REKLAMA
7.2 C
Siedlce
Reklama

Znaki Pokuty

Na berlińskim Pomniku Pomordowanych Żydów Europy pojawiły się hitlerowskie swastyki. Tymczasem w Polsce młodzi Niemcy pomagali – w ramach Akcji Znaki Pokuty – sprzątać Szkołę Podstawową i Gimnazjum dla niewidomych dzieci w Laskach.

23 sierpnia strażnicy zauważyli na 7 siedmiu kolumnach berlińskiego Pomnika Pomordowanych Żydów Europy* 11 swastyk* (niem. Hakenkreuz, nazwa stosowana również w języku śląskim) – czerwono-czarnych symboli hitlerowskiej organizacji politycznej. Kilkanaście dni wcześniej 15-osobowa grupa młodzieży (9 Niemców i 6 Polaków) sprzątała klasy w Szkole Podstawowej i Gimnazjum dla niewidomych dzieci w Laskach, odmalowane po pożarze, jaki wybuchł w tym budynku 18 listopada 2007.

W przerwie między dwoma turami sprzątania uczestniczyła w zajęciach w domu spotkań z historią, uczyła się rysować osoby w ruchu, malować twarz i ciało – bodypainting * oraz zwiedzała Polskę. 10 sierpnia przyjechała do Treblinki (powiat sokołowski).

W tym roku – inaczej niż w latach: 1999, 2001, 2005 i 2006 – była to wizyta jednodniowa, nastawiona wyłącznie na zwiedzenie Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince. W latach poprzednich wolontariusze, którzy przyjeżdżali tu w ramach berlińskiej Akcji Znaki Pokuty – Służba dla Pokoju (Aktion Sühnezeichen Friedensdienste e.V.), obok programu merytorycznego wykonywali również prace porządkowe na liczącym 132 ha terenie muzeum. AZP jest niemiecką organizacją, zajmującą się pojednaniem Niemców z narodami, które ucierpiały w okresie II wojny światowej. Jedną z form pracy, jakie realizuje Akcja, są tzw. spotkania letnie w Miejscach Pamięci w Polsce. 

Grupa, którą spotykam, jest bardzo barwna. Tłumaczka Basia ma dredy, Marzena romantycznie zarzucony zielony szal. Ubrana na czarno Nina intryguje czerwonymi włosami. Dla Anety i Olgi tegoroczny dwutygodniowy (do 18 sierpnia) obóz wolontariacki jest przedsmakiem rocznych praktyk w Dachau. Inni chcą w ten sposób lepiej poznać historię i – … język obcy, chociaż od razu widać, że to Polakom bardziej zależy na podszlifowaniu niemieckiego. Jak podkreśliła Basia, ważne jest to, że młodzież spotyka się i rozmawia nie tylko na temat historii, ale również tego, co się dzieje teraz. 

Ninę interesują sztuka i polityka. Planuje roczny wyjazd do Izraela, który jest dla niej ciekawy z racji bardzo dużego procentu emigracji, konfliktów politycznych oraz tego, że historia Izraela jest związana z historią Niemiec. Boi się jednak trochę tego wyjazdu z powodu trwającej tam wojny. Przyznaje, że bardzo dobrze, iż tak dużo zostało zrobione w kwestii poprawnych stosunków politycznych między Polakami, Żydami i Niemcami, ale nie ukrywa też, że wciąż funkcjonują uprzedzenia i stereotypy. Z powodu odświeżających się w Europie tendencji nazistowskich i tego, że znana jest z poglądów antynazistowskich, w organizacjach, w których działa w Niemczech, dla bezpieczeństwa woli posługiwać się pseudonimem. 

Marcin – uczeń liceum ogólnokształcącego w Piekarch, które kontynuuje pracę z młodzieżą z ubogich rodzin, zainicjowaną przez księdza Kazimierza Siemaszkę, został wysłany na ten obóz przez swoją szkołę. Clara od roku jest wolontariuszką w Warszawie (jej mama, niegdyś uczestniczka obozów ASF, dziś przyjechała z nimi do Treblinki), Lars – pracuje społecznie w Lublinie, Karoline odwiedza starsze osoby w Gdańsku. To Clara i Lars są pomysłodawcami sprzątania w szkole w Laskach. 

Interesuje ich wszystko. 16 tablic wystawowych, przygotowanych w latach 2003-5 jako ekspozycja w budynku muzeum przez trójkę niemieckich uczniów Gimnazjum Bethel przy Zespole Szkół im. Friedricha von Bodelschwingh w Bielefeld. (Gdy Eva Budde, Felix Hansen i Jonathan Sokolowski przyjechali do Treblinki w 2003 r. w ramach zajęć fakultatywnych z historii, zaskoczyło ich, że zwiedzanie rozpoczyna się tu od razu od wejścia na teren obozu). Owocem ich pracy są dwujęzyczne (po niemiecku i po polsku) wystawa i album, przygotowane pod kierunkiem nauczycielki Beate Stollberg-Wolschendorf

Oznaczenia – Treblinka I i Treblinka II – okazały się rozróżnieniem oficjalnego Obozu Pracy (Treblinka I), istniejącego od lipca 1941 r. i Obozu Zagłady (Treblinka II), utworzonego rok później, a wybudowanego przez więźniów Treblinki I i przymusowych robotników z okolicy. Z Treblinki I po 3-6 miesiącach pracy można było – jeżeli udało się przeżyć, bo np. dwa razy wybuchła tu epidemia tyfusu – wrócić do domu. Z Treblinki II, przemyślnie zakonspirowanej gałęziami, a przygotowanej dla: Żydów, Romów, Cyganów i Sinti * nie było szans powrotu. 

Oba obozy łączyła tzw. Czarna Droga, wybudowana przez więźniów. Zachowano w niej kilka fragmentów macew, najprawdopodobniej pochodzących z kirkutu w Kosowie Lackim, które służyły za materiał budowlany. Większe fragmenty nagrobków przeniesiono do budynku muzeum. Zostały wyjęte z Czarnej Drogi po interwencji religijnych środowisk żydowskich, które argumentowały to tym, iż „nieprzekonanego, że był Holokaust, macewy i tak nie poruszą, przekonany nie musi ich widzieć”.

Czy faktycznie nikt nie wiedział o Obozie Zagłady? Przez 2 pierwsze miesiące jego istnienia – nie. Potem w Niemczech wiedział ten, kto chciał o tym wiedzieć. Mieszkający w okolicy Polacy, chcąc nie chcąc, czuli swąd palonych na otwartych rusztach ciał, który unosił się na odległość kilkunastu km. Wg świadków, obóz przyciągał wręcz miejscową ludność, która nielegalnie handlowała z załogą SS i wartownikami wartościowymi przedmiotami, należącymi do ofiar. AK dała znać o istnieniu obozu meldunkami do Londynu. Jan Nowak Jeziorański przekazał te raporty tamtejszym politykom. Żydzi z kolei wiedzieli o zagładzie dzięki jednemu z działaczy Bundu *, który przyjechał na stację kolejową Treblinka w przebraniu kolejarskim. O tym, co widział, powiedział działaczom Judenradu *. 

Dlaczego wybudowano komory – najpierw drewniane, które okazały się nieszczelne, potem – w ramach reorganizacji obozu – gazowe? Czy nie szybciej i prościej byłoby rozstrzeliwać więźniów? Byłoby, gdyby nie to, że podobno nawet kapo *, którzy strzałem w tył głowy zabijał w lazarecie (zamaskowany dół) „tylko”: starców, chorych, niepełnosprawnych fizycznie i chore dzieci, nie mógł znieść krzyku ofiar. Komory mordowały codziennie 17 tys. ludzi. Pierwszy komendant Treblinki, doktor medycyny Irmfried Eberl nie wytrzymał tu psychicznie i rozpił się *. 

Młodzież zainteresowała się też kamieniami, nierzadko kolorowymi niczym nasze pisanki (tyle że tu wśród zdobień przeważają nie szlaczki, ale gwiazda Dawida), które wykonuje w Izraelu młodzież ze szkół średnich na zajęciach, dotyczących zagłady Żydów. Na niektórych z nich są wypisane nazwiska zmarłych. Tradycja kamieni pamięci wywodzi się jeszcze z czasów wędrówki Izraelitów do Ziemi Obiecanej. Ponieważ zajęła im ona 40 lat i wiodła m.in. przez tereny piaszczyste, na których wiatr rozwiewał przysypane piaskiem mogiły zmarłych w drodze ludzi, dla zabezpieczenia zwłok kładziono na nich kamienie. Zwyczaj ten ma też swoje odzwierciedlenie w 17 tysiącach (tylu ludzi ginęło tu każdego dnia) kamieni, ustawionych wokół wzniesionego na miejscu komór gazowych pomnika. Na niektórych z nich są nazwy gmin żydowskich, z jakich pochodzili zamordowani. Napisy te, mimo iż są w języku polskim (w tym wypadku okazuje się barierą do pokonania), są też bardzo pomocne znanym z konkretnego myślenia Izraelczykom, którzy chcą pomodlić się przy kamieniu „swojej” gminy. Bardzo często grupy młodzieży izraelskiej mają też przygotowane referaty o mieszkańcach danej miejscowości. Wygłaszają je przy tych właśnie kamieniach. Śladem po grupach wyznania mojżeszowego są też liściki – zostawiane między małymi kamykami. Są one formą kontaktu z Bogiem.  

Dużym zaskoczeniem dla zwiedzających było wypatrzone przez kogoś na makiecie obozu… ZOO. Ze zwierzętami nie egzotycznymi – jak w dzisiejszych ogrodach zoologicznych – ale leśnymi: wiewiórkami, lisami… Obozowe ZOO zostało pomyślane jako miejsce, w którym można zapalić papierosa, wypić piwo i… nie patrzeć na umierających lub już zmarłych ludzi. 

Kolejnym intrygującym miejscem był Der Schlauch – rzucający się w oczy na polskojęzycznej wersji makiety zapisany po niemiecku, gdyż trudno przetłumaczyć go jednym wyrazem na język polski. Der Schlauch to licząca ok. 50-60 m droga, prowadząca do komór gazowych. Niestety, była to droga-pułapka , otoczona z obu stron drutem kolczastym, bez możliwości ucieczki. Celowo miała w pewnym momencie zakręt pod kątem prostym tak, by nie można było zobaczyć, gdzie się kończy. Gdy komory były pełne, właśnie na tym zakręcie zatrzymywano zmierzających do nich ludzi. 

Młodych ludzi ciekawiło też, czemu jest tak mało – w porównaniu np. z Oświęcimiem – śladów obozu? Niemcy skrzętnie zatarli wszelkie ślady funkcjonowania obozu. Nie było to trudne, gdyż poza komorami wszystko tu zbudowano z drewna. W 1943 r. teren zaorano i obsiano łubinem. Następnie wybudowano dom, w którym osadzono rodzinę ukraińską. Ta z kolei założyła tu fermę bydła. Przez 15 lat (muzeum powstało w 1964 r.) PRL-u było to miejsce nieupamiętnione. Dochodziło do licznych profanacji na tle rabunkowym. Poszukiwacze złota czy diamentów, znajdując je – napędzali kolejnych „łowców skarbów.” Dotychczas nie prowadzono tu prac archeologicznych, ale 15 sierpnia kierownik Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince, Edward Kopówka powiedział mi, że powoli dojrzewa do podjęcia decyzji o ich przeprowadzeniu. "Goście mówią, że jest tu za mało do obejrzenia. Od 20 lat mówi się o budowie nowoczesnego muzeum. Jesteśmy muzeum samorządowym i modernizacja placówki jest kwestią państwa".

Dzień później, będąc w Warszawie, dostrzegłam na placu przed wejściem do śródmiejskiej stacji metra czerwoną czuprynę Niny. Tuż obok rozpoznałam pod artystycznymi bodypaintingowymi malowidłami twarze pozostałych członków grupy, z którą wspólnie zwiedzaliśmy Treblinkę. Jak się okazało, pełni energii i pomysłów młodzi ludzie postanowili tego dnia bawić się w kilku punktach miasta (byli już na Starówce i w Parku Saskim) zabawę „energise”, mającą na celu lepszą (o ile to możliwe) integrację grupy. Powtarzane przez wszystkich za osobą prowadzącą (w tej roli oczywiście tłumaczka Basia) niczym w zabawie w Ojca Wirgiliusza figury przyciągały wzrok przechodniów. Wykonywane w rytm obcojęzycznych śpiewów – spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem momentalnie skompletowanej publiczności.

Młody Polak, który zaczął przysłuchiwać się mojej rozmowie z Olgą, pilnującą toreb ulicznych aktorów, zainteresował się ideą Akcji Znaki Pokuty do tego stopnia, że nie zdziwię się, jeśli za rok to on przyjedzie do Treblinki.

ps 10 sierpnia była też w Treblince młodzież z Izraela. Niestety, podobno grupy izraelskie mają swój program zwiedzania, który nie uwzględnia budynku muzealnego. Spotkana przez nas młodzież zwiedzała zatem obóz ze swoim przewodnikiem, byłym więźniem obozu Auschwitz-Birkenau. Nie mieliśmy okazji wspólnie usiąść i porozmawiać.

  
O b j a ś n i e n i a:

* Pomnik Holokaustu składa się z 2711 betonowych kolumn o różnej wysokości od 20 cm do 4,7 m, ustawionych na placu o powierzchni 19 tys. m 2. Jest poświęcony Pomnik Holokaustu jest poświęcony pamięci 6 milionów żydowskich ofiar hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy.

* Nazwa svastika pochodzi z  sanskrytu i oznacza "przynoszący szczęście" (svasti – powodzenie, pomyślność, od su – dobrze i asti – jest).

* Bodypainting (ang. body – ciało, painting – malowanie, czyli malowanie ciała) jest to sztuka malowania na ciele farbami, przez niektórych uważana za jedną z najstarszych form sztuki. W przeciwieństwie do tatuaży, malunek jest tymczasowy i w zależności od użytej techniki znika w przeciągu od paru godzin do paru tygodni (np. z henny). Ciekawostką jest, że makijaż to również technika bodypaintingu. 

* Sinti lub Sinte – tradycyjnie wędrowna grupa etniczna, pochodząca z Półwyspu Indyjskiego, pokrewna Romom i wraz z nimi określana zbiorczym mianem Cyganów (niem. Zigeuner, w języku Sintich – Romané Chavé / Romane Tschawe / Romane Čhave, dosłownie: "Synowie Ramy" lub "Romscy synowie / chłopcy").

Bund (w jęz. jidysz בונד – Związek); pełna nazwa Powszechny Żydowski Związek Robotniczy na Litwie, w Polsce i Rosji; lewicowa, antysyjonistyczna partia żydowska, działająca w kilku państwach europejskich w okresie od lat 90. XIX w. do drugiej poł. lat 40. XX w. 

* Judenrad – organizacja żydowska, powołana i wykorzystana przeciwko Żydom przez niemieckie władze okupacyjne.

Kapo – oznaczenie jednej funkcji pełnionej przez więźniów w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Kapo był szefem komanda roboczego. Na kierownicze funkcje wybierano często pospolitych kryminalistów i sadystów. Kapo, mimo że był więźniem, cieszył się wieloma przywilejami. W zamian za pełnioną funkcję dostawał m.in. dodatkowe porcje wyżywienia. Miał bardzo dużą władzę nad podległymi więźniami – za pobicie, odebranie jedzenia, czy nawet zabicie więźnia nie groziły mu żadne kary. Niektórzy słynęli z dużego sadyzmu, zdarzali się jednak wśród nich członkowie obozowego ruchu oporu.

Irmfried Eberl (ur. 8 września 1910, zm. 16 lutego 1948) – zbrodniarz hitlerowski, brał udział w przeprowadzeniu akcji T4 oraz był pierwszym komendantem obozu zagłady Treblinka. Z pochodzenia Austriak. W 1934 uzyskał doktorat z medycyny na Uniwersytecie w Inssbrucku. Członek NSDAP i SS (w której osiągnął stopień SS-Obersturmführera). Następnie Eberl przez dwa lata brał udział w przeprowadzeniu akcji T4 (eksterminacji umysłowo chorych i inwalidów na terenie III Rzeszy) wBrandenburgu i Bernburgu. W lipcu 1942 został mianowany pierwszym komendantem nowopowstałego obozu zagłady Treblinka, przeznaczonego do eksterminacji polskich Żydów. Jednak stanowisko to utrzymał jedynie przez 2 miesiące (zastąpił go Franz Stangl). Powodem odwołania Eberla była jego niekompetencja i nieudolność w prowadzeniu akcji eksterminacyjnych (m. in. obozowe komory gazowe uległy uszkodzeniu, ciała pomordowanych ofiar leżały niepochowane w rejonie obozu, a transporty Żydów czekały całymi dniami na bocznicy kolejowej na zagazowanie). W 1944 wstąpił do Wehrmachtu. Po zakończeniu wojny Eberl początkowo pracował w zawodzie lekarskim, lecz aresztowano go w styczniu 1948. W następnym miesiącu powiesił się w więziennej celi, by uniknąć odpowiedzialności za swoje zbrodnie. (Ana)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Zaginęła 24-letnia Aleksandra Ratajczak z Rudnika

Policja poszukuje Aleksandry Ratajczak, 24-letniej mieszkanki Rudnika (gm. Łosice),...

Zderzenie na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego- Wojska Polskiego -Szkolna

Na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego - Wojska Polskiego i Szkolnej...

215 km/h po ekspresówce i mruganie kierowcom światłami, żeby zjechali z drogi

W okolicy Gończyc zatrzymano do kontroli drogowej 36-letniego kierowcę...

Podkomisarz Emilia Osińska zastępcą komendanta siedleckiej policji

4 listopada o godz. 10. w Komendzie Miejskiej Policji...

Siedlce: Szpilka w słodyczach na Halloween

Z wielu miast w Polsce pojawiają się doniesienia o...

Uwaga! Zmiany w organizacji ruchu na terenie gminy Zbuczyn! 

Od 5 listopada zostanie czasowo zamknięta droga powiatowa 3638W...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje