– Pięknie wyglądają o każdej porze roku. Wiosną mają świeże, zielone listki, jesienią żółte, a zimą cudowne wiszące gałęzie i niepowtarzalną korę – opowiada. – Poza tym, jak twierdzą naukowcy, brzoza ma działanie kojące. Kiedy człowiekowi jest źle, powinien się przytulić do brzozy. Nie doznałam tego, ale może coś w tym jest… – dodaje.
Ulubione miejsce pani profesor w Łochowie lub w okolicy? – Byłaby to łochowska Dębina, gdyby została właściwie urządzona. Projektowaliśmy wspólnie z uczniami, jak ją zagospodarować. Teraz wiemy, że coś w tej dziedzinie będzie robione… – cieszy się.
Z Kamionnej do Łochowa
Jolanta Stanicka jest nauczycielką od 29 lat. Najpierw przez sześć lat pracowała w Szkole Podstawowej w Kamionnie. – Mam stamtąd cudowne wspomnienia. Uczniowie pracowali z taką pasją, że najchętniej w ogóle nie wracaliby do domu – opowiada. Potem przez kilka lat uczyła w łochowskiej nieistniejącej już „Dwójce”. Do liceum przyszła 17 lat temu. Jak każdy nauczyciel z pasją, żałuje, że na jej ukochany przedmiot w programie nauczania przewidziano tak mało godzin.
Z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy uczniowie mieli cztery lekcje biologii tygodniowo. Teraz mają dwie i to tylko przez dwa lata. Gdyby godzin biologii w liceum było więcej, znalazłby się czas, by wyjść do lasu i spacerując wśród drzew, uczyć się o „roślinkach i zwierzaczkach”. Teraz na przyrodnicze wycieczki można sobie pozwolić tylko w podstawówce. W liceum uczniowie muszą przygotować się do egzaminu dojrzałości i egzaminu na studia. – Główny cel nauki w liceum to przygotować uczniów do matury. Na to, by rozbudzić w nich pasję, nie ma już czasu. – Strasznie nad tym ubolewam – mówi Jolanta Stanicka.
Chętnych nie brakuje
Z pasjonatami tak już jest, że zawsze im mało, a swoim entuzjazmem zarażają innych. Rytualne skargi starszego pokolenia, że młodych ludzi trudno zachęcić do działania, do dla Jolanty Stanickiej całkowicie obca sprawa. – Nigdy nie ma problemu ze znalezieniem chętnych do zrobienia czegokolwiek. Nie narzekam – mówi. Może pierwszoklasiści nie do końca jeszcze wiedzą, na co ich stać, czy warto poświęcić czas i włączyć się w szkolne działania. – Później spostrzegają, że to, co robią, ma sens, że to się opłaca – dopowiada dyrektor ZSP, Andrzej Suchenek.
W edukacji nie ma przypadków. Liczy się tylko praca. Przypadkiem nie jest także to, że wychowankowie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Łochowie regularnie biorą udział i zajmują wysokie miejsca w konkursach o tematyce ekologicznej. Pod tym względem jest to jedyna taka szkoła w naszym regionie. Lista przyrodniczych i ekologicznych przedsięwzięć, w których z sukcesami uczestniczą uczniowie łochowskiego ZSP, jest długa: Olimpiada Wiedzy Ekologicznej, programy i konkursy„Porządkujemy i odnawiamy las”, „Czysty las”, „Mój las”, Konkurs Ekologiczny „Przyroda i człowiek – dokąd zmierzamy”, Ogólnopolski Konkurs Ekologiczny „Eko-Planeta”, Dzień Ziemi. To tylko osiągnięcia z minionego roku szkolnego. Do listy trzeba jeszcze dopisać dwie nagrody Mazowieckiej Niezapominajki. Dwie, bo osobno dla szkoły i dla profesor Jolanty Stanickiej.
Nic dziwnego, że kronika, w której odnotowuje się wszystkie przyrodniczo-szkolne przedsięwzięcia, szybko puchnie od nowych wpisów. Jolanta Stanicka szczególnie ceni sobie wpis swojej nauczycielki i poprzedniczki w liceum Barbary Domańskiej. Przy okazji szkolnego zjazdu zanotowała w kronice: „Na jubileuszowym drzewku napisałam „Uczeń przerósł mistrza”. Powtarzam te słowa w kronice. Jestem zachwycona pracownią, pomysłami i inwencją Pani Profesor. Gratuluję, życzę zdrowia, zadowolenia i wszystkiego najlepszego”. – Takie słowa uskrzydlają – mówi Jolanta Stanicka.
Kochać swoją robotę
Uczniowie wpisują do kroniki swoje relacje i wrażenia z zagranicznych wyjazdów i wycieczek, wygranych w ekologicznych konkursach. – Kiedy teraz przeglądam kronikę, to sama siebie pytam: kiedy my to wszystko zrobiliśmy? – śmieje się Jolanta Stanicka.
Rok temu ZSP z Łochowie znalazł się w finale konkursu „Czysty las”. Za tysiąc złotych nagrody dyrekcja kupiła do pracowni nowy telewizor. Ostatnio znowu nagroda – 4,5 tys. zł w konkursie „Porządkujemy i odnawiamy las” i dyplom dla Jolanty Stanickiej za zaangażowanie w edukację ekologiczną młodzieży. W czasie niedawnych październikowych obchodów Dnia Edukacji Jolanta Stanicka otrzymała Nagroda Ministra Edukacji Narodowej.
– Taką nagrodę dostaje się chyba raz w życiu – mówi. Następnego dnia przyniosła do szkoły pyszne ciasto.
Maturzyści chcą zdawać biologię
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Łochowie to szkoła wśród drzew. Jeszcze w mieście, ale już na skraju lasu. Atmosfera udziela się uczniom. – Nie mamy kłopotów ze śmieceniem, ani w szkole, ani w jej otoczeniu – mówi dyrektor. Do Ligii Ochrony Przyrody należą wszyscy uczniowie. Kto pierwszy raz wchodzi do pracowni biologicznej, musi mimowolnie choć na chwilę zatrzymać się w drzwiach. Zielony wystrój sali i niepowtarzalny klimat robią wrażenie. Takich klas nie odwiedza się co dzień.
Chęć zdawania maturalnego egzaminu z biologii zadeklarowało w tym roku 47 uczniów, czyli prawie jedna trzecia przystępujących do egzaminu w łochowskim liceum. – A były takie roczniki, kiedy biologię zdawało 70 procent – wspomina Jolanta Stanicka.
– Nauka biologii w liceum jest strasznie ciężka. Biologię jako przedmiot maturalny, na poziomie rozszerzonym i podstawowym, wybiera bardzo wielu uczniów i to z klas o różnych profilach – mówi Jolanta Stanicka.
Uczniowie ZSP chętnie wybierają biologię, bo wyniki egzaminu z tego przedmiotu są w szkole znacznie powyżej przeciętnej. – Są to niesamowite wyniki, które zresztą potwierdzają się z roku na rok. Nie byłoby tych wyników, gdyby nie dodatkowe zajęcia – mówi dyrektor Andrzej Suchenek. Zresztą dobre wyniki matury to w Łochowie raczej norma. W minionym roku szkolnym maturzyści z Łochowa osiągnęli najlepsze wyniki w powiecie węgrowskim, a Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Łochowie był jedną z 9 szkół na terenie działania siedleckiej delegatury KO, w których maturę zdali wszyscy uczniowie, którzy do niej przystąpili.
Dariusz Kuziak