Pomoc – tak, ale…
W piatek, 20 stycznia, w ogródkach dzialkowych znaleziono bezdomnego mezczyzne. Byl zmarzniety i wkrótce zmarl w losickim szpitalu.
Radny powiatowy, Roman Kasprowicz wraz z funkcjonariuszami Strazy Miejskiej zainteresowal sie losem bezdomnych w Losicach. Postanowiono przeprowadzic akcje pomocy. Nie wszystkim jednak sie to spodobalo.
Na terenie ogródków dzialkowych znaleziono dwóch bezdomnych. Przewieziono ich do kotlowni Zakladu Komunalnego „Kom-Gazu”. Wczesniej wykapano ich w losickiej bursie i przebrano w czysta odziez.
– Byli brudni i smierdzacy. Polecilem, by w „ciuchlandzie” kupic im nowe ubrania. Niestety sklep juz zamknieto. Rozwiazanie znalazl Roman Kasprowicz, który dal bezdomnym odziez wojskowa pochodzaca z losickiego „Klubu Lacznosci”– opowiada starosta Ryszard Chomiuk.
W kotlowni bezdomni spedzili tylko jedna noc. W sobote zawieziono ich do pomieszczenia pralni mieszczacej sie w piwnicach bloku przy ul. 11 Listopada 14. Nie spodobalo sie to mieszkancom tego bloku.
– Jakim prawem oni tu sa?! Smierdzi od nich jak z publicznej toalety! Siedza i pija od samego rana! Jeden z nich jest chory na luszczyce – grzmiala zbulwersowana lokatorka bloku przy ul. 11 Listopada 14.
Mieszkancy wzywali policje. Twierdza, ze nie przyjezdzala na ich interwencje. Zadzwonili do samego komendanta.
– Nie jest prawda, ze nie reagowalismy. Pojechal tam dzielnicowy i funkcjonariusz Strazy Miejskiej. Byl porzadek. Nie wiem i nie pamietam, czy bezdomnym zbadano poziom alkoholu w wydychanym powietrzu – stwierdzil Jerzy Jasienczuk, komendant policji losickiej.
– Jaki porzadek?! Przeciez oni tam nawet nie mieli godnych warunków. Lózek nawet nie bylo, podobno mieli przywiezc, ale ja tam nie zagladalam, wiec nie wiem, na czym spali – narzekala inna mieszkanka bloku przy ul. 11 Listopada 14. – Nawet wody biezacej nie mieli.
We wtorek, 24 stycznia bezdomnych zabrano. Jednego z nich umieszczono w siedleckiej noclegowni, drugiego zabral wójt Starej Kornicy, Franciszek Kaluzny, gdyz okazalo sie, ze wlasnie w Kornicy mezczyzna ma rodzine.
– Jesli nie beda chcieli go przyjac, zabiore go do swojego prywatnego domu – stwierdzil F. Kaluzny.