Piwne lato

Piwo zdominowało Siedlce. W sumie nie tylko Siedlce, piwo stało się niejako naszym trunkiem narodowym. Jest ono bowiem dostępne, niedrogie, a przecież uderza do głowy.

W naszym mieście powstało wiele: pubów, pijalni, barów, ogródków piwnych, ale nadal służby porządkowe mają pełne ręce roboty z amatorami picia pod chmurką. Młodzi, gniewni, pijani – Lato zaczyna mi się kojarzyć z hordami pijanych młodych ludzi. Przestałam chodzić nad zalew, bo to jest tak przykry widok, gdy młody chłopak ledwo idzie, pluje pod nogi i siarczyście klnie – skarży się mieszkanka osiedla Poznańska. – Pijana młodzież zachowuje się głośno, ale nikt tym młodym ludziom nie zwraca uwagi, bo wszyscy boją się ich reakcji. Wiadomo, pijany to nieobliczalny. Komendant Straży Miejskiej, Sławomir Garucki stale monitoruje liczbę i rodzaj interwencji swoich funkcjonariuszy. – Statystyki są już nie tylko niepokojące. One są przerażające – podsumowuje. Od początku roku strażnicy interweniowali w przypadkach zakłócania porządku i picia pod chmurką ponad 600 razy (500 osób zostało ukaranych). – 

Niestety, niemal połowa tych interwencji przypada na ostatnie półtora miesiąca: chodzi o czerwiec i część lipca – mówi komendant Garucki. – Wakacje upływają nam pod znakiem kłopotów z nadużywającymi alkoholu. Strażnicy Miejscy mają swoistą mapę alkoholowych ekscesów. Najwięcej interwencji odbywa się: na terenach nad zalewem, w parku, na skwerach. Prawo zabrania spożywania alkoholu w miejscach publicznych, poza lokalami do tego wyznaczonymi. Nie można usiąść sobie z puszką piwa na ławeczce i chłodzić gardło trunkiem z pianką. Ale to zazwyczaj młodzi ludzie szukają sobie ustronnego miejsca, gdzie mogą spotkać się i „porozmawiać” przy piwie. – Stają się potem głośni, czasem agresywni. Ludzie się boją przechodzić obok. Poza tym, nawet gdy są z pozoru spokojni, rodzice spacerujący z dziećmi nie chcą, aby pociechy słyszały piwne rozmowy, okraszone przekleństwami. I mają rację – uważają strażnicy miejscy.

Kultura, ale jaka? Siedleckie ogródki piwne i puby także nie rozwiązują problemu. Wydawałoby się, że to idealne rozwiązanie: ci, co czują potrzebę spożycia piwa, mogą iść do baru i, nie rażąc niczyich uczuć, pić do woli. – Przejście obok ogródka piwnego, to żadna przyjemność. Uważam, że powinno się zlikwidować te ogródki – mówi pani Halina, która pracuje w pobliżu takiego piwnego raju. – Mętne spojrzenia, zbyt głośne rozmowy, głupie uwagi. W cywilizowanym kraju to jakaś jedna wielka pomyłka! Takich ludzi powinno się gdzieś chować, izolować od reszty. Ulicami chodzą dzieci i osoby, które to razi. Siedlecki radny, Lech Poduch apelował na kilku sesjach: – Proszę o patrole przy piwnych ogródkach. 

Wielokrotnie bowiem zdarza się, że amatorzy piwa siadają potem za kierownicą. To nagminne praktyki. Dobrze byłoby, gdyby strażnicy lub policjanci zwrócili uwagę na ten problem. Komendant Garucki potwierdza, że bardzo dużo interwencji dotyczy pijanych, którzy już wracają do domu, ale nie na własnych nogach. – Problemem są nie tylko pijani kierowcy, ale też rowerzyści – zaznacza. Podaje przykłady zaledwie z trzech dni. Oto siedemnastolatek przejechał rowerem na przejściu dla pieszych przy czerwonym świetle. Patrol straży zatrzymał go i sprawdził, czy pił alkohol. Chłopak miał 0,7 promila. Dzień później strażnicy zatrzymali sześćdziesięciolatka, który przemierzał rowerem ul. Floriańską. Miał 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Trzeci rowerzysta walczył z czasem i przestrzenią na ul. Warszawskiej. Miał 2,6 promila. 

Lato, lato 
Lato, wakacje, urlopy. Coś z tym wolnym czasem i ze sobą trzeba zrobić. Młodzi ludzie coraz częściej sięgają po piwo jako po uwalniacz dobrego humoru. Na co dzień widzą reklamy, które przedstawiają spożywanie tego trunku, jako męską rzecz, awans do elitarnych kręgów, opartych na jakiejś wspólnocie przeżyć. Jeśli dołączyć do tego typowy wakacyjny szpan, flirtowanie i udawanie kogoś, kim nie jest się na co dzień – w pracy lub szkole, istotnie powstaje mieszanka, wymagająca interwencji służb porządkowych. – W całym tym tragicznym obrazku cieszy mnie jedynie to, że coraz częściej mieszkańcy Siedlec dzwonią do nas, informując, że oto na skwerze czy na osiedlu zebrała się grupka ludzi z piwem – mówi Sławomir Garucki. – Możemy wtedy zapobiec wielu nieprzyjemnym sytuacjom. 

Zdaniem komendanta, udaje się dzięki temu uniknąć dewastacji i burd. – Takie telefony cieszą. Nie dzwonią, gdy już rozpoczęła się pijacka demolka, tylko w momencie, kiedy alkoholowe spotkanie ma jeszcze niewinny charakter. Ale jego przebieg łatwo sobie wyobrazić i przewidzieć skutki. Nie ma co czekać. Sławomir Garucki jest znany z bezwzględnego podejścia do spożywających alkohol w miejscach niedozwolonych. – Takim zjawiskom nie można pobłażać – twierdzi. Ostatnio do straży wpłynęły zawiadomienia, w których sklepach sprzedawcy pozwalają klientom wypić piwo na miejscu. – Przekazaliśmy sprawę policji, bo to jest przestępstwo. Właściciele sklepów stracą zapewne koncesję na sprzedaż piwa. 

Komendant Sławomir Garucki: Patrol interwencyjny czeka na sygnały od mieszkańców Siedlec pod nr tel. 0661 655 515.