Leśną drogą w okolicach Róży Podgórnej w gm. Stoczek Łukowski konnym wozem jechało czterech mężczyzn. Każdy z nich przed podróżą pił alkohol. Nic więc dziwnego, że co jakiś czas któryś z mężczyzn spadał z wozu. Upadek woźnicy zakończył się najbardziej pechowo.
Woźnicą był 39-letni mężczyzna z gm. Łuków. Wraz z nim na wóz wsiadło dwóch jego braci i ich kolega. Ruszyli po godzinie 20 w niedzielę. Przy omijaniu przeszkody na leśnej drodze nieuważny woźnica zjechał zaprzęgiem do rowu. Wszyscy znajdujący się na nim mężczyźni spadli. Leżącego na ziemi woźnicę dotkliwie poturbował koń, a ostatecznie dostał się on pod koła zaprzęgu i został przejechany.
Udzielający mu pomocy medycznej stwierdzili liczne złamania i wybite zeby. 39-latek trafił na leczenie do łukowskiego szpitala. Jak stamtąd wyjdzie, zasiądzie na ławie oskarżonych. Grozi mu grzywna albo areszt za prowadzenie zaprzęgu konnego po spożyciu alkoholu.
Więcej szczegółów w papierowym i e-wydaniu „TS”.
zew podróżowania. Przeżyli również przygodę życia.
Szkapa się zdenerwowała na kierowcę. I dała temu upust.
ta leśna przeszkoda to szlaban?
Chociaż był trzeżwy !!! jak wjechał do rowu to nie wiadomo – przesłuchać niezwłocznie konia !
A koń?Koń był trzeźwy czy pijany?Bo jak pijany to areszt dla konia!
Od dawien dawna tu Ułani mieszkali!A że pili?Kto zna Ułana co nie pije…
koń też chciał się napić miał racje że zwalił pasażerów z wozu i skopał wożnicę \’\’koń nie wielbłąd też sie kiedyś napić musi
Skonfiskować lejce / to takie pasy do kierowania koniem/ i ewentualny zakaz,, prowadzenia zaprzęgu konnego,,do następnych ostatków -to na rok , a za niewłaściwe zabezpieczenie ładunku / ładunek winien leżeć parami wzdłuż w gnojówkach powiązany pasami – skierować na kurs ,, przewóz rzeczy ,, to taki dla transportowców i tyle w temacie .
To nie koń a kobyła i była pijana a na dodatek brudna.