzo wulgarnych slów do okreslenia najprostszych czynnosci czy emocji. Mial przy tym w oczach potworny glód uczucia. Na usmiechy pielegniarek reagowal oslupieniem. W koncu zaczal odpowiadac usmiechem. Lgnal do dobrych pan w bialych kitlach jak do plastra miodu. Ani razu nie odwiedzil go nikt z rodziny. Pielegniarkom i lekarzom pekalo serce, gdy patrzyli, jak lapczywie dziecko je i jak powoli poznaje swiat, w którym ludzie glaszcza po glówce, mówia dobre rzeczy, przytulaja.
– Pani z osrodka pomocy spolecznej powiedziala, ze znaja dobrze te rodzine. Ze pomagaja jej, na ile osrodek moze – wzdycha doktor, Magdalena Daniel.
Tomek nie chcial wracac do domu. W szpitalu mial zabawki, regularne posilki i emocjonalne cieplo. Zreszta dlugo nikt po Tomka nie przyjezdzal. W glebi ducha lekarze cieszyli sie, ze dziecko jeszcze pozostaje na oddziale. Gdy odjezdzal, pielegniarki ocieraly lzy. Chudziutkie nózki tupaly szybciutko, aby nadazyc za wielkimi krokami prowadzacego go mezczyzny. Tomek odwrócil glówke za siebie i patrzyl bez slowa na oddalajacy sie swiat dobroci. Wracal do swojego piekielka.
– Takich zaniedbanych dzieci trafia sie coraz wiecej.
Z porzadnej rodziny
Zespól maltretowanego dziecka jest dla lekarzy czytelny. Obrazenia, których nie da sie juz ukryc, zastraszenie, bóle brzucha (tak reaguja dzieci, które nie radza juz sobie z emocjonalna lub seksualna przemoca).
– To oczywiste. Ale jak mamy sie zachowac, skoro dziecko, które ewidentnie nie jest bite, nie jest wykorzystywane seksualnie, trafia na oddzial po raz drugi i trzeci w krótkim odstepie czasu? – pyta Magdalena Daniel. – Dla nas to takze zespól dziecka maltretowanego. Bo tak traktujemy nalezyty brak opieki.
Ewelinka po raz pierwszy trafila na oddzial z groznym poparzeniem. Wylala na siebie szklanke z goraca kawa, która mamusia pila z kolezanka. Kilka miesiecy pózniej zostala przywieziona na oddzial ponownie. Tez z poparzeniem. Mamusia znowu rwala sobie wlosy z glowy. Dziewczynce pozostana brzydkie blizny na: szyi, obojczyku, brodzie.
– Mamy dzieci, które raz leczymy, bo polknely niebezpieczny przedmiot, potem na podwórku doznaly zlamania, nastepnym razem przewrócily sie z rowerkiem, i tak dalej. Dzieci z tak zwanych porzadnych domów, gdzie nie ma alkoholu, przemocy, ale nie ma tez ciepla i odpowiedzialnosci. To tez jest zespól dziecka maltretowanego.
Tak, tylko ten zespól nie jest karalny, tak jak ewidentne znecanie sie nad malenstwem.
– W Polsce nie umiemy dbac
o dzieci – oburzaja sie lekarze. – Nie dbamy o nie jako spoleczenstwo.
Doktor Daniel przytacza przyklad z Kanady.
– To jedyne panstwo, które zabronilo produkcji chodzików, narzedzia tortur dla niemowlat. Te urzadzenia wyrzadzaja okropna szkode dzieciom, jesli nie w wieku niemowlecym, to pózniej, w doroslym.
A my? Polacy? Nie zawsze reagujemy, gdy dziecko placze za sciana. Bo nie wypada wtracac sie z rodzinne zycie sasiadów. A gdy czytamy potem
w gazecie o okropnosciach, które za ta sciana sie dzialy, jestesmy zdumieni: to tacy porzadni ludzie byli.