REKLAMA
23.2 C
Siedlce
Reklama

Spłonęło poddasze obory

Dziewięć godzin prawie 50 strażaków walczyło z pożarem, jaki wybuchł w jednym z gospodarstw w Trzebieszowie Kolonii. Paliło się poddasze murowanej obory krytej blachą. Porwisty wiatr groził rozprzestrzenieniem się ognia i było spore zadymienie. W tak trudnych warunkach strażacy uratowali życie człowiekowi.

Gdyby nie poświęcenie dwóch strażaków z łukowskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP właściciel gospodarstwa byłby najprawdopodobniej śmiertelną ofiarą ognia.

Z informacji przekazanej nam przez bryg. Szczepana Goławskiego, oficera prasowego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Łukowie wynika, że pożar zgłoszono telefonicznie o godz. 17 w piątek, 31 stycznia. – Od razu wysłaliśmy tam 3 zastępy strażaków z PSP i 7 zastępów z okolicznych jednostek OSP z terenu gminy Trzebieszów – powiedział Sz. Goławski. – Na miejscu strażacy stwierdzili bardzo duże zadymienia w płonącym budynku. Przekazano im też informację, że w oborze może się znajdować 46-letni właściciel gospodarstwa. Natychmiast przystąpiliśmy do przeszukiwania pomieszczeń w oborze.

Dwóch strażaków, st. sekcyjny Łukasz Zemło i sekcyjny Mirosław Leszkowicz w aparatach do oddychania weszło do obory. Udło się im znaleźć mężczyznę, który starał się uwolnić z płonacego budynku znajdujące się tam krowy. Po ewakuacju rolnika strażacy sami zaczęli odczepiać ze stanowisk i wyprowadzać przerażone zwierzeta. Na miejscu był już w tym czasie obecny lekarz weterynarii. Obejrzał wszystkie 5 uratowanych krów i uznał, że stan zdrowia jednej nie rokuje nadziei. Postanowił ją uśpić. Tymczasem wspomniani strażacy uratowali jeszcze z obory znajdujący się wewnątrz samochód osobowy.

Na poddaszu obory znajdowało się sporo zmagazynowanej słomy. To ona była źródłem rozprzestrzeniającego się szybko ognia. Walka z nim była bardzo trudna. Dla ochrony przed przeniesieniem się pożaru sąsiednie budynki ochronnie także polewano wodą.

Ogień nie przeniósl się na inne zabudowania. Ugaszono go w oborze około 1 w nocy, ale dogaszanie pogorzeliska trwało jeszcze godzinę. Strażacy z łukowskiej JRG do koszar powrócili dopiero po godz. 2. Wczorajszą służbę mogą zaliczyć był wyjątkowo trudnych, przede wszystkim ze względu na wiatr i mróz utrudniające akcję ratunkową.

Na szczęście poza stratami materialnymi i ciężko poszkodowaną krową ludziom nic poważniejszego się nie stało. 46-latek po opatrzeniu lekkich poparzeń i ogólnych badaniach został w sobotę zwolniony do domu.

Policja z Komendy Powiatowej Policji w Łukowie prowadzi postępowanie wyjaśniające, którego celem jest ustalenie przyczyn wybuchu pożaru.(pgl)

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Miał prawie 4 promile alkoholu

Pijany kierował samochodem, który uderzył w słup. 22 września o...

Wysadzono i okradziono bankomat w Jeruzalu

24 września przed godz. 3 w miejscowości Jeruzal doszło...

Ale burak! Rolnik z Chłopkowa chwali się wyhodowanym okazem

Standardowej wielkości buraki ćwikłowe ważą około 150 g. Okaz...

IX Zjazd Absolwentów „Królówki”

Istnieje od 120 lat! Siedlecka „Królówka” to szkoła wyjątkowa....

Uwaga na krztusiec!

Kaszlesz, źle się czujesz, masz infekcję – zostań w...

Zmarł Artur Kozłowski

20 września 2024 r. zmarł Artur Kozłowski właściciel i...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje