Wiemy dobrze, a od niedawna nawet bardzo dobrze, ze panstwo
powinno byc tanie. Tak zwane odczucia spoleczne moga jednak zupelnie nie przystawac do owej koncepcji. Bo to jak z tymi puzzlami
w piosence Wojciecha Mlynarskiego – najwyrazniej nie pasuja do obrazka.
A jaki jest ten obrazek w wydaniu siedleckim?
Gdyby odrzucic cala propagande i skupic sie tylko na faktach, to beda one bardzo wymowne. Aparat urzedniczy ma sie calkiem dobrze. No bo popatrzmy. Choc Siedlce dawno utracily status województwa i sa jedynie skromniutkim powiatem, to budynki administracyjne nadal pelne sa urzedników. Nie zamieniono ich na hotele czy supermarkety.
Budynków administracji róznego szczebla jeszcze przybylo. Chocby nowy gmach Urzedu Gminy w Siedlcach czy „zaanektowany” przez Urzad Miasta gmach przy ulicy Pilsudskiego 45.
Wszystkie te obiekty, oczywiscie wraz z pracujacymi w nich urzednikami, skutecznie oparly sie kolejnym ekipom rzadowym i ich „oszczednosciowym priorytetom”. Bo kazdy rzad deklarowal przeciez, ze na administracji trzeba oszczedzac. A na pewno jest na czym. Wedlug róznych szacunków, tak zwana redystrybucja pieniedzy publicznych pochlania od kilkunastu do kilkudziesieciu procent ogólnej ich wielkosci. Kiese przeznaczona na konkretne inwestycje uszczuplaja kolejni posrednicy.
Czytaj Raport “TS” w papierowym wydaniu
Po co nam urzednicy…
Zlikwidowac czesc urzedów OK.
Tylko zycze powodzenia w wyrabianiu sobie paszportu czy prawa jazdy w Warszawie… bo jakby nie patrzec Ci ‘posrednicy’ sa na miejscu i w jakis sposób ulatwiaja nam miejscowym zycie (chociaz nie zawsze:).