REKLAMA
6.6 C
Siedlce
Reklama

Nietypowy relikwiarz

W tym roku, w 150. rocznicę śmierci św. Dominika, relikwiarz – urna (o wymiarach: 200 x 75 x 110 cm i wadze ok. 400 kg) z figurą Świętego na stałe przechowywana w Bazylice Wspomożycieli Wiernych w Turynie – wyruszył w podróż po świecie. 9 i 10 września gościł w kościele pw. św. Jana Bosco w Sokołowie Podlaskim.

Dominik Savio urodził się 2 IV 1842 r. w San Giovanni di Riva. Był wychowankiem św. Jana Bosco. Jako 5-letni chłopiec służył do mszy św. W 1856 r. założył z kilkoma przyjaciółmi Towarzystwo Niepokalanej – grupę chłopców, zaangażowanych w młodzieńczy apostolat dobrego przykładu. Zmarł na gruźlicę, 9 III 1857 r. w Mondonio, mając niespełna 15 lat. 

Papież Pius XI mówił o nim: „Mały, a właściwie wielki gigant ducha”. Papież Pius XII ogłosił go świętym 12 VI 1954 r. 
Św. Dominik jest patronem młodzieży – szczególnie ministrantów, chórów chłopięcych oraz kobiet spodziewających się dziecka.

Urna, która zawiera kości Świętego, ma kształt kryształu. Jest przezroczystą szkatułą z figurą przedstawiającą św. Dominika w środku. Do jej budowy użyto: brązu (części wykonane z brązu przedstawiają epizody z życia Świętego), kryształu, żywicy syntetycznej do figury, prawdziwych tkanin do ubrania, gładkiego jedwabiu do obić. Św. Dominik, chociaż w pozycji leżącej, jest pokazany jako żyjący – w momencie ekstazy. Postać Świętego została wykonana na podstawie badań, jakim poddano zachowane szczątki. Autorem urny jest Mauro Baldessari. Zdjęcie urny na http://www.dominik.salezjanie.pl/relikwie/?r=2
 (Ana)

27 października Duży Format zamieścił tekst Grzegorza Sroczyńskiego „Lalka dla ministrantów”, podsumowujący perygrynację relikwii św. Dominika w Polsce.

Poniżej publikujemy fragmenty tego tekstu. Całość  dostępna na: http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4618805.html

46 miast w 48 dni – takie tłumy tylko w Polsce

W Poznaniu były delegacje szkół, przyjechało też 700 ministrantów z całej archidiecezji. W Łodzi w uroczystościach wzięło udział trzech biskupów, w Częstochowie – prezydent miasta. W Rzeszowie zorganizowano całonocne czuwanie, kościół nie pustoszał. W Żyrardowie, Suwałkach, Słupsku i Warszawie niektórzy wierni przy relikwiarzu płakali. W Polsce przez 48 dni kościoły były pełne.

– A bałem się, że ludzie nie przyjdą – mówi ksiądz Jan Niewęgłowski, salezjanin, który wpadł na pomysł zaproszenia Dominika do Polski. – Raz, że to taki młody święty, zwykły chłopak, a u nas świętość kojarzy się raczej z czymś poważnym i dostojnym. A dwa, że relikwiarz nietypowy. Nie byłem pewny, czy ludzie go zaakceptują.

Najmłodszy święty

Dominik Savio postanowił zostać świętym w 1855 roku. Miał wtedy 13 lat. Klęczał godzinami w kościele, nie jadł, unikał kolegów, pod prześcieradło kładł kawałki cegieł, żeby umartwiać grzeszne ciało. Wybił mu to z głowy pewien ksiądz: – Jeśli chcesz osiągnąć świętość, bądź radosny i nie zapominaj o zabawie z kolegami!

Tym księdzem był Jan Bosco, przyszły święty, założyciel zakonu salezjanów i szkoły dla chłopców, w której zakazał kar cielesnych. W szkolnych dziennikach sprzed 150 lat, które do dziś przechowują włoscy salezjanie, przy nazwisku Savio same celujące oceny. Dwie pierwsze klasy gimnazjum zrobił w rok. Jego szkolni koledzy, którzy za kilkadziesiąt lat złożą zeznania w procesie beatyfikacyjnym, zapamiętali: zawsze był wesoły, pomagał słabszym odrabiać lekcję, codziennie chodził na mszę i powtarzał, że świętość jest dla każdego. A kiedy pewien Angelo zepsuł dla hecy szkolny piec, to Dominik wziął winę na siebie („Angela by ze szkoły wylali, bo ma opinię łobuza, a mnie nic nie grozi” – tłumaczył potem). W zimie 1856 roku odmroził sobie ręce i zaczął strasznie kasłać. Zmarł rok później na gruźlicę. Pochowano go na wiejskim cmentarzu w Mondonio koło Turynu.

Kościół nie chciał takiego świętego. Salezjanie, którzy naprzykrzali się w tej sprawie papieżowi, usłyszeli: przez 2 tysiące lat nie wyniesiono na ołtarze zwykłego nastolatka (wyłączając męczenników), w wieku 15 lat nikt nie jest tak dojrzały, żeby osiągnąć świętość.

Kiedy zdecydowano o budowie relikwiarza i ekshumacji ciała Dominika, zaprotestowali mieszkańcy Mondonio. Bronili dostępu do grobu znanego z licznych cudów i uzdrowień. W końcu po kości świętego wysłano policję.

Pierwszy relikwiarz miał postać białej niedużej trumny. Przez kilkadziesiąt lat stał w kościele w Turynie. Salezjanie postanowili być jednak nowocześni. W internecie tak uzasadniają przebudowę: „Przede wszystkim look – wizerunek liczy się dziś, i to bardzo, może zdeterminować powodzenie jakiegoś przedsięwzięcia”.

Oferta dla prostych ludzi?

Ksiądz Janusz Tokarczyk, parafia w Rumii: – Trudnej teologii w nim nie ma. Święty jest na wyciągnięcie dłoni. Widzisz, jak wyglądał, i wierzysz, że rzeczywiście istniał. To do ludzi przemawia.

Ksiądz Jerzy Gabrych, proboszcz z Suwałk: – Świętość często przedstawia się u nas jako coś odległego. Ludzie boją się, że to nie dla nich. A tu widzą zwykłego chłopaka, nastolatka z sąsiedztwa. Dzięki tej lalce świętość zyskuje ludzką twarz.

Ksiądz Andrzej z północnej Polski, anonimowo: – Zanim relikwiarz do nas przyjechał, obejrzałem go sobie w internecie. I złapałem się za głowę. Przyzwyczajeni jesteśmy do ozdobnej puszki, szkatułki, trumienki z relikwiami świętego. A tu taka dosłowność! Ale potem ludzie mi mówili, że właśnie dzięki temu tak mocno przeżyli uroczystości. I że za mało jest dziś w polskim Kościele takich prostych, zrozumiałych znaków.

Ksiądz Jacek, proboszcz z zachodniej Polski, też anonimowo: – Zadaje pan kretyńskie pytania. Relikwiarz nie jest ani dziwaczny, ani brzydki. Jest ludowy. To wyraz ludowej pobożności. I nie ma co się dziwować. Kościół musi mieć ofertę dla prostych ludzi. Holoubek z Konwickim nie muszą się do tej lalki modlić.

Ksiądz Jan Kracik, autor książki „Relikwie”: – Coś nieprawdopodobnego! Boże, widzisz to i nie grzmisz! Należałoby posunąć się dalej i sprawić, by lalka mrugała i zapraszająco kiwała dłonią.

Ksiądz Adam Boniecki, naczelny „Tygodnika Powszechnego”: – Forma tego relikwiarza może budzić sensację, ale nie ma co rwać włosów z głowy. To włoski święty, oni mają taki styl.

Halina Bortnowska, publicystka katolicka: – Cierpię, widząc, że coś tak brzydkiego miałoby być symbolem wiary, mojej wiary.

Wkurzający prymus, zapudrowany na śmierć

Ksiądz Mateusz Matuszewski, liturgista: – Pobożność ludowa jest przejawem demokracji w Kościele. Szanujemy to, co wypływa z serca ludzi. Być może najlepsze teologicznie kazanie nie wywołałoby w ludziach tego, co wywołuje widok tej niezbyt ładnej lalki.

Szymon Hołownia, dyrektor programowy kanału religia.tv wybrał sobie Dominika Savio na patrona podczas bierzmowania: – Byłem nabożnym ministrantem i ten chłopak mnie fascynował. W książeczkach do religii zrobiono z niego wkurzającego prymusa, zapudrowano go na śmierć, a to był twardziel. Syn kowala i krawcowej, który z biedy mógł skończyć na ulicy, a osiągnął świętość. I to nie dzięki jakimś fajerwerkom pobożności, tylko w codziennym życiu.

Halina Bortnowska: – Wolałabym, żeby nasze życie religijne nie było kształtowane przez takie instalacje. A mówienie, że tak musi być, bo to jest dla ludzi prostych, tak naprawdę krzywdzi ludzi prostych. Bo można do nich przemawiać prostymi, ale pięknymi znakami. Ten relikwiarz dla części katolików jest niezrozumiały, a nawet gorszący.

Lalka nadziewana kośćmi

Relikwiarz zrobił ogromne wrażenie na internautach. Pod relacjami „Gazety” z wizyty Dominika w Olsztynie i Warszawie pojawiły się następujące wpisy: „ale ciemnogród” (mauser), „wielki teatr obwoźny” (piotr), „lalka nadziewana kośćmi” (nessie), „noc żywych trupów” (drojb), „kiczo-horrorek, który odstrasza od wiary idealnie” (ania).

Choć internetowe wpisy brzmią jak bluźnierstwa, to bardzo podobne myśli dotyczące kultu relikwii nachodziły papieży, teologów, a nawet przyszłych świętych. Jeden z ojców Kościoła, święty Bazyli Wielki, pisał: „Słońce nie potrzebuje światła lampy, a katolicki kościół świętych trupów”. Sam jednak nie uniknął podobnego losu. Jego kości są dziś czczone w: Neapolu, Wenecji i Burges.

Relikwie od zawsze wywołują te same wątpliwości. Internetowa nessie (ta od „lalki nadziewanej kośćmi”) kończy swój wpis tak: „Szkoda, że ludzie nie potrafią wzbudzić w sobie takiego entuzjazmu dla naśladownictwa czynów św. Dominika, jak dla obwożenia plastikowej lalki, mającej go wyobrażać. Czemu to ma służyć? Ani to ładne, ani mądre, ani święte”.

Pięćset lat wcześniej dokładnie to samo napisał Erazm z Rotterdamu: „Czcisz świętych, cieszysz się, że dotykasz ich relikwii. A przecież pogardzasz najlepszym z tego, co przekazali – przykładem ich czystego życia”. Alkuin, średniowieczny mnich: „Lepiej w sercu naśladować życie świętych, niż obnosić ich relikwie”.

Świętych kawałkować, „nieskuteczne” relikwie biczować

Kult relikwii nie jest produktem oficjalnej nauki Kościoła. Choć w pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie brakowało świętych męczenników, nikt nie myślał o czczeniu ich kości. Wymusili to na Kościele ludzie, a dokładniej poganie i plemiona barbarzyńskie. Germanowie, Awarowie, Słowianie masowo nawracali się na chrześcijaństwo, ale nie porzucali dawnych wierzeń. Jednym z nich był kult przodków i – niekiedy – trzymanie ich kości w charakterze amuletów. Barbarzyńskich przodków i pogańskich herosów zastąpili chrześcijańscy święci.

Relikwie czyniły cuda, głównie uzdrawiały. Z czasem doszło do tego, że każdy kościół musiał mieć jakąś relikwię, a najlepiej kilka (po co do niego przychodzić, skoro nie można liczyć na cud?). Zapotrzebowanie ciągle rosło, zaczęto więc świętych kawałkować.

W średniowiecznych kościołach – poza szczątkami rozmaitych świętych – można się też było natknąć na: mleczny ząb Jezusa, pieluchy Jezusa, kawałek welonu i grzebień Maryi, mleko Maryi, pantofle św. Józefa, sianko ze stajenki.
Relikwie fałszowano: przez pewien czas św. Wojciech miał dwie głowy, jedną w Gnieźnie, drugą w Czechach (obie oczywiście słynęły z licznych cudów). A jeśli relikwie nie sprawiały oczekiwanych cudów, były biczowane – żeby święty się poprawił.

Kościół z relikwiami sobie nie radził. Raz zakazywał niektórych praktyk, by potem znów na nie zezwalać. „Czego innego nauczamy, a co innego musimy tolerować”’ – wzdychał święty Augustyn.

Magiczne pudełko od spełniania życzeń?

Razem z relikwiarzem Dominika podróżuje po Polsce księga intencji (ma też wersję internetową). Można do niej wpisywać modlitwy i prośby. O co prosimy? „O nawrócenie córki i syna” (Joanna), „o pomoc w znalezieniu dobrego męża, tak bardzo pragnę kochać i być kochaną" (Małgorzata), „o wytrwanie w przygotowaniu do egzaminu i żeby nie zaskoczyło mnie żadne pytanie” (Anna), „o pomoc w napisaniu doktoratu z ekonomii” (Piotrek), „o łaskę wytrwania w czystości” (Paweł), „o załatwienie wiadomej sprawy” (Henryk). 

Ubranka świętego Dominika

Ale najczęściej prosimy o dziecko. Ponad połowa to wpisy kobiet i małżeństw, które nie mogą doczekać się potomstwa.

Anna: „Dominiku, pozwól mnie oraz innym osobom borykającym się z niepłodnością wytrwać w tej ciężkiej próbie”.

Ewa: „Prosimy Cię o wstawiennictwo, abyśmy zostali obdarzeni łaską posiadania dziecka, o które staramy się już cztery lata”.

Dominik jest patronem ministrantów, ale salezjanie nazywają go też „świętym od kołysek”. Na pamiątkę pierwszego cudu, kiedy uzdrowił swoją mamę. Zachorowała tuż przed urodzeniem kolejnego, ósmego już dziecka: „Dominik zawiązał jej na szyi zieloną wstążkę z wizerunkiem Przenajświętszej Maryi i bóle natychmiast odeszły”. Dzisiaj podobne wstążki – „ubranka świętego Dominika” – salezjanie rozdają kobietom.

„Dziennik Łódzki” w artykule „Święty zamiast in vitro” napisał: „Salezjanie znaleźli sposób na zaradzenie trudnościom z zajściem w ciążę. Postanowili sprowadzić z Włoch relikwie św. Dominika Savio. Utrzymują, że każdy, kto żarliwie będzie prosił świętego o łaskę, ma szansę zostać rodzicem”. Artykuł zrobił ogromną karierę w internecie. Był cytowany przez kilkanaście portali, pojawiał się w działach „ciekawostki”, „śmieszne” oraz „ale jaja”.

Ewa z Łodzi napisała: „Jesteście antyklerykalne chamy z oświeconego ciemnogrodu”. Ewa ma 35 lat, od 4 stara się o dziecko: – Jak przeczytałam te dyskusje w internecie, to mną zatrzęsło. Cóż za potok obelg! Robienie sobie jaj z wiary innych ludzi jest zwykłym chamstwem. Ewa modliła się przy relikwiarzu razem z mężem. – Byliśmy już u trzech ginekologów i seksuologa, zrobiliśmy kilkanaście badań. Wszystkie wyniki są w porządku. Nikt nie wie, dlaczego ciągle nie jestem w ciąży. Jeden lekarz zalecił nam jakąś idiotyczną terapię ziołową, drugi – zmianę pozycji seksualnych. A od trzeciego usłyszałam: niech pani nie zawraca głowy, bo na korytarzu czekają kobiety z prawdziwymi problemami. Za chwilę będę za stara na dziecko. Od Dominika przynajmniej nie usłyszę: niech mi pani nie zawraca głowy.

Adam, który chciał, żeby wyrzucili Adriana

– Wspominamy postać Dominika, staramy się przybliżać nauki księdza Bosko. Niestety, nie zawsze jest tylu chętnych do słuchania. Widocznie znak relikwii był ludziom potrzebny. Ale jeśli ani jeden człowiek nie stał się dzięki temu „fajerwerkowi” lepszy, to skłonny jestem przyznać, że nie warto było – mówi ksiądz Sławomir Łubian, przełożony warszawskich salezjanów, którzy zaprosili relikwiarz do Polski.

Ustaliłem: lepszy stał się Adam Kamyk z Katowic, lat 12. – Modliłem się przy relikwiarzu o to, żeby mi było łatwiej w szkole – opowiada. – Następnego dnia wyrzucili z naszej klasy takiego jednego chłopaka, który mi dokuczał. Najbardziej nie lubiłem, jak zabierał tornister i zjeżdżał na nim po schodach. Pomyślałem: to cud, że tego Adriana wyrzucili. I że sprawił to św. Dominik. A teraz strasznie, strasznie tej myśli żałuję. Widziałem, jak Adrian wychodził z rodzicami od dyrektorki i płakał. Nie takiego cudu chciałem i Dominik na pewno też nie.

Historyjkę Adama Kamyka opowiedziałem księdzu Łubianowi. Rozpromienił się: – No więc widzi pan, że choćby dla tego smyka to całe zamieszanie było potrzebne.

* Autor korzystał z książki ks. Jana Kracika „Relikwie” oraz Katechizmu Kościoła Katolickiego

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Zderzenie w Broszkowie. Droga nieprzejezdna (aktualizacja)

Na DK2 w Broszkowie zderzyły się dwa samochody osobowe. Kierujący...

Czy na ul. Wyszyńskiego w Siedlcach będzie masakra piłą mechaniczną?

Na pasie zieleni między ul. Wyszyńskiego a Kleeberga w...

Kierowca bmw znacznie przekroczył prędkość. Samochód miał wiele usterek

25 września policjanci ruchu drogowego, podczas pełnienia służby na...

Siedlce: Zderzenie w tunelu (aktualizacja)

Po godz. 22. w tunelu doszło do zderzenia samochodu...

Listonosz z Łosic uratował życie klienta. „Leżał cały zakrwawiony!”

Niewiele brakowało do tragedii. Na szczęście Radosław Chwedoruk -...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje