W funkcjonariusza?! tacką?!

– Wkurzyli szeryfa! – niepokoją się drobne pijaczki w Siedlcach. – Co teraz będzie?

No cóż… „Wkurzyli”, to za mało powiedziane. Czy pamiętacie sławną scenę z „Seksmisji”, gdy Max dostał cios plackiem i krzyczał „ W twarz?! W twarz?!”? Szef Straży Miejskiej Sławomir Garucki wpadł w podobną wściekłość, gdy dowiedział się, że podczas rutynowej interwencji pijany mężczyzna rzucił tacką z jedzeniem w strażnika. – W funkcjonariusza?! Tacką?! W mundur?! – krzyczał w autentycznej furii. Trzeba przypomnieć, że szef Straży Miejskiej to były żołnierz zawodowy w stopniu pułkownika. Etos munduru i szacunek dla władzy ma we krwi. Jakakolwiek oznaka lekceważenia funkcjonariusza na służbie nie mogła u niego przejść ulgowo. Wypowiedział więc ostrą walkę wszystkim pijącym w miejscach niedozwolonych, czyli poza punktami gastronomicznymi, w których można spożywać alkohol. Tylko w ciągu dwóch miesięcy (lipiec-sierpień) strażnicy miejscy nałożyli 280 sankcji na pijących w miejscach publicznych. (A przez cały ubiegły rok odnotowano ich 168.) – Były to pouczenia, mandaty i wnioski do sądu – wylicza Sławomir Garucki. Najwięcej interwencji mieliśmy nad zalewem i w parkach miejskich. Karani to młodzi ludzie, najczęściej w wieku od 19 do 35 lat. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety. – Zazwyczaj tłumaczono, że nikt nie wiedział, że nie można pić piwa w miejscu publicznym. Że w domu tak gorąco, nie można wysiedzieć, to spotkali się w parku i kupili po piwie – mówi Sławomir Garucki. – Jeśli podczas interwencji okazywało się, że alkohol nie był otwarty, nie był spożywany, to poprzestawaliśmy na pouczeniach. Oczywiście bywało i tak, że publiczna impreza trwała w najlepsze i rozkręcała się na dobre. Tak było w przypadku czterech osób (trzech panów i jednej pani), które delektowały się alkoholem na ulicy Sienkiewicza, na wprost dworca PKS, czyli niejako pod nosem Straży Miejskiej. Podczas interwencji patrolu najwięcej do powiedzenia miała pani. Tak podburzała podchmielonych panów, że w tych obudził się rycerski duch, „narąbany” jednak tak samo ostro, jak ich ciało. Jeden z pijących, chcąc zrobić wstrząsające wrażenie na niezbyt trzeźwej pani, naubliżał strażnikowi i cisnął w niego tacką. – Pana doprowadzono na komendę policji, gdzie okazało się, że jest poszukiwany listem gończym przez policję w Krasnymstawie. Złożyłem też zawiadomienie do prokuratury o znieważeniu funkcjonariusza na służbie. Postępowanie już się toczy – relacjonuje Sławomir Garucki. Jak widać, nie ma pobłażania. – Ludzie muszą liczyć się ze słowami i z czynami – nie ma wątpliwości szef Straży Miejskiej. Drobni pijaczkowie już uciekają z bram i schodzą do podziemia, szukając lokalu, gdzie mogą się napić „z kulturom”. Źli są, bo jak stwierdzili, „przez jakiegoś chama mamy przesrane”. A szef Straży Miejskiej zapowiada kontynuowanie krucjaty. – Od września pod ścisłe kontrole idą okolice naszych szkół: boiska, wszelkie zakamarki, skwerki. Po wakacyjnym rozluźnieniu nasze patrole na pewno tam się przydadzą. (MZ)