– Co stalo sie z pieniedzmi, które wypracowalysmy, wykonujac w ubieglym roku zabiegi ponad limit kontraktu? NFZ za nie zaplacil, ale my nie otrzymalysmy ani grosza wiecej… – pytala podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Sabina Malyszka, szefowa Zwiazku Zawodowego Pielegniarek i Poloznych przy SP ZOZ w Sokolowie Podlaskim.
Wraz z nia na sesje przyszla delegacja pielegniarek, aby glosno upominac sie o 30 proc. podwyzke plac. Tadeusz Ciolkowski, dyrektor SP ZOZ i zarazem lekarz chirurg, wymownie podkreslal kilka razy, ze w stosunku do posiadanej wiedzy i wkladu pracy haniebnie niskie pozostaja pensje lekarzy. Milczeniem pomijal natomiast poziom wynagrodzen sredniego personelu. Jego opinia i tak nie ma znaczenia, gdyz w budzecie ZOZ-u brakuje pieniedzy na podwyzki pensji w grupie tak pielegniarek, jak i lekarzy.
Radni nie mieli w tej sprawie wiele do powiedzenia. Nie na szczeblu powiatu, ale w rzadowych gremiach, musza zapasc decyzje o zwiekszeniu strumienia pieniedzy na utrzymanie sluzby zdrowia. Bez dodatkowych zlotówek nie ma mowy o podwyzkach. Powiatowa wladze interesowalo przede wszystkim, co zrobi dyrekcja, aby pielegniarki nie odeszly od lózek pacjentów.
– Jesli SP ZOZ nie bedzie przyjmowal pacjentów, to nie wypracuje przychodów, co negatywnie odbije sie na kondycji finansowej. Licze na odpowiedzialnosc pracowników – mówil Tadeusz Ciolkowski.
Zadania placowe pielegniarek i poloznych od dawna nie sa dla dyrektora SP ZOZ tajemnica. W kwietniu, na fali ogólnopolskich postulatów, dzialajace przy sokolowskim ZOZ-ie zwiazki zawodowe zaczely upominac sie
o podwyzke i oglosily spór zbiorowy z dyrekcja SP ZOZ. Na poczatku maja odbylo sie w szpitalu referendum, w którym uczestniczylo blisko 450 z okolo 600-osobowej zalogi. Zdecydowana wiekszosc poparla zadanie 30 proc. podwyzki od 1 stycznia 2006 r. Spór zbiorowy trwa. Pielegniarki zapowiadaja, ze jesli dyrekcja nie podejmie z nimi normalnych rozmów, to nie zawahaja sie odejsc od lózek pacjentów, gdy Ogólnopolski Zwiazek Pielegniarek i Poloznych oglosi akcje strajkowa.
– W SP ZOZ pracuje sie ciezko. Na oddzialach brakuje nie tylko lekarzy, ale i pielegniarek. Utrzymywane sa bardzo ostre normy zatrudnienia. Dyrekcja nie chciala z nami podjac negocjacji placowych – mówila Sabina Malyszka, przewodniczaca Komisji Zakladowej Zwiazku Zawodowego Pielegniarek i Poloznych.
Dyrektor Tadeusz Ciolkowski stanowczo zaprzeczyl temu, jakoby nie chcial rozmawiac ze zwiazkami zawodowymi. Poirytowany twierdzil, ze pielegniarki slabo analizuja trudny dokument, jakim jest sprawozdanie finansowe SP ZOZ.
– Szukanie pieniedzy na podwyzke plac nalezy pozostawic ksiegowej i dyrekcji. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby zwiazki zawodowe stworzyly komisje, która przeanalizuje budzet i wskaze nam rezerwy, które mozna przeznaczyc na wzrost plac. My takich mozliwosci nie znalezlismy… – mówil T. Ciolkowski.
Srednia placa w sokolowskim SP ZOZ wynosi brutto 1870 zlotych i – jak zapewnial T. Ciolkowski – nie jest najnizsza w porównaniu do poziomu plac w publicznych ZOZ-ach w naszym regionie. – Nie sa to pensje glodowe – twierdzil dyrektor.
Pielegniarki jednak narzekaja.
– Z dyzurami nocnymi, po 17 latach pracy, otrzymuje na reke okolo 1 tys. zlotych. Przy obecnych cenach musze liczyc kazdy grosz, aby przezyc od pierwszego do pierwszego. Do pracy przychodzimy chore, bo zwolnienie lekarskie bije po kieszeni. Jedna z kolezanek wyjechala do Anglii. Przetrze szlak i wyjada nastepne – powiedziala „TS” jedna
z pielegniarek.
