17 marca pod jeden z bloków mieszkalnych przy ul. Dmocha w Łukowie podjechały na sygnale wóz strażacki i karetka pogotowia. Straż pożarna została zaalarmowana, że w pewnym mieszkaniu doszło najprawdopodobniej do zatrucia tlenkiem węgla.
Zdarzenie miało miejsce wieczorem. Gdy strażacy dotarli na miejsce ratownicy wynosili już omdlałą kobietę na noszach. Mieszkanie było otwarte, pootwierano w nim również okna. To spowodowało, że śmiercionośny gaz już się ulotnił i nie można było sprawdzić za pomocą przyrządów pomiarowych, czy rzeczywiście doszło do zatrucia tlenkiem węgla zwanym popularnie czadem. Sądząc po objawach jakie miała poszkodowana odwieziona do szpitala, był to jednak tlenek węgla.
– Czad pojawia się przy niepełnym spalaniu węgla czy gazu, a więc wówczas, gdy mamy do czynienia ze zbyt małym dopływem powietrza – wyjaśnia bryg. Szczepan Goławski, rzecznik prasowy KP PSP w Łukowie. – W mieszkaniu na Dmocha tlenek węgla mógł wydostawać się z przepływowego, węglowego podgrzewacza wody. Nie stwierdziliśmy jednak by w pomieszczeniu były niedrożne kanały wentylacyjne. Administrator budynku musi dbać o drożność kanałów odprowadzających spaliny i o właściwą wentylację pomieszczeń.
Tlenek węgla jest bezbarwnym i bezwonnym, silnie toksycznym gazem. Dlatego jest tak groźny dla człowieka. (pgl)