REKLAMA
17 C
Siedlce
Reklama

Pomoc dla Ewy

Jedenastoletnia Ewa Denis z Izdebek Kosn w gminie Zbuczyn walczy z chorobą nowotworową. Nie jest sama. Z pomocą dziewczynce i jej rodzinie pospieszyła szkoła podstawowa, do której dziewczynka uczęszczała jeszcze w tym roku.

Szkoła jest mała, ale pracują w niej ludzie
o wielkich sercach…
– To wszystko dla mnie? – z niedowierzaniem w głosie pyta jedenastoletnia Ewa, gdy pani Basia opowiada jej o zbiórce pieniędzy, o wsparciu fundacji oraz o coraz to nowych osobach, które chcą jej pomóc. Tak zwyczajnie, z potrzeby serca, z poczucia ludzkiej solidarności…  Bo jakżeż przejść obojętnie wobec takiego nieszczęścia?  

U jedenastoletniej Ewy stwierdzono w lutym nowotwór nerki. Nie było to, niestety, wczesne rozpoznanie. Guz rozrósł się w jamie brzusznej. Puścił korzenie do kręgosłupa. Tak oględnie wytłumaczyli mamie Ewuni chirurdzy ze szpitala dziecięcego w Międzylesiu. Operacja była ciężka. Trwała wiele godzin.
– Najgorsze były pierwsze 3 dni. Nie mogłam nic jeść. Wszystko zwracałam. I byłam taka słaba – mówi Ewa.
Niechętnie wraca do tych ciężkich chwil.

Walczę o życie… 
Dziewczynka ma poważną twarz, jak u dorosłej osoby. Trudno się do niej przebić. Tkwi jakby za szybą. Uśmiecham się do niej, przytulam ją, paplam o dwóch znajomych dziewczynach, które pokonały raka, założyły rodziny i są szczęśliwe… Ewa przez chwilę patrzy na mnie
z uwagą, ale nawet wtedy czuję, że jesteśmy jakby z dwóch światów. Ona ma nowotwór. Ja jestem zdrowa. To wielka różnica. Jedenastolatka jest w pełni świadoma zagrożenia.
– Wiesz, że walczysz o życie? – pytam wprost.
– Wiem – odpowiada Ewa cichutko. Patrzy tym razem pewnie, ze spokojem w spojrzeniu. Jakby mówiła do mnie: trafne pytanie postawiłaś, redaktorko. Przez ułamek chwili w jej spojrzeniu czuję siłę i… prośbę, tak, prośbę o pomoc.

Łańcuszek serc
Redakcja „Tygodnika Siedleckiego” zwraca się z apelem do firm i osób prywatnych. Pomóżmy Szkole Podstawowej w Izdebkach Kosnach zbudować łazienkę dla Ewy i jej siostry. Potrzebne są materiały budowlane i hydrauliczne oraz pomoc fachowców. Potrzebne są także owoce i ekologiczne warzywa, piżamki, szlafroczek dla Ewy, sokowirówka. Osoby, które zechcą pomóc, mogą kontaktować się z autorką reportażu – Bożeną Luczewską-Matejek tel. kom.  508 266 908. Jak dotąd nikt nie odmówił wsparcia dla Ewy. Gdy tylko wróci ze szpitala, zawieziemy jej pościel, kocyk, ubranka i letnią kołderkę, jak również pastele i bloki do rysowania. Za tydzień krótko o tych, którzy przyłączyli się do łańcuszka dobroci.

 Ewunia wtula się w ramię mamy. Nie widzi, że ta odwróciła lekko twarz, chcąc ukryć łzy. Pobyt na oddziale onkologii dziecięcej nikomu nie pozwoli żyć złudzeniami. Nawet kilkulatek szybko, intuicyjnie zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie nowotwór. Co dopiero jedenastolatka, która szybko wydoroślała. Oddział to bezmiar cierpienia, które nie omija dzieci, ogrom lęku, płaczu, śmierci, ale także nadziei. Wielu dzieciom się udaje. Ze statystyk wieje optymizmem. 70 proc. przypadków nowotworów u dzieci kończy się wyleczeniem. – Córka pani profesor, która kieruje oddziałem onkologii dziecięcej w międzyleskim szpitalu, też jako dziewczynka zachorowała na raka. Przechodziła to, co teraz Ewa. Ale wyzdrowiała! Skończyła studia i teraz razem z matką pracuje na oddziale onkologii. Głaszcze dzieci po łysych główkach i opowiada o sobie. Odwiedziła w sali także Ewę. Długo z nią rozmawiała – mówi mama Ewy. Jest też szala pesymizmu. Na nią trafiły przypadki koleżanek Ewy ze szpitala, z którymi się już nie spotka na kolejnej chemii. Wie, że odeszły. 

Wołanie o pomoc 
Mama Ewy nie skrywa przed światem prawdy o chorobie nowotworowej córki. Mówi o wszystkim, aż do bólu. O tym, że córka wymiotuje po chemii w jej ramionach. O tym, jak długa jest noc, gdy w leżaku czuwa przy szpitalnym łóżku. O tym, że czasem obie płaczą i ostatkiem sił odpędzają mary beznadziei. O tym, co czuły, gdy Ewusine kucyki zostały na poduszce. – Będziecie się mnie wstydzić?! – obawiała się, czy jej łysa głowa nie będzie piętnem dla najbliższych. Dlaczego się tak otwierają? Dlaczego rozmawiają z dziennikarzami, aby powstały chwytające za serce reportaże? Nie muszę pytać. Wiem, że to wołanie o pomoc! O ratunek! To akt rozpaczy… Bo cóż może zrobić więcej bezrobotna kobieta z wioski leżącej daleko od szosy? Zanim dzieci dopadły choroby, chodziła do pobliskiej pieczarkarni zarobić parę złotych. Pierwsza zachorowała młodsza z dziewczynek, Małgosia. Lekarze stwierdzili niewydolność nerek. Jednej – w 30 proc., drugiej aż w 70 proc. W przyszłości dziewczynkę czeka przeszczep. 

Dom w starej chlewni 
Rodzina Denisów żyje nadzwyczaj biednie. W domu urządzonym po starej chlewni. Z jednej strony wchodzi się do mieszkanka babci, z drugiej – do kuchni i pokoju, który zajmuje rodzina Ewy. Ciemne i wilgotne izby ogrzewa w zimę tylko jedna koza. Ogrzewa z trudem, bo ściany są cienkie, na jeden pustak. Starych okien latem się nie otworzy. Trudno pozbyć się lekkiego zapachu stęchlizny. Namiastką łazienki jest wanna, która niedawno pojawiła się na środku kuchni. Rodzice musieli ją zdobyć, bo Ewa po chemii ma zalecone kąpiele dwa razy dziennie. Mama grzeje wodę na kuchni, wlewa do wanny, zasuwa kolorową zasłonkę i dopiero myje Ewę. Kąpiel pozwala pozbyć się toksyn i utrzymać higienę w te dni, gdy mała co chwila wymiotuje. Taty nie ma po całych dniach. Pracuje dorywczo w pieczarkarni. Ewa pokazuje z dumą drewnianą huśtawkę, którą skręcił i ustawił na podwórzu. Choroba zdecydowanie zmobilizowała mężczyznę, aby bardziej zadbał o rodzinę. Na huśtawce dziewczynki będą mogły zażywać świeżego powietrza i słońca. 

Zbyt ciężki krzyż 
Czy choroba zmieniła życie Ewy? Dziewczynka zamyśla się. Jest zbyt dojrzała, aby mówić o rzeczach oczywistych, jak to, że nie chodzi do szkoły, że schudła bardzo, że pokłada się, że nie ma sił, że rytm życia wyznaczają pobyty w szpitalu… – Niewiele się zmieniło… Tak samo kocham mamę, siostrę i całą rodzinę… Lubię koleżanki, cieszę się, że nie zapominają o mnie… – odpowiada po chwili namysłu. Ewa doświadczyła, że najważniejsi są ludzie, którzy nas otaczają… Nie mamy czasu dłużej rozmawiać. Na Ewę czeka kuzyn, który zawiezie ją na badania krwi do Siedlec. Czas w drogę. Dziewczynka poprawia chusteczkę na głowie i wsiada z mamą do starego poloneza. Obie są spięte. Denerwują się o wyniki badań. Jeśli poziom leukocytów się nie podniesie, Ewa nie będzie mogła przyjąć kolejnej chemii, rak będzie górą. Jeszcze chwilę patrzę na oborę przerobioną na dom. Dach z eternitu ma już 50 lat. Jest mocno spękany. – Jak dziś w nocy padało, to pociekło do środka… – biadoli babcia. W Kosnach, jak potocznie skraca się nazwę w gminie Zbuczyn, ludzie mówią, że rodzina Ewy jest od pokoleń mało zaradna. Bieda i brak inicjatywy przechodzi jak scheda z pokolenia na pokolenie. Ich bieda i nader skromne warunki mieszkaniowe to dla ludzi stały element ich świata. Nie rządzi twarda zasada: Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz… Jednak i bieda, i choroby dzieci to za dużo. Podobno Bóg zsyła na ludzi tyle nieszczęścia, ile zdołają unieść. Na Ewę i jej rodzinę spadło zbyt wiele, aby obeszło się bez ludzkiej pomocy i dobroczynności. 

Szkoła z sercem 
Pierwsza pomoc przyszła z miejscowej szkoły. Dotąd było to miejsce, które Ewie dawało oparcie i dodawało barw życiu. Chętnie zostawała po lekcjach w zadbanej, kolorowej szkole. Lubiła pod okiem pani Basi – nauczycielki w młodszych klasach, odrobić lekcje, poczytać… Gdy Ewa zachorowała, to właśnie pani Basia zaczęła uczyć ją indywidualnie w domu. Przychodzi nie tylko z książkami, ale rzodkiewką i szczypiorkiem z ogródka oraz dobrymi radami, jak odżywić dziewczynkę. – Nawet połowy nie zostało z dawnej pyzy – ubolewa Cecylia Wysokińska, nazywana w szkole panią Basią. Serce by dziewuszce oddała. Zresztą nie tylko ona. – Nie dopuszczamy myśli, że Ewa może przegrać z chorobą. Tak się nie stanie! – mówi Agnieszka Sobiczewska, obecna wychowawczyni. Ewa uczy się pilnie. Stara się zaliczyć czwartą klasę. Ze szpitala przysłano jej stopnie. Same piątki. Także pani Basia nie może nadziwić się postępom dziewczynki. Czasem jednak Ewa pyta ją: po co ja się uczę, przecież… 

Ale pani Basia nie pozwala jej skończyć. Umie odpędzić czarne myśli i zająć głowę małej. Któregoś dnia z premedytacją poprosiła, aby Ewa narysowała, o czym marzy. Na kartce pojawił się laptop. Dyrektor szkoły, operatywna szatynka o wielkim sercu, zorganizowała z nauczycielami zbiórkę pieniędzy. Koledzy Ewy oraz pedagodzy kwestowali w każdej z siedmiu szkół w gminie. Uzbierali ponad 3 tysiące złotych. – Siadłyśmy z mamą Ewy, aby zastanowić się, jak najlepiej wydać te pieniądze… – opowiada Beata Sieczkiewicz. Potrzeb jest bez liku. Ewa zgodziła się, aby zamiast laptopa przeznaczyć tę kwotę na urządzenie w ich domu łazienki. Takiej prawdziwej. Z kafelkami i ciepłą wodą z kranu. Marzenie o laptopie poczeka. W poniedziałek Ewa była w szpitalu. Dostała chemię. W szkole w Izdebkach Kosnach trwała burza mózgów przy planowaniu łazienki. Beata Sieczkiewicz chce, aby robota ruszyła choćby następnego dnia.

1 KOMENTARZ
  1. Jak tylko wrócę…

    Wspaniały, mądry reportaż. I stoi za nim coś więcej – wrażliwość i chęć pomocy. Przeczytałam go i jestem wzruszona i poruszona. Wpadam opd czasu do czasu na stronę “Tygodnika” podczas pobytu za granicą, aby wiedzieć co się dzieje w moich stronach rodzinnych. Niedługo wróce i nie p[ozostanę bierna. Dołączę do łańcuszka serc.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Śmiertelny wypadek w miejscowości Sionna! Droga nieprzejezdna! (aktualizacja)

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło kilkadziesiąt minut temu...

Tragiczny wypadek na ul. Warszawskiej – nowe informacje

W sobotę 29 czerwca w Siedlcach na ul. Warszawskiej...

Miał prawie 4 promile alkoholu

Pijany kierował samochodem, który uderzył w słup. 22 września o...

Biskup siedlecki zdecydował o zmianach personalnych w parafiach

Diecezja siedlecka właśnie opublikowała listę zmian personalnych w parafiach, które wejdą w życie 1 lipca.

Zderzenie z autobusem

Samochód osobowy zderzył się z autobusem.

Na Zalewie Karczunek trwają poszukiwania mężczyzny (aktualizacja)

W Kałuszynie na Zalewie Karczunek strażacy poszukują mężczyzny, który...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje