Czy w łukowskim Urzędzie Miasta występują zjawiska korupcjogenne? Czy restauracja, choćby najbardziej elegancka w mieście, to miejsce godne osoby tak szacownej, jaką jest kandydat na burmistrza?
– odpowiedzi na te pytania szukali uczestnicy i obserwatorzy areny, na której walczyli kandydaci do fotela burmistrza. Najwięcej emocji wzbudziły debaty. Paradoksalnie głośniejszym echem odbiły się te, do których nie doszło. Kandydujący na burmistrza były poseł Arkadiusz Kasznia, chcąc – jak tłumaczy – „podnieść merytoryczny poziom kampanii wyborczej”, postanowił zaprosić jednego ze swoich kontrkandydatów, obecnego burmistrza Zbigniewa Zemło do publicznej rozmowy na temat: „Jak zapobiegać korupcji w urzędzie?”. Z. Zemło nie tylko nie przyjął zaproszenia, ale również, jako szef Urzędu Miasta, poczuł się oburzony propozycją takiego tematu rozmowy. Stwierdził, że: „nie są mu znane jakiekolwiek przypadki korupcji w Urzędzie Miasta”. Burmistrz oświadczył też, że jeśli A. Kasznia wie cokolwiek o korupcji w urzędzie, to powinien powiadomić o tym stosowne instytucje. A. Kasznia szybko to skomentował. W tym celu zwołał konferencję prasową, na której stwierdził: – Znam kodeks karny i wiem, z czym mam udać się do prokuratury.
Zdaniem byłego posła, w łukowskim urzędzie dochodzi do wielu sytuacji korupcjogennych. – Wynika to z tego, że brak przepisów prawa miejscowego daje możliwość swobodnej oceny przepisów przez wyższych urzędników i podejmowania decyzji w zależności od sytuacji. Jednym z przykładów jest brak planu zagospodarowania przestrzennego. Wtedy dochodzi nawet do takich absurdów, że na tej samej działce te same przepisy jednemu z dwóch burmistrzów dały możliwość wydawania decyzji pozytywnej, inny w tym samym miejscu, tyle że wobec innego wnioskodawcy, już nie widział takiej możliwości – mówił A. Kasznia. Podczas tej konferencji były posel ogłosił, że jeśli zostanie burmistrzem, jego zastępcą będzie architekt Gerard Duczkowski. Stwierdził, że chce, żeby jego intencje były wcześniej znane wyborcom. – Nie chcę, żeby potem łukowianie powtarzali sobie fraszki jak ta, która teraz krąży po mieście „Głosuj na Zbycha, wybierzesz Sycha” – oświadczył dziennikarzom kandydat. Do debaty kandydatów na urząd burmistrza Łukowa ostatecznie jednak doszło. Jej miejscem była restauracja „Warszawska 18”. Debatę zorganizowało Stowarzyszenie Młodych Łukowian „Soli Obtempero Soli”, w którym działają młodzi łukowianie na co dzień pracujący lub studiujący w dużych miastach. Mimo, że do udziału w debacie zaprosili całą ósemkę kandydatów, przyszło tylko trzech pretendentów do fotela burmistrza: Zbigniew Zemło (tym razem nie odmówił udziału), Grzegorz Gomoła i Kazimierz Kozłowski. Arkadiusz Kasznia odmówił udziału w spotkaniu, stwierdzając, że „lokale gastronomiczne nie są odpowiednim miejscem na organizację takich wydarzeń”. Inny z zaproszonych kandydatów, Leonard Baranowski nawet przyszedł do restauracji w trakcie trwania dyskusji, ale pokręcił się po parterze budynku i nie wszedł na piętro, gdzie odbywała się debata. Reszta nie pojawiła się wcale. Lokal gastronomiczny nie wydawał się za to nieodpowiedni dla gościa specjalnego, prof. dr. hab. Jana D. Antoszkiewicza – kierownika Katedry Przedsiębiorczości SGH, który zabrał głos na temat roli przedsiębiorczości w instytucjach samorządowych, a potem, razem z gospodarzami debaty, zadawał pytania kandydatom. Sposób, w jaki debata została przeprowadzona, był sprawny i profesjonalny. Kandydatom nie podobało się tylko to, że na odpowiedzi na pytania mieli tylko po dwie minuty. – Martwi nas postawa pana Arkadiusza Kaszni, który zignorował nasze poważne intencje i postawił znak równości pomiędzy rzeczową debatą a swawolną biesiadą – czytamy we wniosku, jaki został przygotowany i wysłany do mediów po debacie – Cieszy nas atmosfera debaty, spokojna i pełna wzajemnego szacunku. Pozytywnie postrzegamy również poziom przygotowania przybyłych kandydatów, szerokie podejście do problemów Łukowa – piszą młodzi ludzie.
