Małe mieszkanko na Mokotowie…

Wicestarosta siedlecki, Bartłomiej Kurkus może mieć spore kłopoty. Właściwie to już je ma. Urząd Skarbowy wykrył nieprawidłowości
dotyczące jego
oświadczenia
majątkowego.

Wicestarostę złapano na kłamstwie w oświadczeniu – choć to może zbyt ostre stwierdzenie. Bartłomiej Kurkus twierdzi, że nie ma mowy o celowym ukrywaniu dochodów. Wyjaśnia, że po prostu zapomniał wpisać część swoich wpływów. Tyle tylko, że urzędy skarbowe nie znają słowa „pomyłka”. Konsekwencje takich niedopatrzeń mogą być poważne. Sprawę skierowano bowiem do Urzędu Kontroli Skarbowej. 

Taka procedura jest podyktowana Ustawą o samorządzie powiatowym. Artykuł 25c ustęp 9 tejże ustawy mówi wyraźnie: „W przypadku podejrzenia, że osoba składająca oświadczenie majątkowe podała w nim nieprawdę lub zataiła prawdę, podmiot dokonujący analizy oświadczenia występuje do dyrektora urzędu kontroli skarbowej właściwego ze względu na miejsce zamieszkania osoby składającej oświadczenie z wnioskiem o kontrolę jej oświadczenia majątkowego”. 

Można powiedzieć, że w przypadku wicestarosty siedleckiego machina ruszyła. Miele ona dość powoli, ale (jak pokazuje przykład burmistrza Żelechowa, Leonarda Guli), potrafi być zabójcza… W jego bowiem przypadku oświadczeniem majątkowym zajęła się już prokuratura, a następnie zajmie się nim sąd. Popatrzmy na szczegóły, które dotychczas udało się ustalić. Urząd Skarbowy przesłał informacje, dotyczące oświadczenia majątkowego do Starostwa Powiatowego w Siedlcach. Jak się dowiedzieliśmy, miał taki obowiązek. Tak więc to nie żadne „donosicielstwo” czy „grzeczność” wobec władz powiatu, tylko zwykła procedura. 

Cała sprawa wynikła w październiku tego roku. Kiedy trafiła do starosty siedleckiego, Zygmunta Wielogórskiego, ten zareagował dość powściągliwie. Jego rola w podobnych sytuacjach jest zresztą bardzo ograniczona. – Poinformowałem swojego zastępcę o tym, co przekazał Urząd Skarbowy – mówi starosta Zygmunt Wielogórski. – Zrobiłem to zresztą wobec wszystkich innych pracowników starostwa, w oświadczeniach majątkowych których dopatrzono się nieprawidłowości. – Wiem, że stwierdzono, iż Bartłomiej Kurkus zaniżył wartość swojego gospodarstwa rolnego – dodaje Zygmunt Wielogórski. – Przyznaję, że tego typu zarzuty zawsze budziły moje zastrzeżenia. Wartość gospodarstwa czy nieruchomości to przecież rzecz względna. Nie każdy jest fachowcem, żeby dokonywać miarodajnych wycen. Do tego należy powołać rzeczoznawcę. 

Starosta wyznał, że sam ma kłopoty z wyceną swoich „nieruchomości”. Ma na przykład stary, drewniany dom kryty papą. Wycenił go na 15 tysięcy złotych. – Ten dom to dla mnie tylko utrapienie – mówi Z. Wielogórski. – Jestem przekonany, że nikt za niego nie da mi tych 15 tysięcy. Tyle tylko, że zarzuty Urzędu Skarbowego wobec Bartłomieja Kurkusa dotyczą spraw zdecydowanie bardziej wymiernych. 

Chodzi przede wszystkim o to, że w swoim oświadczeniu majątkowym nie podał wpływów, jakie osiągał z wynajmu mieszkania w Warszawie. Poza tym analiza oświadczenia wykazała, że wydatki wicestarosty były wyższe, niż jego wpływy (to niemal identyczna sytuacja, jak w przypadku burmistrza Żelechowa). Sam Bartłomiej Kurkus wydaje się nie być specjalnie przetraszony tym, co stwierdził Urząd Skarbowy. Praktycznie bagatelizuje sprawę. 

– To, co mi się zarzuca, to niemal standardowe uwagi urzędów skarbowych – mówi Bartłomiej Kurkus. – Do oświadczeń większości radnych są różne zastrzeżenia, które dotyczą właśnie wartości ich nieruchomości. Kilku radnych rady Powiatu nie wpisało do swoich oświadczeń dochodów, jakie osiągają ich małżonkowie. Jestem przekonany, że wszystko da się spokojnie wyjaśnić. Przecież ja nie chciałem nikogo oszukać. Uważam, że ta ustawa jest generalnie bez sensu. Powinno się koncentrować na ściganiu oszustów podatkowych, bo ci okradają państwo. A posłowie? Kryją swoje przestępstwa za immunitetami, a samorządowców ściga się za to, że nie wpisali do oświadczenia majątkowego 100 złotych… Wicestarosta twierdzi, że w jego przypadku sprawa jest klarowna, bo nikogo nie chciał oszukać. 

Nie miał ku temu żadnego racjonalnego powodu. – Nie wpisałem dochodów z wynajmu mieszkania przez nieuwagę czy zwykłe roztargnienie – twierdzi Bartłomiej Kurkus. – Nie mam nic do ukrycia. Jeśli chodzi o wynajem mieszkania, to zgłosiłem to do urzędu skarbowego i cały czas płacę podatki od dochodów z wynajmu. I dlatego, że postępuję tak uczciwie, wynikła ta sprawa z oświadczeniem majątkowym. Bo gdybym nie zgłaszał wynajmu, jak robi chyba 90 procent wynajmujących lokale, to nikt by o niczym nie wiedział. Zostałem więc niejako ukarany za swoją solidność. 

Jak się dowiedzieliśmy, wysokość dochodów z wynajmu, które nie zostały podane w oświadczeniu majątkowym, 4800 złotych. Starosta wynajmuje bowiem (w 2006 roku przez 4 miesiące) mieszkanie na warszawskim Mokotowie. Za lokal o powierzchni 60 metrów kwadratowych bierze 1200 złotych czynszu miesięcznie. Można powiedzieć, że to stawka zdecydowanie niewygórowana. Sam zaproponowałem staroście, że za 1200 złotych chętnie wynajmę jego mieszkanie (na potrzeby trójki studentów). Niestety, nie dobiliśmy targu…