Ile bylo ciosów, tego dokladnie nie wiadomo. Prokuratura doliczyla sie ich „okolo siedmiu”.
Kazdy z nich byl jednak silny. Kazdy musial byc wstrzasem dla kilkunastomiesiecznego dziecka
bitego w twarz przez swojego ojca…
Karolinka trafila do szpitala. Opis doznanych przez nia obrazen jest wstrzasajacy: „obrzeki wokól oczu
i ust, wybroczyny w okolicy czolowej i policzkowej”.
Wymienienie urazów zajelo kilkanascie linijek w akcie oskarzenia. Zostal on jednak sporzadzony zdecydowanie zbyt pózno. Ustalono bowiem, ze dziewczynka byla pobita nie po raz pierwszy. Mozna bylo przerwac jej gehenne. Wystarczylo, zeby wczesniej zareagowal ktos w szpitalu, sasiad, jakas przypadkowa osoba, która widziala pobite dziecko, slyszala jego krzyki i placz. Ale nikt nic nie slyszal, niczego nie widzial. Bo to przeciez „cudze” dziecko i czyjas sprawa.
A w nie swoje sprawy zazwyczaj sie nie wtracamy.
– Twarz byla zasiniona, cala spuchnieta, wszedzie krwawe wylewy
i wybroczyny, poocierany naskórek – mówi lekarz. – Ta malenka dziewczynka byla tak pobita, ze nie miala nawet sily plakac.
Ale plakaly nad nia pielegniarki, a nawet „twardzi” lekarze. Na szczescie tym razem nie skonczylo sie tylko na placzu. Ktos zrobil to, czego zabraklo podczas poprzedniego pobytu dziewczynki w szpitalu – takze z powodu pobicia.
Komenda Miejska Policji w Siedlcach otrzymala telefoniczna informacje, ze na oddzial trafila dziewczynka pobita prawdopodobnie przez ojca. Potem sprawa nabrala juz formalnego charakteru. Oddzial Chirurgii Dzieciecej Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach przeslal do Prokuratury Rejonowej meldunek. Potwierdzal on wczesniejsza informacje, ale jeszcze bardziej ja precyzowal. U dziewczynki rozpoznano tzw. zespól maltretowanego dziecka.
Wkrótce mial sie zaczac nowy rok. Mial byc, tak jak zreszta kazdy, lepszy od starego. I tak jak kazdy wcale lepszy nie byl. Mlode malzenstwo ledwo wiazalo koniec z koncem. Na wszystko brakowalo pieniedzy. A i wspólne zamieszkiwanie u tesciów nie budowalo najlepszej atmosfery… Ale byly wlasnie Swieta Bozego Narodzenia. Czas radosci, najbardziej rodzinne swieta w roku.
Mama Karolinki razem z rodzicami poszli na nabozenstwo do pobliskiego kosciola. Córka zostala pod opieka ojca. Ten chcial uspic dziecko, kolysal je w wózku. Ale ono nie chcialo spac, marudzilo, nie dawalo ojcu spokoju. To go zdenerwowalo. Wstal i wymierzyl córeczce silny cios w twarz. Po chwili buzia sie zaczerwienila, cala opuchla, zaczela podbiegac krwia.
Po powrocie matki z kosciola tatus wyjasnil zaniepokojonej kobiecie, ze nie wie, co sie moglo stac, bo on oczywiscie nic zlego dziecku nie zrobil… Mozemy sie tylko domyslac, jak wygladala Karolinka, skoro jeszcze tego samego dnia matka zawiozla ja do szpitala. Dziecko natychmiast przyjeto na Oddzial Chirurgiczny. Dopiero znacznie pózniej, na podstawie dokumentacji medycznej, biegly stwierdzil, ze powstale obrazenia „spowodowaly naruszenie czynnosci ciala na okres powyzej
7 dni”.
Po odzyskaniu zdrowia Karolinka wrócila do domu. Jak byla traktowana przez kolejne kilkanascie miesiecy, nie wiemy. Nie ma na ten temat zadnych oficjalnych informacji. Ale tych zazwyczaj nie ma. Dopiero potem, „nie wiadomo skad”, dochodzi do wielkich tragedii…
W malzenstwie dzialo sie ciagle nie najlepiej. Codzienna mitrega, gonitwa za groszem. Matka Karolinki pracowala na zmiany, ojciec nie pracowal. Opiekowal sie córeczka…
Tego dnia dziewczynka znów zostala tylko z ojcem. No i byla niegrzeczna. Biegala z kuchni do pokoju, rozrzucala rózne przedmioty. U dziecka nazywa sie to zabawa i jest calkowicie normalnym zachowaniem. Ale ojciec chcial spokoju. Najpierw upomnial córeczke, a potem zerwal sie
z fotela, pochylil nad Karolinka, stracil panowanie nad soba. Szarpal za uszy, bil dlonia w twarz. Wiele razy. Placz i krzyk wyczerpaly dziecko. Zasnelo, ale kiedy rano zobaczyla je matka, przerazila sie. Karolinka miala wrecz zmasakrowana twarz. Pelna sinców, krwawych podbiegniec i wylewów. Dziecko po raz drugi trafilo na Oddzial Chirurgii Dzieciecej.
– Ojciec dziewczynki przyznal sie do popelnienia zarzuconych mu wystepków – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okregowej w Siedlcach, prokurator Krystyna Witkowska. – Zgromadzone materialy dowodowe potwierdzaja tragiczny obraz maltretowania dziecka.
Sad wydal juz wyrok w tej sprawie. Ojciec zostal uznany za winnego popelnienia dwóch czynów pobicia dziecka. Dostal laczna kare 2 lat pozbawienia wolnosci. Pomimo, ze mezczyzna byl juz wczesniej karany, otrzymal wyrok w zawieszeniu na 5 lat. Wprost z sali sadowej mógl wiec wrócic na lono rodziny…
nnn
Niedawno minister sprawiedliwosci, Zbigniew Ziobro skierowal do prokuratur w calym kraju wytyczne. Mówia one, ze bestialskie pobicia dzieci, o których ostatnio tak czesto donosza media, nalezy traktowac jak usilowanie zabójstwa, natomiast pobicia smiertelne jak zabójstwa.
21 listopada weszla w zycie ustawa o przeciwdzialaniu przemocy w rodzinie. Zgodnie z jej zapisami rodzicowi maltretujacemu dziecko mozna wydac zakaz zblizania sie do swojej ofiary. Poza tym sad moze zamiast tymczasowego aresztowania, zastosowac dozór policyjny – pod warunkiem, ze oskarzony opusci lokal zajmowany wspólnie z pokrzywdzonym, w wyznaczonym przez sad terminie. Pomyslano takze o otoczeniu rodziny. Jesli np. kurator nie powiadomi o przemocy wobec dziecka zauwazonej w danej rodzinie, to sam moze trafic przed sad. Do informowania o podobnych przypadkach zobowiazani sa tez nauczyciele.
Wszystko to oznacza znaczne zaostrzenie prawa wobec rodziców katujacych wlasne dzieci. Bo na razie ciagle jeszcze zbyt czesto mamy doczynienia z prawem piesci…
zastanawia mnie tylko jedno dlaczego recydywista dostaje za tak brutalny czyn wyrok w zawieszeniu i to bez jakiegokolwiek dozoru?moim zdaniem sad sie tym wyrokiem osmieszyl!
Maltretowane dziecko
Jak zwykle recydywisci i kaci wlasnych rodzin chodza po wolnosci.Sady wola zamykac ludzi malo groznych i nie szkodliwych takich chociazby jak alimenciarze. Dozywocie dla takich zwyrodnialców, zamknac go na poczatek w celi dla grypsujacych a pózniej na har