Do sporej awantury, która mogla zakonczyc sie rekoczynami, doszlo na posiedzeniu Komisji Finansów Rady Miasta Luków. Poszlo o liste obecnosci, a dokladnie o czas jej przekazywania radnym do podpisu.
Przewodniczacy Komisji, Mariusz Chudek, wydal polecenie, aby liste wykladac przed zakonczeniem posiedzenia. Wówczas zaprotestowal radny Wladyslaw Karas, a pózniej w sukurs przyszedl mu przewodniczacy Rady Miasta, Jerzy Kaminski, który powolujac sie na Statut Miasta stwierdzil, ze posiedzenie jest niewazne, gdy wczesniej nie sprawdzi sie obecnosci.
– Niewiele brakowalo, a przez przewodniczacego Rady Miasta zostalbym uderzony. Przed takim finalem posiedzenia Komisji Finansów uchronil mnie burmistrz i wiceburmistrz miasta. Gdyby nie ich refleks i opanowanie to byloby goraco – powiedzial radny
M. Chudek.
– Radny Chudek zachowal sie w sposób obrazliwy, a chamski sposób, w jaki zareagowal na wypowiedz przewodniczacego Kaminskiego mógl niejednego poruszyc – stwierdzil radny Wladyslaw Karas, którego zbulwersowalo to, ze przewodniczacy Komisji Finansów autorytarnie wprowadza wlasne zasady dzialania.
Co takiego zdarzylo sie wiec na niedawnym zebraniu Komisji Finansów, ze wielu sposród jej czlonków nie chce szerzej sie wypowiedziec, a medialne zainteresowanie zdarzeniami nazywa niepotrzebnym podgrzewaniem atmosfery?
Zacznijmy od relacji przewodniczacego owego gremium, radnego M. Chudka. – W lukowskim samorzadzie radnym wyplacane sa diety w formie miesiecznego ryczaltu, ale za nieobecnosc na zebraniach potracane sa pewne kwoty – slyszymy. – Niektórzy czlonkowie z mojej Komisji wycwanili sie. Przychodzili na poczatek zebrania, podpisywali liste, posiedzieli kwadrans i urywali sie z obrad. Dlatego zalecilem, aby po sprawdzeniu obecnosci z podpisami na liscie poczekac do konca zebrania.
Zdaniem kilku radnych osoba, która czasem postepowala w sposób opisany przez M. Chudka, byl przewodniczacy Rady Miasta, takze czlonek Komisji Finansów. I to wlasnie radny Kaminski, poza W. Karasiem, najbardziej byl zbulwersowany decyzja radnego Chudka.
– To prawda, ze zdecydowanie sprzeciwilem sie propozycjom pana Chudka. Domagalem sie, by oddal liste obecnosci, która zabral i schowal. Szczególów jak bylo dokladnie juz nie kojarze – wyjasnia J. Kaminski.
Za to o zajsciu z detalami opowiada M. Chudek: – Widzialem jaki J. Kaminski byl zniecierpliwiony. W pewnym momencie nawet, wbrew temu co zarzadzilem, polecil przyniesienie nowej listy z biura Rady Miasta twierdzac, ze jako szef Rady moze takie polecenie wydawac. Odpowiedzialem, ze posiedzeniu Komisji ja przewodnicze, a kazdy jej czlonek, bez wzgledu na pelniona gdzie indziej funkcje, powinien sie podporzadkowac – relacjonuje M. Chudek. – Urzedniczki po chwili konsternacji polecenie pana Kaminskiego jednak wykonaly. Sytuacja zirytowala mnie bardzo, tak, ze wylozylem te liste na stól i nieco zgryzliwie zazartowalem, ze tym razem zrobie wyjatek i dam dokument do podpisu, bo „sie nam jeszcze pan przewodniczacy Kaminski zaplacze”. Po tych slowach Jerzy Kaminski przez stól rzucil sie na mnie. Zapewne nie w celach podzieki… – radny Chudek zawiesza wymownie glos.
Do rekoczynów nie doszlo. Zapaly radnych zgasil skutecznie wiceburmistrz Jaroslaw Sych. – Poprosilem o spokój, powage i opanowanie nerwów – powiedzial J. Sych.
Czy wydarzenia rozgrywajace sie na posiedzeniu Komisji Finansów mieszcza sie w normach demokratycznej debaty i w kanonach parlamantaryzmu? Z pytaniem zwrócilismy sie do Jerzego Kaminskiego. – W przypadku kazdego innego zebrania nie miescily by sie, ale normy dla posiedzen Komisji Finansów sa pojemniejsze – odparl przewodniczacy Rady Miasta.
