REKLAMA
12.3 C
Siedlce
Reklama

Milosc w DPS

Kiedy w gre wchodzi wielka milosc, wiek zakochanych nie ma znaczenia. Przekonali sie o tym pensjonariusze Domu Pomocy Spolecznej sw. Józefa w Mieni.
6 dzien, 6 miesiac i rok tez z cyfra 6 na koncu. Trzy szóstki, to zlowroga liczba. A wlasnie ten wtorkowy dzien, kiedy trzy 6 ustawily sie obok siebie, Jadwiga i Dariusz wybrali jako odpowiedni czas na slub. Wczesniej Jadwiga byla przekonana, ze slub zawiera sie tylko w soboty, ale ksiadz wytlumaczyl jej, ze sobota jest glównie dla ludzi mlodych. Oni duchem sa mlodzi, ale metryka Jadwigi pokazuje, ze brakuje jej trzech lat do 60, natomiast panu mlodemu minely juz 53 wiosny. Rodzace sie uczucie pomiedzy dwojgiem bardzo dojrzalych ludzi bacznie sledzili pozostali podopieczni DPS.
Kolezanki Jadwigi bardziej niz ona baly sie tego slubu. Kiedy przed wyznaczona data zawarcia malzenstwa ze sciany spadly równoczesnie trzy swiete obrazki, wmawialy Jadwidze, ze to zla wrózba. W tradycji jest przyjete, ze pan mlody przed slubem nie powinien widziec sukienki panny mlodej. To podobno przynosi pecha. Darek nie tylko slubny strój widzial, ale sam go wybral. – Podobala mu sie suknia z przezroczystym, lekkim szalem na ramiona. Piekna… ale wybral kostium, bo pasowal rozmiarem. Ach, jaki to byl piekny szal – wzdycha Jadwiga. – W zababony nie wierze, ale te trzy zlowrogie 666 troche mnie zaniepokoily… – zwierza sie.
Dariusz Kowalik pochodzi z Moscibrodów. Lewa reke ma od ponad 20 lat krótsza, tylko do lokcia, ale jakos sobie radzil. Gral na weselach. Przez cztery lata gral na perkusji w szkole w Bialkach. Ale kiedy lekarze ucieli mu pod kolanem lewa noge, zaczal poruszac sie na wózku. Od 3 lat jest juz na ten wózek skazany. – DPS byl dla mnie ostatnia deska ratunku – mówi Darek. – Kiedy tu przyjechalem, myslalem, jak stad uciec. W palarni zaczalem rozmawiac z innymi, ale niektórzy to ludzie umyslowo uposledzeni. Nie wiedza, skad sa, ile maja lat. Bylem przerazony, caly trzaslem sie. Zadawalem sobie pytanie, po co mnie tu przywiezli? Ten swiat byl mi zupelnie obcy.
Jadwiga Witan pochodzi z Rudy, niedaleko stacji Wrzosów. Od 4 lat porusza sie na wózku inwalidzkim. Kiedy miala 14 lat, zaczela chorowac. Trafila do DPS w Mieni. Mama przez dlugie lata odwiedzala ja przynajmniej raz
w tygodniu. – Wpadala nawet na piec minut. Zapytala: wszystko w porzadku i biegla na autobus. Przed rokiem zmarla. Ale zdazyla poznac Darka – mówi Jadwiga.– Podejrzewala, ze cos jest miedzy nami – dodaje Darek. – Ufala mi tak mocno, ze pokazala, gdzie chowa pieniadze. Dla mnie to byla dusza nie czlowiek.
Po raz pierwszy zobaczyli sie w kaplicy przed nabozenstwem. Oboje przyznaja, ze wlasnie tam spojrzeli na siebie i cos miedzy nimi zaiskrzylo. – Wjezdzalem do kaplicy, a ona na mnie spojrzala – mówi Darek. – Miala taki blysk w oku. Potem byla jakas „gadka” i tak sie poznalismy.
– Zaraz po zapoznaniu sie wyjechalam na rehabilitacje do Otwocka – wyjasnia Jadwiga. – On w tym czasie zaprzyjaznil sie z moja najlepsza kolezanka. Kiedy wrócilam, oni stali na ganku. Kolezanka chciala przedstawic mi swojego nowego znajomego. Byla bardzo zaskoczona, ze my sie juz poznalismy. – Próbowala sie jakos miedzy nas wkrecic – dodaje Darek – ale odczepilem sie od niej. Obrazila sie na nas tak bardzo, ze nawet zaproszenia na slub nie przyjela.
Darek i Jadwiga zaczeli wsród pensjonariuszy uchodzic za pare. Jadwiga: – Do lasu, na spacery, na grzyby, jezdzilismy na wózkach. Darek: – Ja tu do niej, do pokoju przychodzilem. Byla kawa, herbata, kanapki.
W Walentynki – tradycyjny juz dzien zakochanych, Darek wreczyl Jadwidze zloty pierscionek. – Nie lubie miec przy sobie pieniedzy – wyznaje – wiec powiedzialem, ze kupie jej pierscionek. Odrzekla, ze go nie przyjmie. Nie? To ja nie bede jadl – odparlem. Wtedy sie zgodzila.
Nie byly to jednak zareczyny. Jadwiga filuternie zapewnia, ze nawet jej wtedy to do glowy nie przyszlo. – Myslalam, ze to prezent, na pamiatke- wspomina. Darek zas ze wzruszeniem opowiada, jak podczas wiosennego spaceru zaswiecilo slonce, i zaprzyjaznieni z nimi pensjonariusze z zachwytem podziwiali maly blyszczacy klejnot na reku Jadwigi. – Juz wtedy wiedzialem, ze ona bedzie moja – podkresla z duma.
Pierwsza osoba, która wspomniala o slubie Jadwigi i Darka, byla Barbara Wilk, dyrektor DPS w Mieni. Darek pamieta ten dzien, kiedy pani dyrektor niby zartem rzekla: Panie Darku, ozenilby sie pan. – Pomyslalem wtedy sobie: to ja wam bal wyprawe. Nasza dyrektorka to dobra kobieta. Mówie do niej mamusiu. Swojej mamy nie mam, zmarla 20 lat temu.
Jadwiga, jak przyznaje, o slubie zaczela myslec, kiedy Darek oswiadczyl jej, ze razem z pracownica DPS jedzie kupic obraczki. – Wtedy juz wiedzialam, o czym on mysli.
– A ja zapytalem: Czy mnie kochasz? Ona: Kocham! I zaczela mi mówic: Niuniu. Zdarzalo sie jednak, ze Darek próbowal prowokowac i sprawdzac uczucia Jadwigi. – Co bys zrobila, gdybym cie rzucil? – Nie wiem, co bym bez ciebie zrobila – wspomina Darek.
– Nie wyobrazalam sobie dnia naszego slubu. Bywalam na innych slubach, wiedzialam, jak wygladaja obrzedy, ale, ze kiedys ja sama bede panna mloda?… O slubie i o tym, co po slubie rozmawialy ze mna wielokrotnie pani psycholog, pani dyrektor i ksiadz. W dniu slubu pani psycholog to mnie nawet zdenerwowala, bo zapytala rano: nie rozmyslila sie jeszcze pani? Przed slubem pani dyrektor zapytala mnie, czy nie zamieszkalibysmy razem, ale ja nie chcialam. To nie w moim stylu. W raportach byloby, ze my razem spimy. Gdybysmy zamykali drzwi na klucz, to wszyscy zastanawialiby sie, co my tu robimy. Po co? Co by na to ludzie powiedzieli? Ksiadz by nam komunii nie dawal.
Darek: – Calowac sie, to nie grzech. Ale milosc – dopiero na koncu. Zreszta pani dyrektor zawsze nam przypomina, ze mamy tu wszystkim dawac dobry przyklad.
– Musielismy byc pewni – wyjasnia Barbara Wilk – czy to na pewno jest ich decyzja. Czy sa siebie pewni. Przeszkód do zawarcia slubu koscielnego nie bylo. Te rozmowy byly dla mnie trudne, bo nie wiedzialam, jak daleko w ich prywatnosc moge siegac.
W dniu slubu wszystko odbywalo sie jak w prawdziwym domu panny mlodej. Fryzjer, ubieranie. Zamiast welonu (Jadwiga uznala, ze jej juz nie pasuje) byly kwiatki we wlosach i wiazanka slubna z malych czerwonych róz. Darek czekal na przyszla zone w dopasowanym garniturze. Na slub przyjechal 88-letni ojciec panny mlodej, który ze wzruszenia sie poplakal. Byl tez 80-letni chrzestny Jadwigi, który prosil, by wzajemnie sobie pomagali. Przyjechali brat i siostrzeniec Darka. Najblizsza rodzina udzielala im blogoslawienstwa przed wyjazdem do kosciola. Aby jednak wszystko bylo w zgodzie z ceremonialem, dyrektor Barbara Wilk i jej zastepca, Tadeusz Sobotka, jako „mama” i „tata”
z DPS wyuczyli sie specjalnych regulek, jakie wyglasza sie podczas blogoslawienstwa mlodych. Uczyli ich tego pracownicy, którzy juz przygotowywali sluby swoich dzieci. – Z wrazenia zapomnialam o chlebie i soli – mówi dyrektor Wilk. – Bylam bardzo zdenerwowana. Pracownicy przyozdobili balonami sale weselna, ubrali stoly. Od piatku na zajeciach terapii zajeciowej panie z pensjonariuszkami zaczely piec placki. Tort pietrowy z plonacymi pochodniami zrobil wrazenie na wszystkich gosciach. Maz pracownicy, ze szkoly muzycznej, zadbal o oprawe muzyczno-wokalna slubu i wesela. Nie moglo przeciez zabraknac weselnych przyspiewek. Byl samochód przystrojony balonikami. Na slub do kosciola w Ceglowie pojechali ci pensjonariusze, którzy chcieli. W weselu uczestniczyli, oprócz rodziny, ci, których mlodzi sami zaprosili. Do ceremonii i wesela przygotowywalismy sie dluzszy czas. Trzeba bylo znalezc firmy, przedsiebiorców, którzy pomoga nam zorganizowac wesele. Sponsorzy byli bardzo hojni i zaden, do którego sie zwrócilismy o wsparcie, niczego nie odmówil. Dlatego na weselu nie zabraklo nawet tradycyjnego szampana.
Druzbami byli pracownicy z DPS. Prowadzili wózki mlodych do slubu. – Trzech ksiezy, w tym dwóch proboszczów, udzielalo nam slubu. Cos pieknego – mówi Darek. W kosciele lezal bordowy dywan. Wszystkie swiatla sie palily. Mlode dziewczeta spiewaly podczas ceremonii. Byl sam starosta, wójt z gminy Ceglów.
Podczas przysiegi malzenskiej wypowiadali slowa: slubuje ci milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska oraz to, ze cie nie opuszcze, az do smierci… Ksiadz opuscil jedynie fragment i tego panstwo mlodzi nie powtarzali, ze… „po katolicku wychowaja potomstwo, którym Bóg ich obdarzy”.
– Nie moglam sobie poradzic z zalozeniem Darkowi obraczki. Nie chciala wejsc na palec – tlumaczy Jadwiga. – Wzial ja ode mnie i sam sobie zalozyl. Ja takze sama sobie zalozylam obraczke, bo wkladal mi ja nie na ten palec. Bukiecika slubnego nie rzucalam druhnom, bo u nas malo jest panien i kawalerów. Stalo sie tez tak, ze przez pomylke mam teraz dwa nazwiska. Mialam przyjac nazwisko meza, ale kiedy druzba zapytal mnie o nazwisko, cos w tych nerwach pomieszalam i wyszlo, ze mam dwa Witan-Kowalik.
Darek: – Kochamy sie. Jadzi na slubie po raz pierwszy w zyciu zaszumialo w glowie po lampce szampana. Teraz jestem pewien, ze ona mnie nie zdradzi. Ja jej tez. Ona mi mówi, ze tylko i wylacznie mnie kocha. A ja jej mówie: Laleczko, Niniu, Kiciu. W prezencie od pracowników DPS otrzymalismy wersalke i fotele. Teraz mozemy juz zamykac na noc drzwi, bo jestesmy malzenstwem.
Jadzia: – Marzenia sie spelnily. Odwazylam sie. Zakochalam sie. Jestem szczesliwa.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Łuków: Nie żyje adwokat Łukasz Jończyk. Trwa zbiórka na pomoc rodzinie

Łukasz Jończyk zginął 10 lipca w wypadku drogowym. Tego...

Porażenie prądem podczas wycinki gałęzi

13 sierpnia ok. godz. 12 w Sulejówku na ul....

Dachowanie w Pruszynie (aktualizacja)

W Pruszynie doszło do zderzenia samochodów osobowych.

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Siedlce: Nie będzie ciepłej wody

W związku z planowanymi przez Przedsiębiorstwo Energetyczne w Siedlcach...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje