REKLAMA
12.7 C
Siedlce
Reklama

Co jeszcze kryje ziemia?

Ten przeciągły, piskliwy sygnał sprawia, że każdemu poszukiwaczowi zaczyna przyspieszać puls. Tak było i tym razem. Zenek rozkopał lekko ziemię, a potem zaczął ją delikatnie rozgarniać palcami. Nie takiego znaleziska się jednak spodziewał. Najpierw wydobył jeden pocisk moździerzowy, potem drugi i trzeci… A w tym miejscu chodziło przecież tylu ludzi. Mogło dojść do tragedii.

– Saperzy powiedzieli, że jeszcze nigdy nie znaleźli tak dobrze zachowanych pocisków moździeżowych – mówi Zenek. – Podobno tylko ładować, i strzelać… A my dobrze wiemy, że w tym rejonie ziemia kryje jeszcze wiele podobnych niespodzianek. Zenka i Mariusza, mieszkańców gminy Kotuń, pasja poszukiwaczy skarbów ogarnęła dopiero w tym roku. Nasłuchali się i naczytali o niesamowitych znaleziskach: o garnkach wypełnionych złotymi monetami, o wykopanej gdzież biżuterii. To wciąga bardzo szybko. No i zaczęli przemierzać gminne ostępy. A że obaj są ludźmi już dorosłymi i myślącymi racjonalnie, to poczynili odpowiednie przygotowania. – Kupiliśmy profesjonalny wykrywacz metali, który kosztuje ponad 2500 złotych – opowiada Mariusz. – No i ruszyliśmy w okoliczne lasy. A tam co chwila jakieś epokowe znalezisko – a to kapsel, a to zardzewiały gwóźdź czy podkowa. Parę tygodni tak wałęsaliśmy się po gminie Kotuń, a tu żadnego skarbu. Dosłownie nic. 

Oczywiście mówiąc o skarbie przesadzamy. Taka nadzieja wprawdzie zawsze tli się w sercu poszukiwacza, ale najczęściej chodzi o militaria. Tych ziemia po dwóch ostatnich wojnach kryje najwięcej. Obaj szperacze zapłacili frycowe, jak większość tych, którzy mają podobną pasję. Ale nie zrezygnowali. Nawet parę miesięcy bezowocnych poszukiwań nie potrafiło ich zrazić. – Teraz już wiemy, że takie poszukiwania w ciemno nie mają sensu – mówi Zenek. – Do odkrywania tajemnic, jakie kryje ziemia, trzeba się odpowiednio przygotować. Bez odpowiedniej podbudowy nic się nie zdziała. Zaczęliśmy więc studiować stare mapy, szukać dokumentów a przede wszystkim rozmawiać ze starymi ludźmi, którzy pamiętają jeszcze wojnę. Te opowiadania też trzeba odpowiednio selekcjonować, bo inaczej w każdym bajorze szukalibyśmy zatopionego czołgu… Jeden z mieszkańców opowiadał jednak bardzo konkretnie o działaniach wojennych na terenie gminy Kotuń. Wskazał miejsca, gdzie według niego uciekające wojsko porzuciło oraz ukryło uzbrojenia i amunicję. Poszliśmy tym śladem. Rano byliśmy na miejscu. Po paru krokach w wykrywaczu zabrzęczało…

Mariusz był pewien, że to kolejny kapsel. Kiedy jednak zaczął głębiej wkopywać się w ziemię, spojrzał na Zenka i powiedział kamiennym głosem. – To chyba jakaś bomba… Zenek zdębiał, kiedy po chwili kolega wydobył z ziemi duży pocisk moździerzowy. Zaczął dalej rozgarniać ziemię i wyłuskał z niej drugi pocisk, potem trzeci. Pociski ważyły po około 4 kilogramy – mówią znalazcy. – Były kompletne i znajdowały się w doskonałym stanie. Nie byliśmy przygotowani na taki arsenał. Co z tym zrobić? Postanowiliśmy zabezpieczyć pociski, zasypując je ziemią i zawiadomić policję. Znalazców wyprzedził w tym chłopiec, który z pobliskich krzaków obserwował całą scenę. Oby wszyscy dorośli byli tak rozsądni. Policja bardzo szybko zjawiła się na miejscu. 

Teren ogrodzono, a pocisków pilnowano przez całą dobę. Na przyjazd saperów trzeba czekać nawet 3 dni. Kiedy już zjawili się na miejscu, działali szybko i profesjonalnie. Wystarczyło im kilka minut aby wywieźć pociski, które następnie zdetonowano na poligonie. Nie mogli się tylko nadziwić, że w takim doskonałym stanie przeleżały w ziemi ponad pół wieku. Były niemal gotowe do odpalenia. Saperzy to jednak nie poszukiwacze skarbów. Zabrali, co leżało niemal na wierzchu i więcej nie szukali. Mariusz i Zenek byli w terenie już następnego dnia rano… Tym razem przyszli przeszukać kolejne, pobliskie zresztą miejsce, wskazane przez sędziwego staruszka. – W tym rejonie miały się podobno toczyć walki obronne, tu były zlokalizowane stanowiska ogniowe – mówią poszukiwacze. – I rzeczywiście, od razu natknęliśmy się na liczne znaleziska. 

Odkopaliśmy całą masę łusek od pocisków – prawdopodobnie od niemieckich mauserów. Było też sporo elementów ciężkich pocisków artyleryjskich. Niektóre ważyły po około 20 kilogramów. Natrafiliśmy nawet na łuski od pocisków do haubicy. Wiele wskazuje, że pochodziły z okresu I wojny światowej. – Z ustnych przekazów wiemy, że w tym rejonie jest prawdopodobnie bardzo wiele pozostałości po wojennej zawierusze – dodaje Zenek. – Ich lokalizację znamy tylko w przybliżeniu. Jesteśmy jednak niemal pewni, że je odkryjemy. Z każdym dniem jesteśmy bliżej celu. Nasi koledzy odkopali niedawno niemiecki karabin. My na razie znaleźliśmy amunicję, ale to jeszcze nie koniec… Ze zrozumiałych względów nie podajemy dokładnych miejsc, gdzie dotychczas nasi poszukiwacze natknęli się na pozostałości wojny. W gminie Kotuń jest ich podobno sporo.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Dachowanie w Pruszynie (aktualizacja)

W Pruszynie doszło do zderzenia samochodów osobowych.

Ciąg dalszy sprawy z Brzezin – dziecko urodziło się żywe

Wykonano sekcję zwłok noworodka, którego ciało znaleziono w śmietniku...

Łuków: Nie żyje adwokat Łukasz Jończyk. Trwa zbiórka na pomoc rodzinie

Łukasz Jończyk zginął 10 lipca w wypadku drogowym. Tego...

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Potrącenie w Stoku Lackim

W Stoku Lackim samochód osobowy potrącił rowerzystkę. 29-letni mężczyzna kierujący...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje