REKLAMA
12.6 C
Siedlce
Reklama

Ciężki temat

Gdy urzędnicy wzywają do przestrzegania
prawa, a obywatele dopominają się, by przepisy nie utrudniały życia – jest normalnie. Jeśli strony zamieniają się rolami, zaczyna być ciekawie.

Co ma zrobić obywatel, który widzi, jak codziennie jest łamane prawo? Czy powinien reagować, kiedy ciężarówki rozjeżdżają zbudowaną za miliony złotych, drogę? Mieczysław Staniszewski reagował. Chodził na policję, interweniował u drogowców i radnych, dzwonił do gazet. Nie widząc innej możliwości, napisał skargę na starostę węgrowskiego. I wsadził kij w mrowisko.


15 ton Skarga na niewywiązywanie się przez starostę z obowiązku dbania o drogi powiatowe, w szczególności o drogę Starawieś – Tończa – Zuzułka – Tchórzowa, trafiła do węgrowskiego Starostwa na początku października. Na ostatniej sesji zajęła się nią Rada Powiatu Węgrowskiego. – Drogi są miarą postępu cywilizacyjnego. Tam, gdzie są drogi, tam dochodzi cywilizacja – rozpoczął swoje wystąpienie na sesji skarżący Mieczysław Staniszewski. – Chciałem na przykładzie tej drogi pokazać, jak dbamy o nasze mienie wielomilionowej wartości. Zdaniem skarżącego, droga Starawieś – Tończa – Zuzułka – Tchórzowa jest prawidłowo oznakowana. Stoją na niej znaki ograniczenia nośności pojazdów do 15 ton. Kłopot w tym, że ograniczenie to nie przez wszystkich jest przestrzegane. Głównym zagrożeniem są ciężarówki do przewozu kruszywa z kopalni żwiru, znajdujących się na terenie powiatu sokołowskiego. Pojazdy ważą z obciążeniem nawet do 50 ton. A kierujący nimi ze znaków zakazu nic sobie nie robią. 

Punkt widzenia, punkt siedzenia 
Mieczysław Staniszewski odpierał zarzuty, iż jego skarga jest przedwczesna. – Czy ja nie wyczerpałem drogi skargowej, by dotrzeć do starosty Krzysztofa Fedorczyka? Wyczerpałem! – zapewniał. – Byłem u państwa na sesji, byłem w Komendzie Powiatowej Policji u kierownika sekcji ruchu drogowego, byłem w Zarządzie Dróg Powiatowych. Nikt nic logicznego nie potrafił mi powiedzieć. Jedyną rzeczą, którą usłyszałem, był głos radnego Krzysztofa Fedorczyka na sesji Rady Powiatu ubiegłej kadencji, który powiedział, że trzeba, panie starosto, coś z tym zrobić, trzeba to jakoś rozwiązać, trzeba wystąpić do komendanta Policji, żeby objąć tę drogą patrolami drogowymi – wspominał Mieczysław Staniszewski. – Pomyślałem sobie, jak ten człowiek zostanie starostą, to ten problem rozwiąże. Ale nie rozwiązał – opowiadał Mieczysław Staniszewski. Postawą władz powiatu był rozczarowany: – Przyjechałem na posiedzenie Komisji z przekonaniem, że skargę wycofam. Ale na Komisji nie usłyszałem konkretów: Zrobimy to i to. Usłyszałem tylko: „będziemy się starali”, „będziemy mieli na uwadze”. – Jakie ma pan propozycje? – zapytała prowadząca obrady Halina Wierzchołowska. – Ja za to pieniędzy nie biorę – replikował skarżący. – Jak się pisze skargę, to powinno się mieć jakąś wizję: co zrobić, żeby było lepiej – naciskała prowadząca obrady. – Jedynym obowiązującym prawem na tej drodze są ustawione tam znaki i ustawa o ruchu drogowym – przekonywał mieszkaniec. Jego zdaniem, wystarczy egzekwować prawo, a tych, którzy je łamią, przykładnie ukarać. – Odbiór kruszywa powinien się odbywać takimi pojazdami, by nie naruszać obowiązującego na drogach tonażu – mówił. 

Bariera niemożności 
Przywykliśmy do sytuacji, kiedy władze i urzędnicy rygorystycznie wzywają do przestrzegania prawa, a obywatele dopominają się o to, by przepisy nie były nadmiernie rygorystyczne i nie utrudniały życia. Tym razem role uległy jednak odwróceniu. Dyskusja o drodze była dla radnych mało komfortowym tematem. Wszyscy czuli, że skarżący ma sporo racji, czuli się trochę winni i trochę bezradni. Tym bardziej, że była to nie pierwsza dyskusja na ten temat. O tym, że ciężarówki niszczą drogi i że przydałaby się waga do ważenia przeciążonych pojazdów, mówiono w sali obrad Rady Powiatu wielokrotnie. Ale na dyskusjach się kończyło. – Nie widzę prostej możliwości rozwiązywanie tego problemu – przyznał radny Zygmunt Orłowski. – Paradoksalnie, gdyby na tej drodze były koleiny czy bruk, być może ciężarówki tamtędy nie jeździłyby. A ponieważ droga jest przyzwoicie zrobiona, będą jeździć tak długo, aż ją połamią – mówił. – Natrafiliśmy na barierę niemożności, ale nie możemy też załamywać rąk i mówić, że nic nie możemy zrobić – stwierdził radny Marek Renik. Przyznał, że niszczenie drogi to realny problem. – Trudno jednak oczekiwać, że zostanie on od razu rozwiązany – mówił. Wicestarosta Leonard Rusjan proponował, by najpierw sprawdzić, jakie jest rzeczywiście natężenie ruchu ciężarówek na kontrowersyjnej drodze. – Jeżeli są to jeden czy dwa przyjazdy na tydzień, to należy zdjąć znaki i dopuścić ruch. Policja nigdy nie wyłapie tych ludzi. A jeśli jest inaczej, to egzekwować, bo nie jest to nic innego jak obraza prawa – mówił. – Skarga jest zasadna. I ja, i wszyscy jesteśmy za tym, by przestrzegać prawa – mówił starosta Krzysztof Fedorczyk. Pytał jednak skarżącego, jak to się stało, że ani razu do niego, jako do starosty, nie przyszedł, a napisał skargę. – Gdyby pan przyszedł do mnie z tym pismem, to Rada Powiatu prawdopodobnie nie zajmowałaby się tą sprawą – stwierdził. Mieczysław Staniszewski kilkakrotnie był w Starostwie, ale u poprzedniego starosty, Bogdana Dolińskiego. 

Zajmiemy się sprawą 
Zdaniem starosty Krzysztofa Fedorczyka, przepisy powinny być jak najprostsze. Jeśli w całej Polsce nastawiamy znaków, to żwir na wielkie budowy Euro 2012 będziemy wozić furmankami. – Trzeba tworzyć takie prawo, które będzie przestrzegane – mówił Krzysztof Fedorczyk. W Warszawie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, a nikt tak nie jeździ, bo gdyby wszyscy kierowcy tak jeździli, to miasto by się zakorkowało. – Musimy naprawiać i budować drogi, dostosowywać ich tonaż do współczesnych czasów, a nie zabraniać wjazdu na drogi, ustawiając znaki i utrudniając sobie życie. Najłatwiej jest żyć, nie zabraniając – mówił starosta. Z drugiej strony jednak zapewnił: – Zrobimy coś z tym tematem. Musimy jednak pogodzić interesy pana Staniszewskiego, który jest bardzo dzielnym strażnikiem dróg powiatowych, przepraszam za takie określenie, z interesami producentów mleka i innych mieszkańców. – Mam problem, jak głosować, bo pan starosta powiedział na początku, że skarga jest zasadna. Więc albo zasadna, albo nie – mówił radny Bogdan Doliński. – Może skarga jest zasadna, ale nie do wykonania dla starosty i dla Rady – podpowiadała Halina Wierzchołowska. Radni jednomyślnie uznali skargę za bezzasadną. Mieczysław Staniszewski otrzymał od przewodniczącej Rady Powiatu Anny Brodackiej-Bartoszuk odpowiedź: „Starosta i Zarząd Powiatu wywiązują się z obowiązku ochrony drogi, ponieważ jest ona prawidłowo oznakowana znakami ograniczającymi ciężar pojazdów do 15 ton. W celu zwiększenia ochrony drogi przed uszkodzeniami Starostwo poczyni starania, by zaostrzyć kontrolę tego odcinka przez Policję”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Wsparcie dla bliskich Darii. 34-latka zginęła w wypadku

W wypadku drogowym w miejscowości Sionna zginęła siedlczanka Daria...

Tragiczny wypadek w Rudce. Motocyklista zmarł w szpitalu

Policjanci z Komendy Powiatowej w Łosicach wyjaśniają przyczyny wypadku...

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Śmiertelne potrącenie

Policjanci otrzymali zgłoszenie, że na drodze ekspresowej doszło do...

Kolizja na DK19: 19-latka wyprzedzała ciężarówkę

W Mszannej (gm. Olszanka) 19-latka po tym jak wyprzedziła ciężarówkę, wpadła do rowu. Jej samochód koziołkował.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje