Zegar na budynku Urzędu Gminy w Siedlcach miał niewątpliwie dodawać gmachowi prestiżu. I tak było, przynajmniej na początku.
Potem zaczęły się kłopoty z mechanizmem, które trwają do dziś. Wskazówki zegara zatrzymały się w miejscu już kilka miesięcy temu. Okazuje się, że zegar montowała firma aż z Gliwic. Teraz, kiedy coś z chronometrem zaczyna szwankować, trzeba wzywać ekipę właśnie z gliwickiej firmy. A to wiąże się ze sporymi kosztami. Budynek Urzędu Gminy wybudowano już 7 lat temu. Gwarancja na zegar skończyła się po 3 latach. Teraz za każdą naprawę trzeba płacić z budżetu samorządu. Mechanizm okazał się bardzo miernej jakości. To zresztą niejedyny jego mankament. Cały mechanizm został umieszczony w szklanej kopule na wysokości aż 8 metrów. Za każdym razem, kiedy trzeba się do niego dostać, trzeba budować wysokie rusztowanie. Mało tego. Aby z zewnątrz dotrzeć do zegara, trzebna użyć drabiny na podnośniku. – Każda naprawa to wydatek około 1000 złotych – mówi wójt gminy Siedlce, Mirosław Bieniek. – Poza tym kłopoty sprawia przestawianie zegara przy zmianach czasu na letni i zimowy. Zastanawiamy się więc nad tym, aby wymienić cały mechanizm zegara na bardziej niezawodny. To będzie chyba tańsze niż ciągłe naprawy. Podobne kłopoty sprawiał kiedyś zegar na siedleckim„Jacku”. Tam zdecydowano się na generalną wymianę mechanizmu i teraz czas jest wskazywany precyzyjnie. Okazuje się, że także w gabinecie wójta, Mirosława Bieńka, zegar stojący na telewizorze nie działa. Widać w Urzędzie Gminy w Siedlcach pracownicy są szczęśliwi, a ci oczywiście, czasu nie liczą…