Lato, spokojne ciepłe noce, otwarte balkony i śpiący smacznie mieszkańcy siedleckich osiedli. I nagle brzdęk! Człowiek budzi się i nie wie, o co chodzi. Słyszy odbijające się pomiędzy ścianami bloków odgłosy: najpierw szuranie, potem szczęk i szybki zgrzyt. To zbieracze puszek po piwie i napojach tak hałasują. Lato to czas ich żniw, tylko dlaczego te żniwa odbywają się w środku nocy?
Choć zbieracze grasują nocami cały rok, dają się we znaki latem. Ten czas to dla nich najlepszy sezon. Mieszkańcy naszych osiedli po pracy chętnie relaksują się zimnym piwem z puszki. Puszki, która ma dla kloszarda wartość około 6 groszy.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że letnimi nocami ciszę przerywają śpiewy i okrzyki powracających do domów balangowiczów. Od pewnego czasu przyzwyczajamy się do odgłosów „polowania puszkarzy”. Zauważyłam nawet, że na moim osiedlu pojawiają się oni zawsze o tych samych godzinach nocnych. Po konsultacji ze znajomymi, okazało się, że na osiedlu Warszawska zawsze stawiają się po północy, na „Romanówce” między pierwszą a drugą w nocy, a na „Tysiącleciu” są pomiędzy północą a trzecią rano.
Gotowi na wszystko
„Puszkarze” są zaopatrzeni w: wózki, siatki i plecaki. Z długimi drutami – pogrzebaczami w ręku wyruszają na nocne łowy. Na rowerach i na piechotę. Wchodzą do śmietników, grzebią i… brzdęk, zgrzyt… Puszki trzeba przecież zgnieść, zanim się je zabierze. Po pierwsze wtedy więcej się ich zmieści, a po drugie na skupie przyjmują tylko zgniecione. Wygrzebane „aluminiowe skarby” trafiają z hukiem na chodnik i pod but… Łup – echo roznosi się pomiędzy blokami!
Nie znam w Siedlcach osiedla, na które zbieracze puszek by nie zaglądali. Niektórzy z nich szukają „aluminiowych skarbów” w ciągu dnia, ale to raczej rzadki widok. Kloszardowie znają nasze nawyki – wiedzą, że wyrzucamy śmieci wieczorem, podczas spaceru z psem. Czekają, aż zapadnie noc, miasto śpi, wtedy oni nurkują w śmietnikach w poszukiwaniu puszek i nie tylko. Biorą wszystko, co przydatne.
Nauczyliśmy się już, że w śmietnikach lądują tylko odpadki jedzenia, bo to chyba dzięki kolszardom powoli uczymy się recyklingu. Nie wrzucamy do pojemników ubrań, starych sprzętu gospodarstwa domowego, niepotrzebnych zabawek, tylko grzecznie w kartonach ustawiamy je obok pojemników. Wiemy, że „komuś” to się może przydać.
Zbieracze, penetrując śmietniki i pozostawione przez nas „dary”, zostawiają po sobie istne pobojowisko! Kartony, w których były ubrania albo zabawki przygotowane dla zbieraczy, są porozrzucane. Ci biorą tylko to, co lepsze, resztę zostawiając porozwalaną naokoło. W poszukiwaniu puszek rozrywają worki z odpadami jedzenia. Resztki walają się po całym śmietniku. Smród, muchy
i łakome wrony, to częsty widok poranny w naszych śmietnikach.
Wolę być „puszkarzem” niż złodziejem
Niewysoki mężczyzna w „moim” śmietniku pojawia się regularnie koło północy. Nie chce rozmawiać o tym, co robi, choć mówi, że to lepsze niż kraść. Mówi, że nie ma roboty, perspektyw, a ze zbieractwa można żyć. Zionie od niego alkoholem. Przyglądam się jego „pracy”, którą wykonuje bez najmniejszego skrępowania. Nie używa rękawic ani pogrzebacza – wnętrze pojemnika penetruje gołymi rękoma. Zrobiło mi się trochę niedobrze na ten widok, ale patrzę dalej. Facet niczym nieskrępowany wyjmuje worek, pruje go i spomiędzy odpadków kuchennych wygrzebuje puszkę po piwie, za chwilę znajduje kolejną puszkę – tym razem po napoju. Rzuca rozgrzebany worek na ziemię. Za chwilę nurkuje, by sięgnąć na dno pojemnika, stopy tracą kontakt z ziemią, nurek wisi brzuchem na krawędzi pojemnika, mając obie ręce do penetracji. Nagle wynurza się i spogląda na mnie dziwnym wzrokiem. Bez słowa wychodzi. Chyba był zły, bo znalazł tylko dwie puszki.
Nie wszyscy zbieracze muszą tak się nagimnastykować. Wielu z nich ma odpowiedni sprzęt – długie, metalowe pogrzebacze. Mieszają nimi w śmietnikach i gdy usłyszą brzdęk metalu, wyciągają worek i wyławiają „aluminiowe skarby”.
Niedzielny wieczór, około północy. Widzę z balkonu, jak w śmietniku pojawia się starszy facet. I znowu brzdęk. Jeden, drugi, trzeci odgłos gniecenia puszek. Weeekend – ludzie piją dużo piwa, a zbieracze mają żniwo. Chwilę po północy do śmietnika, szybkim zdecydowanym krokiem, kieruje się kobieta z wózkiem, koło niej młody chłopak – może ma z 15 lat. Echo pomiędzy blokami niesie przekleństwa, bo kobieta już wie, że się spóźniła, inny kloszard musiał być tu przed nią. Zdenerwowani, szybkim krokiem oddalają się od śmietnika.
Da się wyżyć?
Pomiędzy blokami każdego osiedla śmietniki są zamykane na klucz. Przynajmniej powinny być. Zamek w drzwiach śmietnika to żadna przeszkoda dla kloszarda, bo mieszkańcy osiedli albo zostawiają otwarte drzwi, albo zbieracze mają podorabiane klucze (te na wzór dali im sami lokatorzy).
Ludzi, którzy sprzedają wygrzebane na śmietnikach surowce wtórne, jest coraz więcej. W siedleckich skupach złomu codziennie przynajmniej dziesięciu kloszardów oddaje: złom, puszki, metalowe odpadki czy makulaturę. Jeden z siedleckich właścicieli złomowiska mówi, że wielu z nich właśnie z tego się utrzymuje. Tylko niektórzy „puszkarze” traktują zbieractwo jako dodatek do skromniutkiego budżetu, do zasiłku, czy zapomogi. Taki sposób życia mieszkańcom osiedli nie przeszkadza. Ekolodzy twierdzą, że kloszardowie przyczyniają się do promowania recyklingu. Zbieraczy dywagacje ludzi nie obchodzą, bo dla nich śmietnik to źródło dochodu. Za kilogram puszek aluminiowych siedleckie skupy złomu płacą 3 zł . Makulatura jest nieopłacalna , bo płacą za kilogram 10-15 groszy, ale zbieracze biorą wszystko i wyciągają papiery i kartony ze śmietników do segregacji. Mają swoje sposoby i odpowiedni sprzęt.
Mieszkańcy siedleckich osiedli nie zgłaszają na policję, że ktoś zakłóca ciszę nocną. Każdy z nas tłumaczy sobie, że to biedni ludzie, niemający z czego żyć. Nikogo nie dziwi już widok kloszarda z wózkiem czy siatką i pogrzebaczem w ręku. I choć zbieracze pozostawią po sobie pobojowisko, nikt nie ma odwagi zwrócić im uwagi. Spokojnie mijamy ich w śmietnikach. Nikogo nie bulwersuje widok przychodzących z nimi dzieci, maluchów, które nie raz w nocy zwinnie nurkują z latarkami do pojemników, gdzie wyrzucamy stare, niepotrzebne ubrania…
Uczciwie zarabiają
1. Zbieracze: Zbieraja puszki, czytaj segregują odpady i oczyszczaja miasto, szczególnie okolice zalewu i park.2. Zbieracze: Sprzedają puszki jako alumnium i dostają za zbieranie pieniądze, małe, bo małe, ale uczciwe.3. Zgadza si, że mają oni swoje trasy, dlatego często mozna ich zobaczyć o mniej więcej tych samych porach w tym samym miejscu.4. Dziwi mnie stwierdzenie, że zbieracze “”grasują””! nocami!!!!!!Jak byście pisali o zwierzętach, ktróre GRASUJĄ gdzieś tam w lesie, W ogóle czy autorka skończyła jakąś polonistykę? Czy może GRASOWAŁA po uczelni za ściągami???Naprawdę, szkoda, że jest używane słowo, które ma wydźwięk negatywny i określa zbieraczy jako niebezpiecznych (“bo w końcu grasują po nacach”).Takie słowo, “chodzą” ostudziłoby już odbiór tekstu.
krótko i na temat
nie ma się czemu dziwić, jaki poziom gazety – taki poziom intelektualny dziennikarzy….przecież wielu z nich dziennikarstwa nie skończyło….o czym sto świadczy…
kloszard
“Puszki, która ma dla kloszarda wartość około 6 groszy.” Powiem tyle, jestem studentem i to na średnim poziomie majątkowym(miesięczny dochód na osobę ok 800zł) i również gdy widzę puszkę na ulicy czy w innym miejscu(nie chodzę po śmietnikach) podnoszę ją, zabieram do domu, by później sprzedać, co prawda 3,4zł za kg to nie majątek a nazbieranie ok 60 sztuk na ten kilogram to też wysiłek. I wypraszam sobie nazywanie mnie kloszardem, bo za takiego napewno nie jestem uważany…
nocne łowy
artykuł bardzo trafny. dochodzącę odgłosy spod śmietnika są uciążliwe. niech Panowie od puszek robią to przed 22 lub zabierają je ze soba i zgniatają zdala od okien.
Poruszuło mnie i sprawdziłem…
wg Słownika języka polskiego (wyd. PWN Warszawa 2002)
grasować — przenosić się z miejsca na miejsce dopuszczając sie gwałtów,rabunku, bezprawia; pustoszyć,grabić, plądrować,rabować.
no autorka wyraźnie przegięła,
Słuchaj:
ludzie zbierający puszki robią to całkowicie uczciwie!!!!!!
dodatkowo oczyszczają miasto lepiej niż sprzątacze miejscy (o ile są tacy), ponieważ puszki to żadnej nie zobaczysz na ulicy/trawniku, natomiast butelek plastikowych (czego problem poruszał pan Bobryk na Radzie) jest pełno w mieście!!
ps. Jak można tak pisać o ludziach, czego sa winni? Czujesz się dzięki temu lepsza, dowartościowało Cię To? Weź!
przeginacie
Pan Smigielski otwiera kanjpe na osiedlu, gowniarze upijaja sie tam tydzien w tydzien, w okolicy podczas weekendow ciagle slychac odglos tluczonych butelek i przeklenstw. Na osiedlowych lawkach w miescie wieczorami nieletni pija piwo, przeklinaja a policji ani widu ani slychu. Co pare dni na osiedlu Tysiaclcia smierdzi fekaliami w dizen i w nocy a tu dziennikarzynie kolesie zbierajacy puszki przeszkadzaja? No wymiekam.
Do Hiszpana
przeszkadza ci odgłos? a może jeszcze powiesz, że halasuja?
Słuchaj w TS był artykuł o hałasujących pociągach, pamiętasz ile wynosil dopuszczlny poziom hałasu w nocy? Przypomnę, że było to do 50 dB
Jesli ci przeszkadza, to zmierz poziom hałasu, jesli będzie przekraczać normę, to podaj tą osobe do sądu. i bedziesz miał pozamiatane.
pracowici
i bardzo dobrze ,ze zberaja….zadna praca nie hanbi,musza tez zyc….jesli komus przeszkadza to niech im da na chleb…..zapominaja sie niektorzy ludzie ,ze ktoregos dnia i oni moga zbierac puszki aby przezyc…..UCZCIWIE ZARABIAJA!!!!!!!!!!!!!!!!!
Grasująca autorka
Z tego wynika ze autorka grasuje po okolicy szukając dziury w całym, i tworząc bezsensowne artykuły, nic nie wnoszące do i tak niskiego poziomu naszej siedleckiej “poczytnej” gazety;)
PS Proponuję po grasować jeszcze troszkę i znaleźć temat na bardziej wartościowy artykuł
Mr. T
owszem hałasują, równie dobrze mogę chodzić po śmietnikach przed 22 i nie miałbym nic przeciwko. odległość jaka dzieli mnie od śmietnika to zaledwie kilka metrów, mam ten ból że mieszkam na brzegu-wszystko niesie “idealnie”. do ichpracy nie mam żadnych zastrzeżeń, ale cisza obowiązuje wszystkich.
Jeszcze nie przeczytali a gadają…
z tego co widzę to zajawka artykułu, całość jutro. Skąd wiecie że przeszkadzają autorce zbieracze? Może w tym artykule będzie że to dobrze że zbierają. To raczej Wy komentatorzy szukacie dziury w całym a raczej FRAGMENCIE…
Bardzo dobrze
Bardzo dobrze,ze zbierają sobie puszki.Przynajmniej mimo tego,ze sa bezdomni lub w kiepskiej sytuacji finansowej starają sie uczciwie zarobic pieniadze a nie wyłudzac czy krasc jak wielu wielu innych.Jeśli komus przeszkadza dzwiek gniecionej puszki to jest dewotą szukająca w d**** mózgu.Po pierwsze akcja z puszkami z reguły zawsze jest prowadzona w nocy bo puszki gromadza sie cały wieczór i kawałek nocy wiec wtedy jest to najodpowiedniejsza pora.Po za tym taki człowiek chyba nie stoi godzine i nie gniecie.Zawsze jak widziałem robia to na bierzaco 2-3 i ida dalej.To miasto jest na tyle chore,ze tu wszystko kazdemu przeszkadza.Nawet jak ludzie uczciwie pracują.Tym co przeszkadza życze zbitej szyby i brak radia w samochodzie np. bo po co zbierac puszki jak można skubnąc radio CD.z radia lepsza kasa nie tak??Po drugie przynajmniej nie ma ton aluminium na ulicach, w parkach i innych miejscach publicznych.Jak komus to przeszkadza to proponuje charytatywna akcje sprzatania miasta a kase za puszki oddac tym co “grasuja” w ich pozyskaniu.Jak może komus przeszkadzac segregacja i oczyszczanie miejsc publicznych z odpadów??Taki ktos to dla mnie tempa strzała !!!
…
Panie M.S. gratuluje panu artykułu naprawdę bardziej debilnego to nie widziałem. zgadzam sie że ta gazeta to ścierwo!
Niech zbierają!!
Zbieranie puszek to żaden przecież grzech ale też zbierający nie robią tego z pobudek ekologicznych. Niestety-tylko za puszki płacą, niewiele ale płacą. A co by było gdyby za plastikowe butelki zaczęli płacić i inne śmieci? Pomyślcie: miasto byłoby czyste, wręcz lśniące a P.U.K. … poszedłby z torbami;) Pozdrawiam wszystkich fanów puszek
Hiszpan
Rozumiem Cię,
Oto co zrób:
1. zmierz poziom hałasu, wtedy prawnie się będziesz mógł domagać swoich potrzeb. (Przypomnę hałasujące pociągi, i poranne pianie kogutów we Francji – osoba ubiegająca się o spokój i ciszę dostała 400 euro odszkodowania)
Lub:
2. Przestaw śmietnik o kilkanaście metrów dalej lub wybuduj barierę ekranującą dźwięk i będziesz miał ciszej.
Pozdrawiam!
szacunek dla Zbieraczy
Autorka napisała: “Przyzwyczailiśmy się do tego, że letnimi nocami ciszę przerywają śpiewy i okrzyki powracających do domów balangowiczów” – ja się nie przyzwyczaiłem i przyzwyczaić się nie mam zamiaru. Jeżeli autorce nie przeszkadza zakłócanie ciszy nocnej przez balangowiczów, a przeszkadza praca Zbieraczy, to ja nie rozumiem, kto zakłóca spokój w stopniu większym – Zbieracze? śmiem wątpić … . Polecam swój sposób na uniknięcie tego hałasu: przed wyniesieniem pustych puszek, zgniatam je butem o podłogę, w sposób bardzo dokładny, następnie zgniecione puszki pakuję w oddzielną reklamówkę, wynoszę do śmietnika, kładę obok pojemnika.
I jeszcze refleksja na temat ludzi odzyskujących rzeczy wyrzucane przez innych na śmietnik: ilekroć spotykam w śmietniku takie osoby czuję się tak jakoś nieswojo, zastanawiam się dlaczego Ci ludzie to robią, nie sądzę aby alkohol wszystko tłumaczył, myślę,że państwo nasze powinno się tłumaczyć.
Autorce zaś proponuję porozmawiać ze Zbieraczami o Ich drodze na śmietnik, może by z tego wyszedł jakiś lepszy artykuł, od tego który nam zaserwowała ostatnio.
Spotkałem się z opinią policjanta, mającego kontakt, z racji wykonywanej pracy z kloszardami na temat kloszardów – zalecał szacunek ipokorę w stosunku do tych ludzi, opowiadał o przypadku pewnego pana, którego spotkał na dworcu – pan ów rok wcześniej miał dom, kochającą rodzinę.
SŁUCHAJCIE !
JA RÓWNIEŻ NIC NIE MAM DO ZBIERACZY. MIESZKAM NA OSIEDLU TYSIĄCLECIA I WIĘKSZĄ ZMORĄ SĄ DLA MNIE SMRODY, KTÓRE CZUĆ KAŻDEGO DNIA WIECZOREM, SZCZEGÓLNIE W OKOLICY DROSEDU. NORMALNIE TAK WALI, ŻE SIĘ PORZYGAĆ MOŻNA!!! NIE DA SIĘ OTWORZYĆ OKNA W UPAL BO ŚMIERDZI. ZAMIAST ZAJMOWAĆ SIĘ PIERDOŁAMI MOŻE ZROBILI BY PAŃSTWO JAKIEŚ DZIENNIKARSKIE ŚLEDZTWO W TEJ SPRAWIE? A CO DO ZBIERACZY TO UWAŻAM, ŻE SĄ TO BARDZO DOBRZY I UCZCIWI LUDZIE. PRZYNAJMNIEJ NIE KRADNĄ TYLKO UCZCIWIE ZARABIAJĄ NA SWOJE POTRZEBY. NIE PRZYPOMINAM SOBIE ŻEBYM WIDZIAŁ, JAK KTÓRYŚ Z NICH PIJE ALKOHOL. NALEŻY IM POMAGAĆ, A NIE ICH OCZERNIAĆ W TEGO TYPU ARTYKUŁACH I JESZCZE NASTAWIAĆ PRZECIW NIM SIEDLECKIE SPOŁECZEŃSTWO.
Dobre słowa siedlczanina
“A CO DO ZBIERACZY TO UWAŻAM, ŻE SĄ TO BARDZO DOBRZY I UCZCIWI LUDZIE. PRZYNAJMNIEJ NIE KRADNĄ TYLKO UCZCIWIE ZARABIAJĄ NA SWOJE POTRZEBY. NIE PRZYPOMINAM SOBIE ŻEBYM WIDZIAŁ, JAK KTÓRYŚ Z NICH PIJE ALKOHOL. NALEŻY IM POMAGAĆ, A NIE ICH OCZERNIAĆ”
cytuję i się podpisuję…
tak jak siedlczanin
ja również się podpisuję pod komentarzem siedlczanina
ale kłopot że ktoś chce zarobić
jak hałasują między blokami to nikomu to nie przeszkadza!!!!!!!! !bydlują budzą ludzi w środku nocy to jest ok, na osiedlu warszawskim między PODLASKĄ I KURPIOWSKĄ bez przerwy coś się dzieje i nikogo to nie obchodzi…..Raptem zbieranie puszek i gniecenie to taki hałas że naprawdę,lepiej zajmijcie się tym co naprawdę potrzeba dzieciakami które piją i robią co chcą na osiedlach!!!
Mi w niczym nie przeszkadzają…
Ja nic do niech nie mam… Niektórzy z nich w ten sposób zarabiają na życie… A poza tym są ok… Kiedy moja córcia rano spała, a niestety śmietnik mieści się tuż przy naszych oknach, i pewien pan zgniatał puszki… Wyjrzałam przez okno i poprosiłam czy nie mógłby gnieść ich gdzie indziej… Wtedy pan przeprosił i odszedł z puszkami żeby nie obudzić maleństwa… Kiedy się jest dla nich miłym to oni odpłacają się tym samym… Ciekawe co by było gdyby autorce artykułu zabrakło pieniędzy? Czy poszłaby po puszki nocą, czy w dzień, kiedy mogłaby spotkać znajomych i poczuć się ośmieszoną, że w ten sposób zarabia na chleb? Oj proszę pani…
ann
No, oczywiście chcielibyście żeby za oknem była martwa cisza, przecierz miasto żyje, nie możemy byc tak zaprogramowani jak Niemcy, gdzie nie można po 20,oo się wykąpac bo sąsiad dzwoni zaraz na polcję i donosi na drugiego, a już spuszczenie wody w ubikacji graniczy z przestępstwem w godzinach nocnych, ludzie żyjcie i dajcie życ drugim, chcecie byc niewolnikami to stwórzcie taki świat, jak u zachodnich sąsiadów, będziecie śledzeni, zasypywani donosami, będziecie musieli dostosowac się w najmniejszym stopniu do innych, ale gdzie będzie Wasza wolnośc.