REKLAMA
8.9 C
Siedlce
Reklama

Kto jest ojcem?

Michał – trzydziestokilkuletni rolnik z powiatu
sokołowskiego przez trzy lata próbował zmusić swoją żonę do przeprowadzenia badań
genetycznych dziecka, którego nie uważał
za swoje. Prawo okazało się bezsilne.

Michał i Beata poznali się i pobrali w 2003 roku. Beata była wtedy młodą dziewczyną, mieszkała w Siedlcach. Michał był dobrze zapowiadającym się gospodarzem – rolnikiem. Ziemię i gospodarstwo odziedziczył po ojcu i macosze. Zanim zostali parą, znali się przez sześć lat. Wspólne życie zaczęli w styczniu 2003 roku. Już w marcu kobieta oświadczyła, że jest w ciąży. Właśnie z tego powodu pobrali się pod koniec kwietnia. Beata zamieszkała z mężem na wsi. Jednak wspólne życie okazało się koszmarem. Już po dwóch tygodniach Beata wyprowadziła się ze wsi i wróciła do Siedlec. Wynajęła pokój u swojego dawnego partnera. Michał pojechał za nią, ale wciąż dochodziło między nimi do sprzeczek i awantur. W maju związek rozpadł się definitywnie. Michał zostawił ciężarną żonę i wrócił na wieś. Beata została w wynajmowanym pokoju. Kiedy późną jesienią urodziła synka, Michała już z nią nie było. O tym, że urodził im się syn, poinformowała męża przez wspólnego znajomego, bo nie miała z nim nawet kontaktu telefonicznego. Po opuszczeniu szpitala zamieszkała u babci w Siedlcach. Beata zaczęła układać sobie życie na nowo, a od męża zażądała alimentów na utrzymanie dziecka. Sąd przyznał jej alimenty, na początku 300, a potem 350 zł. Michał początkowo domagał się kontaktów z dzieckiem, z czasem przestało mu na nich zależeć. 

Nie czuł się ojcem – Widząc, jak moja żona się prowadzi, wiedząc o jej związkach z innymi mężczyznami, zacząłem się zastanawiać, czy to ja jestem ojcem małego. Im dłużej nad tym myślałem, tym większe wątpliwości zaczynały mnie ogarniać. Powoli wszystko stawało się dla mnie jasne – to dziecko nie było moje, ale jej poprzedniego partnera – opowiada Michał. Beata zaprzeczała i zapewniała męża, że to on jest ojcem. Jej argumenty do niego nie trafiały. W odpowiedzi, we wrześniu 2004, postanowił złożyć pozew o rozwód. Zaraz potem wnioskował o zaprzeczenie ojcostwa. Prokuratura Rejonowa w Siedlcach zajęła się sprawą ojcostwa. Postanowienie wyjaśniające nie dostarczyło dowodów, które pozwoliłyby na przyznanie racji Michała. Mężczyzna odwołał się od decyzji Prokutarury Rejonowej. Sprawę ponownie rozpatrzyła siedlecka Prokuratura Okręgowa. Dla prokuratorów najważniejszym argumentem, wskazującym na to, że to Michał jest prawdopodobnie ojcem dziecka, był fakt, iż w okresie, kiedy doszło do poczęcia, on i jego żona byli parą. Matka dziecka wyraziła zgodę na poddanie dziecka badaniom krwi. Michał został poinformowany, gdzie na własną rękę może przeprowadzić badania DNA. Beata podczas przesłuchań w prokuraturze zawsze podkreślała, że jest gotowa na poddanie syna badaniom. Jednak za każdym razem stawiała jeden warunek – zanim zgłosi się na badanie, musi dostać oficjalne wezwanie. Tego prokuratura nie zamierzała jej wysłać. Nikt nie widział podstaw ku temu. Prawnicy w swoich pismach do Michała podkreślali, że nawet gdyby znaleźli taki powód, nie mogliby zmusić matki do badań, bo nie mieliby takiej możliwości prawnej. Ostateczny wybór pozostawiano więc matce, która podkreślała, że chętnie uda się na badania i na tym poprzestywała. 

Nikt nie może pomóc 
Mężczyzna ustalał terminy pobrania próbki do badań i wysyłał matce chłopca pisma z prośbą o stawienie się w konkretnej placówce w umówionym terminie. Na badaniach zawsze pojawiał się sam. Składał kolejne pisma. Był już tak zdesperowany, że prośby o pomoc pisał nawet do: Ministerstwa Sprawiedliwości, Prezydenta, Premiera. Trafił nawet do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Większość instytucji przekazywała sprawę prokuraturze. Ta odpisywała: nie ma podstaw prawnych do zmuszenia matki dziecka do badań. Michał nie czuł się ojcem dziecka. Nie płacił zasądzonych alimentów. Należności narastały, w końcu sprawą zajął się komornik. Jeszcze w 2005 roku zajął pierwsze półtora hektara pola, należącego do Michała. Mężczyzna pisał pisma do prokuratury, która, nie widząc nowych okoliczności, nie chciała na nowo rozpatrywać sprawy. Zażalenie złożone do Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie spowodowało, że sprawa wróciła do Siedlec w celu uzupełnienia brakujących dowodów. Wiosną 2006 na nowo zaczęły się przesłuchania świadków. Rozpoczęło się wnikliwe śledztwo. 

Do akt dołączono wyniki badań krwi: Michała, Beaty i dziecka, dokumentacja przebiegu ciąży i porodu. Przesłuchano nowych świadków. Sprawa nie posunęła się ani w jedną, ani w drugą stronę. Prawnicy przyznawali rację matce i powoływali się na przepisy, które w takich przypadkach ewidentnie chronią kobiety. Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, kiedy domniemanym ojcem jest mąż matki, zaprzeczenie ojcostwa nie jest możliwe, nawet gdy zgromadzone dowody wskazują na bardzo wysoki poziom prawdopodobieństwa, że tatusiem jest ktoś inny. Żeby zaprzeczyć ojcostwu w sytuacji, gdy kobieta i mężczyzna są małżeństwem, potrzeba dowodów, które pozwalają na to z całą pewnością. Nie pozwoliły na to ani wyniki badań grupy krwi, ani zeznania świadków. Beata wciąż zgadzała się na badanie, ale czekała na wezwanie, którego nikt nie zamierzał ani nie mógł jej wysłać. Michał nie dawał spokoju Beacie. Groził jej, że popełni samobójstwo. Ostatecznie, po trzech latach walki, kobieta zgodziła się zrezygnować z alimentów od byłego męża w zamian za zrzeczenie się praw rodzicielskich Michała do syna. Michał nie jest zadowolony: – Nie muszę płacić alimentów, ale w końcu nie udało mi się ostatecznie wyjaśnić, czy mały był moim synem, czy nie. Nie pozwoliło mi na to dziurawe polskie prawo – mówi Michał. 

Imiona bohaterów zostały zmienione.

5 KOMENTARZE
  1. Poleciała na kasę
    Poleciała na kasę. Żeby po 2 tygodniach po ślubie się wyprowadzać? Super małżeństwo. Miała swojego gacha, który zrobił jej bachora, a kasę to od frajera chciała brać.
    Facet powinien nie uznać dziecka, sprawa trafia do sądu i robione są badania DNA.
    Pełno jest takich……. .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

W nocy lepiej nie choruj

Zdarza się, że mieszkańcy powiatu mińskiego muszą jechać po...

80. lat LO w Łochowie (zdjęcia)

Liceum Ogólnokształcące w Łochowie im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie...

Kolizja na DK19: 19-latka wyprzedzała ciężarówkę

W Mszannej (gm. Olszanka) 19-latka po tym jak wyprzedziła ciężarówkę, wpadła do rowu. Jej samochód koziołkował.

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Żelków: Samochód uderzył w butlę gazową na prywatnej posesji

Na ul. Głównej w Żelkowie samochód osobowy wjechał w butlę gazową znajdującą się na prywatnej posesji.

Pobił ochroniarza podczas kradzieży alkoholu

W kwietniu na terenie jednego ze sklepów w Mińsku...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje