REKLAMA
10.5 C
Siedlce
Reklama

Nic się nie stało?!

Anna ma nieco ponad 50 lat i jest na rencie powypadkowej. Problemem nie jest jej wiek, ale właśnie ta renta. Chętnie by ją oddała, gdyby mogła odwrócić to, co się jej przytrafiło.

Do dziś pamięta chwilę, gdy leżała na polu z połamanymi rękami, licząc na to, że ktoś przyjedzie, uwolni ją od potwornego bólu. „Otwarte złamanie obu kości przedramienia prawego, złamanie kości ramienia lewego, porażenie nerwu promieniowego” – tak brzmiał wpis w karcie lekarskiej zaraz po przyjęciu do szpitala. Potem biegli orzekli, że w wyniku wypadku Anna ma 65% uszczerbku na zdrowiu. Kobieta wywoziła obornik na łąkę. Przy nakładaniu pomagali jej dwaj znajomi, resztę robiła sama. Już po raz kolejny pojechała na pole. Nagle zauważyła, że rozpięła się belka przy ciągniku. Zeszła, by to naprawić. To nie była dla niej pierwszyzna. Kobieta się jednak pośliznęła i osłona wałka pochwyciła ją za dłoń. W ułamku sekund maszyna wciągnęła obie ręce kobiety…

– Często zdarzają się próby naprawy uruchomionej maszyny. To niedopuszczalne! – mówi Marek Zając, kierownik Wydziału Prewencji, Rehabilitacji i Orzecznictwa Lekarskiego w oddziale KRUS w Siedlcach. Szkło w oku Marek myślał już, że nigdy nie będzie widział na prawe oko. Leczy się już ponad rok. Biegli orzekli, że utracił jedną czwartą zdrowia. Nigdy by nie pomyślał, że parowanie ziemniaków będzie wspominał do końca życia… Była zima. Właśnie zabierał się do obrządku, parował ziemniaki. Wysypał gorące kartofle do koryta. Różnica temperatur na dworze i w pomieszczeniu spowodowała, że szyby zaparowały. Postanowił otworzyć okno, by zobaczyć wnętrze pomieszczenia. Złapał za klamkę. Lekarze powiedzieli, że odłamek szkła wpadł mu do prawego oka. Przez rok leczenia doskonale poznał już personel klinik okulistycznych… – W 2005 roku do naszego oddziału zgłoszono 1457 wypadków w rolnictwie – dodaje M. Zając. – W 1997 było ich o ponad 46% więcej czyli 2730 wypadków. Mimo to, wielu z nich mogłoby w ogóle nie dochodzić, gdyby rolnicy trzymali się bardzo prostych zasad. Ich zastosowanie zajmuje kilka minut, a może ustrzec przed wieloletnim leczeniem. Wypadki, upadki W statystykach siedleckiego oddziału KRUS przeważają tzw. upadki, wypadki przy obsłudze zwierząt czy uderzenia przez ruchome części maszyn. Jest to około 70% wszystkich spraw, zgłaszanych do wydziału kierowanego przez M. Zająca. Z pozoru sprawy wydają się błahe, ale kilka miesięcy leczenia nie jest bez znaczenia. Przykładem może być przypadek z Domanic. Rolnik zwoził z łąki siano, wrzucał je do dmuchawy, a potem szedł do sąsieka, by rozgarnąć. Gdy schodził na dół, spadł z drabiny na betonowe klepisko i złamał nogę. Kilka dni później, w Zbuczynie, również nie dopilnowano, by drabina była stabilna. Dwóch kolegów zwoziło słomę. Jeden chciał zejść z naładowanej przyczepy. Po raz kolejny drabina się obsunęła. Tu skończyło się na zwichnięciu. W Sokołowie Podlaskim rolnik przygotowywał zboże do siewu, upadł na betonowych schodach w oborze. Połamał rękę i żebra. Na tym się jednak nie skończyło, nastąpiły powikłania. Rolnik do tej pory nie może sprawnie poruszać ręką. Zimą w gminie Mrozy kobieta niosła ze stodoły wiązkę siana dla koni. Pośliznęła się. Gips nosiła kilka tygodni. W tym przypadku noga się zrosła. Krajzega jak przekleństwo Palców nie odzyska jednak rolnik z gminy Suchożebry, który ciął drzewo na krajzedze, żeby zrobić ogrodzenie na łące. Nawet nie wie kiedy zaczepił o tarczę piły. Amputowano mu dwa palce. – Krajzega to zmora rolników – przyznaje M. Zając. – Wypadków przy tych maszynach jest bardzo dużo, bo nikt nie pamięta o podstawowych i prostych zabezpieczeniach. O wypadkach w rolnictwie można by napisać tomy. – Jakoś trudno wytłumaczyć rolnikom, że zimą muszą posypywać ścieżki na podwórku, bo inaczej się przewrócą – dodaje pracownik KRUS. – Nie można wytłumaczyć, że drabiny trzeba zabezpieczać, żeby były stabilne, że otwory, przez które zwalają siano czy słomę, muszą być zabezpieczone. Czy upadek z kilku metrów na beton to coś przyjemnego? Nie! I naprawdę łatwo tego uniknąć. Pracowników KRUS-u cieszy jedynie to, że niemal z roku na rok liczba wypadków się zmniejsza. – Być może ma na to wpływ przemiana pokoleniowa na wsi – dodaje M. Zając. – Gospodarstwa przejmują młode osoby, które widzą, że aby ustrzec się przez wypadkami, nie trzeba jakichś skomplikowanych działań. Czasem wystarczy tylko zachować porządek na podwórku. I jeszcze jedna ważna sprawa: żadnych czynności nie wykonywać po pijanemu. Takich wypadków też niestety jest bardzo dużo. Są jednak też inne postawy. – Tak robił dziadek i ojciec, to i ja tak będę robił – w ten sposób niektórzy rolnicy tłumaczą nam swoje zachowanie – kontynuuje M. Zając. – Dla nich jasne jest, że skoro przez kilkadziesiąt lat nic się nie stało to im też nic się nie może przytrafić. A potem przychodzi do nas taki rolnik po odszkodowanie za wypadek, którego doznał. I wtedy ja mówię: I co, panie Kowalski, naprawdę nic się nie stało? 
Dane bohaterów tekstu zostały zmienione.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Łuków: Mężczyzna zginął pod kołami pociągu

W południe na dworcu PKP doszło do tragicznego wypadku....

Seria włamań, właśnie zatrzymano sprawców

Zatrzymano trzech mężczyzn, którzy włamywali się do nowobudowanych domów...

Mazowiecki Szpital Wojewódzki wprowadza ograniczenia

Skrócony czas odwiedzin i zmniejszona liczba odwiedzających - takie...

Siedlce: Będzie remont Terespolskiej, ale…

Siedleccy radni przyjęli zmiany w Wieloletniej Prognozie Finansowej na...

Wsparcie dla bliskich Darii. 34-latka zginęła w wypadku

W wypadku drogowym w miejscowości Sionna zginęła siedlczanka Daria...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje