W Stoczku Łukowskim 2 maja zginął pracownik miejscowego salonu gier. Na ciele denata stwierdzono rany. Czy doszło do zabójstwa? Jaka jest przyczyna tej tajemniczej śmierci? Na te i jeszcze wiele innych pytań odpowiedzi szukają śledczy.
W sobotnie popołudnie dyżurny łukowskiej Komendy Powiatowej Policji odebrał alarmujący telefon. Informowano, że w Stoczku na ulicy leży mężczyzna bez oznak życia. Po niedługim czasie załoga skierowanej tam karetki pogotowia, poinformowała, że poszkodowany faktycznie nie żyje. Przybyła na miejsce policyjna ekipa dochodzeniowo-śledcza ustaliła tożsamość denata oraz zajęła się rutynowymi czynnościami.
Funkcjonariusze m.in. zabezpieczyli ślady, rozpytywali o zdarzenia poprzedzające śmierć mężczyzny itp. Nieżyjącym okazał się 40-letni mieszkaniec Stoczka. Od niedawna zatrudniony był w jednym z małych salonów gier. Współpracował z drugim mężczyzną. Świadkowie twierdzą, że czterdziestolatek oraz jego współpracownik, a także kolega tego współpracownika, w sobotę kłócili się. Czy ewentualny zatarg mógł być przyczyną tragedii?
To oraz inne szczegóły bada policja i prokuratura. Obaj uczestnicy rzekomej kłótni zostali zatrzymani w policyjnym areszcie. Obaj byli pod wpływem alkoholu. Do redakcji dotarły sygnały, że czterdziestolatkowi już wcześniej grożono smiercią. Jego współpracownik miał przed laty poważny konflikt z prawem. Był zamieszany w zabójstwo starszego małżeństwa ze Stoczka. Wiadomo też, że 40-letni mężczyzna chorował na serce. Miał wszczepiony stymulator pracy serca, tzw. rozrusznik.
Więcej szczegółów w papierowym i e-wydaniu „TS”. (PGL)
Zguba tego narodu i nie tylko nas. Wystarczy zobaczyć co się stało z Rosją, społeczeństwo rozpite do granic możliwości, a kiedyś tak nie było. Obejrzyjcie parę filmów dokumentalnych i sami Rosjanie mówią to samo. U nas jest nie wiele lepiej, a społeczeństwem głupim, rozpitym, biednym łatwiej jest manipulować, bo wystarczy naobiecywać gruszki na wierzbie i taki delikwent w to uwierzy. Alkohol powinno się ograniczać do granic możliwości, ale oczywiście bez przesady. Na zachodzie w niektórych krajach jest zakaz sprzedaży alkoholu po godzinie 22:00. Sprzedawanie “promili”” na stacjach benzynowych to jakiś totalny absurd prawny. Co roku ginie z rąk pijanych kierowców około 3000 osób, tak jest rok w rok. Jakoś ktoś ostatnio wyliczył i nie wiem czy to w Siedlcach czy w Polsce, że na 250 mieszkańców przypada 1 sklep monopolowy, a to o czymś chyba musi świadczyć. Alkohol to nic dobrego, to ludzkie tragedie, patologie itd. Powinno zacząć prowadzić kampanię społeczną anty pijacką. Na każdej wsi, w każdym mieście, w centrum, na każdym osiedlu można zobaczyć i to nie pojedyncze jednostki pijanych osób, tylko w grupach po kilka osób. Co lepsze dodam, że nawet w moim bloku, a co lepsze w klatce mieszka bodajże 4 pijaków, a to tylko świadczy o skali problemu. “
bedziesz zawsze w pamieci bracie……
Walnij sobie setkę to Ci się polepszy.
Jak obserwuję, to właśnie w Stoczku wyznają chyba taką zasadę. Biorą setkę i ma się polepszyć. Ale się nie polepsza. Biorą pół litra, biorą litr. I nic. A później się mordują nawzajem. Policzcie który to już przypadek w tym miasteczku. Ile było już śmierci po alkoholu. Ale nauka idzie w las. Silniejszy jest pociąg do stoczkowskich wynalazków za parę złotych.
dolaczyles do najwiekszej orkiestry swiata,bedziemy o Tobie pamietac i pozytywnie wspominac-trzymaj sie i zegnaj.