REKLAMA
10.3 C
Siedlce
Reklama

Znikające psy

Defraudację prawie dziesięciu tysięcy złotych
z budżetu miasta i zabicie około trzydziestu psów zarzuca grupa działaczy Łukowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami jednej z członkiń organizacji. Sprawę bada już łukowska policja i prokuratura.

Pani Monika (imię kobiety zostało na jej prośbę zmienione) była od lat jedną z najaktywniejszych członkiń towarzystwa. Naprawdę kochała zwierzęta. Dużo wolnego czasu poświęcała opiece nad nimi, od dziecka zabierała do domu porzucone psy. Potem pomagała wyłapywać bezdomne czworonogi, woziła je do przytuliska, załatwiała im adopcję, a te, którym się nie udało, przewoziła do schroniska. Często przypadała jej niewdzięczna rola usypiania ślepych miotów. Organizowała pogadanki w szkołach, szczególnie tam, gdzie dochodziło do przypadków znęcania się dzieci nad zwierzętami. Inni członkowie towarzystwa doceniali jej pracę. Prezes TOZ, Ludmiła Bielous zawsze podkreślała, że dobrze jej się z nią współpracuje. To nie mój pies! – Moje problemy zaczęły się na początku bieżącego roku, kiedy weszłam w konflikt z prezeską – opowiada Monika. – Inne członkinie TOZ i pani Bielous wypuszczały psy z kojców, my je łapaliśmy, a one znów wypuszczały je na ulicę. Na polecenie administrującego kojcami urzędu miasta klucze zostały im zabrane. Wtedy one, a w szczególności pani prezes zaczęły się mścić. Padły też te dziwne podejrzenia – mówi Monika. Ludmiła Bielous ma inną wersję. Podkreśla, że nie mści się na nikim. Problem znikających psów dostrzegła, kiedy przyszła do niej staruszka, która oddała Monice swojego psa z prośbą o znalezienie mu nowego domu, bo nie miała pieniędzy na jego utrzymanie. Po pewnym czasie zapragnęła znów zobaczyć swego pieska. Okazało się to niemożliwe. Jak zapewniała Monika, zwierzak miał już nowego pana poza Łukowem. Kiedy w końcu Monika, po licznych prośbach staruszki, przywiozła psa, ta jednak stwierdziła, że to nie jest jej zwierzak. Zaalarmowała prezeskę, a ta podjęła działania. – Poprosiłam o dane osób, które za pośrednictwem tej pani adoptowały psy. Nie dostałam ich z powodu ochrony danych osobowych – mówi L. Bielous. Jestem niewinna Prezeska postanowiła wykluczyć Monikę z towarzystwa i sprawę skierowała do prokuratury. Monika zapewnia, że jest niewinna. – Mam dane i oświadczenia ludzi, którzy zaadoptowali psy. Podam je, jeśli poprosi mnie o to policja czy prokuratura. Przez ostatnie sześć lat pomogłam kilkuset psom. Nikt nie prowadził dokumentacji. Prezes tego nie wymagała. Członkinie towarzystwa od dawna chciały doprowadzić do usunięcia mnie z organizacji i oczernienia w oczach innych. Bałam się przekazać im dane. Poza tym łukowskie TOZ do tej pory nie zostało zarejestrowane w sądzie wojewódzkim. Działa jedynie na podstawie starej rejestracji. Osobowość prawną straciło w 2003 roku, jak więc może żądać danych osobowych? – pyta kobieta. Członkinie zaprzeczają i powołują się na wyrok sądu wojewódzkiego w Siedlcach z 1995 roku, który potwierdza legalność ich działania. – Nie chodzi mi o pieniądze, tylko o te biedne stworzenia – podkreśla. L. Bielous. Członkinie towarzystwa zarzucają Monice, że wywoziła do schroniska w Wołominie psy, potem je stamtąd zabierała i usypiała, a pieniądze w łącznej kwocie ok. 10 tys. zł (miasto za jednego psa płaciło schronisku ok. 350 zł) przywłaszczała. Monika broni się: – Nie miałam kontaktu z tymi pieniędzmi. Miasto rozliczało się ze schroniskiem, a pieniądze przechodziły przelewem bankowym. Jak mogłam dzielić się pieniędzmi, skoro ich nie miałam?! – odpiera zarzuty. – Żaden pies nigdy nie został uśpiony. Dysponuję oświadczeniami ludzi i ich danymi. Materiały zebrane w tej sprawie policja przekazała prokuraturze. Prokuratorskie śledztwo jeszcze się nie zakończyło. Monika, mimo tego, że inni członkowie na podstawie jeszcze nie potwierdzonych oskarżeń, wykluczyli ją z towarzystwa, nadal czynnie pomaga zwierzętom. Szuka czworonogom nowych domów, reaguje na wszystkie zgłoszenia, które wciąż do niej trafiają i czeka na oczyszczenie z zarzutów. O dalszym losach śledztwa będziemy informować na łamach „TS”.

1 KOMENTARZ
  1. Wycieczki a nie pielgrzymki
    Nie wiem czy branie za obiektywną podstawę do wysnuwania wniosków publikacji w “Naszym Dzienniku” jest sensowne. Nie sądzę, aby wysnuwanie wniosków na tej podstawie było uprawnione… Nie znam obiektywnych wyników badañ na temat wzrostu zainteresowania pi

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Sokołów Podlaski: Komunikat w sprawie rzekomej próby uprowadzenia

Czy w Sokołowie Podlaskim doszło do próby uprowadzenia nastolatki? 1...

Łuków: Mężczyzna zginął pod kołami pociągu

W południe na dworcu PKP doszło do tragicznego wypadku....

Czy na ul. Wyszyńskiego w Siedlcach będzie masakra piłą mechaniczną?

Na pasie zieleni między ul. Wyszyńskiego a Kleeberga w...

Mazowiecki Szpital Wojewódzki wprowadza ograniczenia

Skrócony czas odwiedzin i zmniejszona liczba odwiedzających - takie...

Zjechał z drogi i uderzył w mostek

3 października około godz. 4:35 w Żelechowie na ulicy...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje