REKLAMA
6.6 C
Siedlce
Reklama

Jagodne – Pamiętamy!

Z okazji 60-tej rocznicy wysiedlenia wsi Jagodne odbędą się uroczyste obchody.

W niedzielę (11 sierpnia) na rozstaju dróg za Żdżarami (skrzyżowanie na Domanice i Różę Podgórną) o godz. 15 zostanie odprawiona polowa msza św. w intencji mieszkańców wysiedlonej w 1953 r. wsi. Na jej miejscu utworzono funkcjonujący do dziś poligon lotniczy. O godz. 16 zostanie poświęcony i odsłonięty obelisk upamiętniający tamte wydarzenia.

Na uroczystości zapraszają samorządowcy gminy Łuków i gminy Stoczek Łukowski oraz łukowskie Nadleśnictwo.

Mapka dojazdu – w galerii.  (pgl)

 

 


Pisaliśmy już na ten temat:
 

Była wieś, jest poligon

14 KOMENTARZE
  1. Podziemia antykomunistycznego? Chyba antyfaszystowskiego, bo w lasach Jaty takowego, o jakim piszesz, po 1944 r. nie było. Co najwyżej pojedyncze grupki żołnierzy. Ale teza o tym, że Jagodne zlikwidowano, bo ludność pomagała żołnierzom podziemia wydaje się niezbyt trafna. Dużo pomagała też Gręzówka, a nieco dalej np. Jedlanka, Zagoździe, a jakoś ich nikt nie zlikwidował. Z moich doświadczeń poszukiwacza historycznego (podkreślam, że nie jestem zawodowym historykiem) wychodzi, że zwyczajnie Jagodne miało ogromnego pecha. Leżało w kiepskim miejscu pod względem geograficznym. W miejscu, które upatrzyła sobie władza na poligon wojskowy.

    Odnoszę wrażenie, że brak odpowiedniego dystansu do minionych wydarzeń i nader skromna ilość zachowanych materiałów źródłowych, dotyczących tej przykrej sprawy, jaką było wysiedlenie Jagodnego, skłania do tworzenia legend. Najpierw napisze jeden coś, co jest wyłącznie jego prywatną oceną sytuacji, później drugi się na ten pogląd powoła, przyjmując opinie jako dowód, fakt historyczny. Trzeci i kolejni już nie zastanawiając się upowszechniają dość sensacyjnie, choć przyznam, że prawdopodobnie brzmiące opinie, jako obiektywną prawdę.

    Czy tylko mnie się wydaje, że wokół Jagodnego narastają mity? Co o tym wydarzeniu sądzicie? Pytam licząc na sensowną wymianę zdań, a nie ohydne paszkwile w stylu – nie popierasz NSZ, nasz do niego jakiekolwiek uwagi toś nie Polak. Emocje adwersarzy mnie nie interesują. Racjonalne poglądy i argumenty – owszem.

    Miłego dnia wszystkim!

  2. Wiadomo, że najpierw podziemia antyfaszystowskiego, ale od drugiej polowy lat 40. podziemia antykomunistycznego. Twoja wypowiedz kompletnie nic nie wnosi do tematu. Małe grupki itp… A co, w latach 50 miały być dywizje partyzantów?

  3. Adamie, może bredzę, może nie bredzę. Kilkudziesięcioosobowy obóz szkoleniowy NSZ, który działał w Jacie obok trzystuosobowego zgrupowania (zielonego garnizonu) 35 p.p. AK, istniał do początku drugiej połowy lat 40, a dokładnie do czerwca 1944 r. Później w Jacie nie było już żadnych regularnych oddziałów podziemnej armii polskiej, poza pojedynczymi kilku, najwyżej kilkunastoosobowymi grupami trwającymi w straceńczym oporze przeciwko władzy ludowej w PRL i siepaczom z NKWD.

    Z książki Mariusza Bechty, jedynego tak obszernego źródła historycznego, dotyczącego działań wojskowych w Jacie w latach okupacji, można dowiedzieć się, że zgrupowanie AK wyszło z Jaty po fatalnej w skutkach potyczce pod Gręzówką. Formalnie po ewakuacji do lasów między Fiukówka a Starym Patokiem, 26 lipca 1944 r. Ostoja zgrupowanie rozwiązuje, nakazując żołnierzom oczekiwać na dalsze rozkazy w ich rejonach działania. Kilka dni później, 31 lipca ppłk „Roman”, dowódca 34 pp AK wydał rozkaz odtworzenia 34 i 35 pułków piechoty. 7 sierpnia pojawił się rozkaz zbiorki w dniu 14 sierpnia w Celinach Trzebieszowskich. Nic z tego nie wyszło, ponieważ NKWD i UB, infiltrujące już w tym czasie dość silnie oddziały konspiracyjne, przeprowadzili liczne aresztowania. Po tym ciosie żadne liczące się zgrupowanie akowskie już się nie odbudowało w lasach Jaty. Później zabito Ostoję. UB, w celu ostatecznego skłócenia kadr dowódczych i żołnierzy, rozpowszechniło informację, że zbrodni tej, w ramach waśni i porachunków wewnętrznych, dokonali żołnierze podziemia. Jedni oskarżali akowców, inni NSZ-owców, jeszcze inni UB-owców. Można sobie wyobrazić, jakie powstało “polskie piekiełko”. Nikt już do nikogo nie miał zaufania, by w jakikolwiek liczący się sposób konspirować.

    A co było w szeregach NSZ? NSZ w powiecie łukowskim do wiosny 43 r. działał marnie. Był, bo był i tyle. Dopiero, gdy z poznańskiego dotarł na Ziemię Łukowską Stefan Kosobudzki, ps. Sęk, formacja rozpoczęła poważniejszą działalność. Wówczas utworzono stały oddział NSZ. W lipcu 43 r. liczył on 12 osób. W porozumieniu z siedleckimi władzami NSZ w 1944 r. postanowiono w Jacie utworzyć obóz szkoleniowy tej formacji wojskowej. Od połowy stycznia do połowy czerwca odbyły się trzy 6 tygodniowe turnusy szkoleniowe Szkoły Podchorążych i Podoficerów Rezerwy Piechoty NSZ. Ukończyło je w sumie około 120 osób. Oprócz szkolenia, czasami wespół z żołnierzami AK, podejmowano różne zadania bojowe. Po pierwszym turnusie w obozie NSZ w Jacie kwaterowało 18 żołnierzy NSZ, stanowiących kadrę szkoleniowa i kwatermistrzowską.
    Po potyczce pod Gręzówką (czerwiec 1944 r.), w której, z powodu braku wcześniejszego rozpoznania, zginęło wielu żołnierzy NSZ i AK, obóz NSZ praktycznie przestał istnieć.

    Mariusz Bechta podaje, że wobec różnych działań nowych władz socjalistycznej Polski, godzących w ludność, w pryncypia, w polską rację stanu, w rozumieniu Państwa Polskiego okresu międzywojennego, dochodziło w sąsiedztwie wysiedlonej później wioski Jagodne, a także w okolicach Zimnej Wody pod Łukowem do powstawania konspiracyjnych obozów partyzanckich. W 47 r. istniały tam dwa stałe obozowiska elitarnych oddziałów NSZ. Określenie “elitarne” skłania do zadania pytania, jak były one liczne? M. Bechta nie daje na to pytanie odpowiedzi w swej publikacji. Mnie się wydaje, ze nie mogły przekraczać i z pewnością nie przekraczały stanu osobowego z okresu okupacji, gdy: 1. AK i NSZ współdziałały i istniał dogodny klimat w społeczeństwie do walki z jasno określonym wrogiem – z faszystowskimi Niemcami; 2. ugrupowanie mogło liczyć na ofiarne wsparcie ludności, funkcjonowała podziemna armia i podziemne państwo; 3. nie brakowało chętnych do walki z wrogiem młodych ludzi; 4. Infiltracja NKWD była niewielka, a infiltracji UB nie było, bo… UB nie istniało.

    Po 45 roku klimat działań grup konspiracyjnych zmienił się na niekorzyść. Będę szukał informacji na temat liczebności grup konspiratorów z lat 47-55, ale stawiam tezę, że było ich w lasach Jaty kilkunastu-kilkudziesięciu. Niewiele już mogli zrobić w celu odwrócenia ścieżki historii, którą potoczyła się Europa i Polska od jałtańskiej i teherańskiej konferencji.

    Myślę, że tym razem znacznie obszerniejszą wypowiedzią, z powołaniem się na źródło historyczne, udowodniłem swą tezę, że działania partyzantów po 44 roku na terenie Jaty były niewiele nieznaczące i podejmowało je bardzo mało osób. I nie chodzi tutaj o dywizje. Dywizja to od kilku do kilkunastu tysięcy żołnierzy. Od kilkunastu do kilkudziesięciu żołnierzy to zaledwie kilka drużyn, albo co najwyżej jeden pluton.

    PS. Broń Boże nie chcę umniejszyć tym, że udawadniam niewielką liczbę żołnierzy, ich poświęcenia i wagi daniny ich krwi dla Ojczyzny. Ta była bezdyskusyjnie wielka i nie ma na ten temat sporu, żeby było jasne.

  4. wysiedleni mieszkańcy na pewno nie stracili na tej sprawie materialnie.
    Moim zdaniem dobrze jest zachowac pamięc o tamtych wydarzeniach. Jednak bez przesady. Niejedna wioske w Polsce spotkał podobny los z różnych powodów. Nie trzeba od razu dorabiać ideologii.
    Mozna byłoby pokusic sie o teorie spiskowe, gdyby tego poligonu tam nie było. Ale faktem jest, że był i to dośc intensywnie wykorzystywany. Gdzes być musiał. gdyby zrobiono go w Gręzówce, Olszycu, Helenowie, czy w innej miejscowości, też byście teraz pisali że z zemsty?

  5. Wiesz co, z tym nie straceniem materialnym to chyba roznie bylo. Ja gdzies czytalem ze wcale lekko nie mieli. Czesc ta ktora nie miala rodzin w okolicy dostala przydzial chyba na tereny odzyskane. W tych latach co lepsze to juz bylo zasiedlone, zostaly same ochlapy zdewastowane, okraqdzione i zrujnowane. Mylę się? A moze ktos tutaj napisze kogo dziadkowie badz rodzice zostali wysiedleni. Nie zgadzam sie z teorią jaqkoby nie stracili finansowo na tym. Stracili i to sporo.

  6. Pierwsze pytanie do “xvx” proszę napisać skąd posiadasz informacje o pomocy mieszkańców Jagodnego partyzantom podziemia antykomunistycznego, chodzi mi o publikacje książkowe, spisane wspominenia itp.

    Pytanie drugie do Jacka. Podzielam twoje zdanie zawarte w postach, jeśli chcesz informacj na temat podziemia antykomunistycznego na terenie ziemi łukowskiej w latach 1944-55 proszę o kontakt . zenbor@wp.pl

  7. Przyłączam się do prośby o cykl artykułów (lub chociaż jeden) na temat działań ruchu oporu na ziemi łukowskiej jak również siedleckiej. Zauważalny jest brak tekstów o tematyce historycznej w Tygodniku Siedleckim.

  8. szczególnie warto przypomnieć oświęcimskie losy p. Kazimierza Tafila, Tygodnik pisał o tym jakieś kilkanaście lat temu, ale wiadomo-pamięć się zaciera, a młode pokolenie rośnie…a i nam starszym warto o tym przypomnieć.

  9. Tylko ignorant może twierdzić, iż Jagodne nie zasługuje na szacunek historii. Nikt nie utrzymywał ” dywizji ” w Jacie w czasie, gdy na naszych terenach stacjonowała wielotysięczna armia czerwona jak i NKWD. Jata jako obóz spenetrowana była przez agentów PPR i partyzantki komunistycznej i jakieś bajdurzenie, że obóz został spalony po bitwie pod Gręzówką, jest co najmniej dziwne. Całe struktury przeszły w stan głębokiej konspiracji. “Ostoja” wiedział, że dalsza samoobrona może się realizować w oparciu o mieszkańców wsi, miast , pracowników urzędów, sprzyjających patriotycznej sprawie. Wielu było już męczonych w więzieniach UB , wielu zdradziło, wielu musiało wyjeżdżać do Gdańska na zachód i tam prędzej czy później zostali dopadnięci niejednokrotnie dzięki “kolegom” z oddziału. Sam Wacław Rejmak “Ostoja” został sprzedany przez Helenę Moor w AK “Julka” w NKWD Maria , Lena. Jagodne zawsze przyjmowało nocą, w zimie, przyjmowało chorych, rannych, “spalonych”, dokonywało aprowizacji od mydła, bieliznę czy papierosy. Tutaj też mieszkało wielu leśników, którzy jak trzeba było nieśli ostrzeżenie i pomoc. Informowało o ruchach wojsk od strony Siedlec od strony Łukowa. To nie były jeszcze czasy komórek czy helikoptera. Wygnanie było też aktem zemsty z czasów, gdy partyzantka sowiecka nie mogła liczyć na wsparcie mieszkańców, a przepaść między nimi pogłębiały kradzieże, rozboje. Choć w imię chrześcijańskiej powinności wielu ruskich i tak taką pomoc zyskało. Mimo to, w 1944 wielu z tych bojców objawiło się na eksponowanych stanowiskach i zniewagi Polaków dobrze pamiętała. Oczywiście to nie są heroiczne działania, ale bez nich nie utrzymałby się opór przeciw sowietyzacji Polski, który trwał do 1963 roku. “Lalek” by się tyle nie utrzymał. Jedlanka, Zagoździe bez Jaty by się nie utrzymała. Gdy czytamy o czasach walki antykomunistycznej, zawsze czytamy odskok do Jaty , w lasy Jagodzieńskie w rezerwat Topór a Jagodne zawsze jest w centrum.Co nie znaczy że opór w innych miejscowościach nie istniał. O skali antykomunistycznych nastrojów w powiecie łukowskim wskazuje fakt ,że w samym UB- NKWD było pięciu akowców , którzy niejedną akcję wymierzoną w ludność likwidowali. Ktoś pisał że wiele wiosek podzieliło ten los – JAKIE to wioski? NSZ po 1944 gratuluję wiedzy historycznej. Myślę, że ten soft atak na prawdziwą historię Jagodnego wynika z tego, że wielu dzisiejszych konsultantów historycznych bardzo dobrze wymościła sobie miejsce po 1944, a mając jakieś korzenie akowskie, próbuje torpedować to, co wychodzi po za ich ramę pożółkłych karteczek. Stan badań w tej materii poszedł do przodu, istnieje IPN , wielu faktów nie da się zakrzyczeć. Boli fakt, że ci konsultanci masowo się objawiają po śmierci świadków tamtych wydarzeń. Ja pisząc te słowa jestem z Jagodzieńskiego korzenia i nikt mi nie będzie pewnych faktów trywializował, bo znam je z autopsji. Należy podkreślić, że do wielu źródeł historycznych dostęp jest nadal blokowany. Wiedzą to ci, którzy na drodze sądowej próbują dojść sprawiedliwości po WYGNANIU z JAGODNEGO!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Ciężarówka w peugeota, peugeot w audi…

25 listopada o godz. 8.45 na S17 w kierunku...

Zderzenie bmw z toyotą

26 listopada po godz. 7 w miejscowości Drupia koło...

Zderzenie opla z fiatem ducato. Kierująca 35-latka trafiła do szpitala

25 listopada po godz. 9 w Jedlance (gm. Stoczek...

Sokołowski szpital tonie w długach

Placówka nie płaci ZUS, nie reguluje rachunków, nie wypłaca...

Burmistrz odwołała dyrektora SOK. Prokuratura: „Nie ma znamion przestępstwa”

Marcin Celiński, dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury, został odwołany przez burmistrz Iwonę Kublik na półtora roku przed zakończeniem kadencji. Decyzja zapadła w oparciu o protokół komisji rewizyjnej, który wskazywał na rzekome nieprawidłowości. Tymczasem prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, nie znajdując znamion przestępstwa.

Wszyscy tacy sami… W pogoni za trendami

Zauważyliście, że wielu młodych ludzi wygląda i zachowuje się...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje