REKLAMA
7.9 C
Siedlce
Reklama

Lewa antykoncepcja

Prokuratura i policja zajęły się Urszulą Ch.,
położną z przychodni ginekologiczno-położniczej przy ulicy Mazurskiej w Siedlcach. Położna,
prawdopodobnie bez wiedzy lekarza, przepisywała depo-proverę, antykoncepcyjny zastrzyk
hormonalny. Zdarzały się przypadki, kiedy kobieta robiła zastrzyki na miejscu w przychodni,
czerpiąc z tego korzyści materialne.

Zanim pacjentka przyjmie depo-proverę, lekarz powinien upewnić się, czy nie jest ona chora na cukrzycę, czy nie ma problemów z wątrobą lub też depresji. Urszula Ch., robiąc zastrzyki swoim pacjentkom, nie pytała ich o stan zdrowia. Nie pytała o nic,  gdy przepisywała receptę na ten lek i kobieta wracała z wykupionym zastrzykiem. Pacjentki, które trafiły na panią Ulę, widocznie nie zasięgały informacji na temat zastrzyku hormonalnego. W internecie aż roi się od komentarzy kobiet, które zażywały ten środek antykoncepcji. Wszystkie ostrzegają: depo-provera niesie szereg skutków ubocznych. Trzech siedleckich lekarzy ginekologów (chcą pozostać anonimowi) nawet nie chce wypowiadać się na temat zastrzyku antykoncepcyjnego. Twierdzą jednogłośnie, że żaden z nich nigdy nie przepisałby leku swoim pacjentkom, bo trudno po nim powrócić do płodności. Jeden z lekarzy stwierdził nawet, że Urszula Ch. powinna spędzić długie lata w wiezieniu za „okaleczanie” kobiet. Brak płodności to najgorszy skutek uboczny zażywania depo-provery, bo pojawiają się także: przybieranie na masie, mdłości i zawroty głowy.

Jedna pani drugiej pani…
Magda o zastrzykach robionych przez panią Ulę dowiedziała się od Kasi, a Kasia od Ani. Ania zaś poinformowała o zastrzyku Basię. Tak właśnie, pocztą pantoflową, po siedleckim osiedlu Warszawska niosła wieść o Urszuli Ch. – położnej, która za 40 zł robi zastrzyk, dzięki któremu nie zachodzi się w ciążę. Prawdopodobnie położna wykorzystała naiwność pacjentek, pochodzących z mniej zamożnych rodzin. Młode matki nie chciały mieć już więcej dzieci, a nie było ich stać na droższe i skuteczne środki antykoncepcyjne.
– Mam już jedno dziecko. Mieszkamy z rodzicami, żyjemy skromnie. Zastosowałam depo-proverę, płacę 40 zł i mam spokój na trzy miesiące. Może i trochę przytyłam, nie mam miesiączki, ale na pewno nie zajdę
w ciążę – mówiła 21-letnia Kasia.
O rewelacyjnym środku, zabezpieczającym przed niechcianą ciążą opowiedziała Ani. Sytuacja Ani jest podobna do Kasi.
– Chodzę do pani Uli już kilka miesięcy. Strasznie przytyłam. Mama mówi,
że wyglądam jak potwór. Muszę odstawić ten lek, bo nie mam miesiączki
i boje się, że dzieje się coś nie tak z moim organizmem – mówi Ania.

Basia wie, że przypłaciła zdrowiem. Tylko ona?
Skutki uboczne zażywania depo- -provery nie pojawiają się od razu. Najczęściej efekty uboczne występują po 3 miesiącach od zaprzestania brania leku. Jednak o tym życzliwa pani Ula nie informowała swoich pacjentek.
Taniej i, według dziewczyn, prostej metody na antykoncepcję pozazdrościła Basia. – Brałam wcześniej tabletki antykoncepcyjne, ale ciągle
o nich zapominałam. Zdecydowałam się na zastrzyk, bo to wygoda.  nie interesowały mnie skutki uboczne działania tego leku. Mogłam poczytać w internecie na ten temat, szkoda że tak nie zrobiłam. Gdybym wtedy wiedziała jak to się skończy… – opowiada ze smutkiem 26-letnia Basia.
Tak jak większość klientek Urszuli Ch., Basia odwiedziła przychodnię na Mazurskiej tylko po to, by położna zrobiła jej zastrzyk antykoncepcyjny. Udało się bez problemów. Urszula Ch. o nic nie pytała. Założyła fikcyjną kartę choroby,  wzięła 40 zł i zrobiła zastrzyk. Za trzy miesiące następny
i potem znów kolejny…

– Na początku nic się nie działo. Jedynie miesiączka była mniej obfita, okres zanikła całkowicie – mówi Basia.
Po 4 miesiącach od pierwszego zastrzyku Basia z drobnej, szczupłej dziewczyny przerodziła się w okrągłą, rubensowską niewiastę. Przytyła 18 kg! Wyglądała koszmarnie: spuchnięta buzia, nogi i pośladki. Basia przypominała monstrum. Przestała jeść, bo chciała schudnąć. Bez efektów. Ćwiczyła jak szalona – bez skutku. Narzekała na zanik miesiączki i ciągłe zawroty głowy.
– Przyjaciółka prosiła mnie, bym poszła do ginekologa i przestała brać te zastrzyki. Było mi jakoś wstyd i unikałam tej wizyty. Przyjaciółka sama poszła do lekarza ginekologa i wypytała o ten lek. Wtedy dopiero zajrzałam do internetu. Przeraziłam się, gdy czytałam na różnych forach kobiecych o doświadczeniach dziewczyn z depo- -proverą. – opowiada Basia
– Miesiączka i zbyt wiele kilogramów to kropla w morzu problemów, jakie miałam przez ten zastrzyk. Zaczęłam mdleć w różnych miejscach, o różnych porach dnia. Bałam się strasznie. Mieszkam sama z dzieckiem. Raz zemdlałam na balkonie, jak syn spał. Nawet nie wiem, ile tam leżałam. Jeżdżę samochodem, ciągle było mi słabo. Bałam się, że mam tętniaka w głowie albo padaczkę. Przyjaciółka namówiła mnie na wizytę u lekarza. Odważyłam się i zrobiłam kompleksowe badania – wspomina Basia.
Okazało się, że Basia ma depresję lękową. Codziennie pożera tonę leków. Lekarze stwierdzili, że depresja lękowa mogła nasilić się po zażywaniu depo-provery. Ginekolog, który zajął się Basią, robi wszystko, by kobieta znowu mogła mieć dzieci.
– Jaka ja byłam głupia! Pamiętam, jak kiedyś przyszłam do pani Uli po kolejną dawkę leku. Obok w gabinecie był ginekolog, który usłyszał naszą rozmowę. Lekarz wybiegł z gabinetu jak oparzony i krzyczał na mnie: „kto to ci przepisał, dziewczyno” i wyliczał skutki uboczne. Ja nie posłuchałam, tylko przyszłam na drugi dzień do położnej i dostałam zastrzyk – mówi Basia.
Kasia, Ania i Basia potwierdzają jedną wersję procederu, prowadzonego przez Urszulę Ch.: położna  zakładała fikcyjną  kartę choroby i robiła zastrzyk, biorąc 40 zł. Jeśli nie miała leku w przychodni, wypisywała receptę, bo wiedziała, że pacjentka do niej wróci i zapłaci za zastrzyk. Urszula Ch. w kartę choroby wpisywała tylko pierwszy zastrzyk, tak by sobie wyliczyć, kiedy pacjentka przyjdzie do niej za trzy miesiące. Te kolejne zastrzyki zapisywała w swoim prywatnym notesie.

To się w głowie nie mieści!
To, co opowiadały dziewczyny, nie mieściło mi się w głowie. Postanowiłam sama sprawdzić, co tak naprawdę dzieje się w poradni ginekologiczno-położniczej przy ul. Mazurskiej. Bez problemu weszłam na pierwsze piętro i usiadłam w kolejce do pokoju położnej Urszuli Ch. Po chwili weszłam do gabinetu i od razu powiedziałam, o co mi chodzi.
– Słyszałam, że pani robi zastrzyki antykoncepcyjne. Chcę sobie taki zastrzyk zrobić – zaczęłam bez ogródek.
Urszula Ch. spojrzała na mnie i tylko się uśmiechnęła.
–  Mogę pani zrobić taki zastrzyk, tylko proszę się tym nie chwalić – powiedziała Urszula Ch.
Kobieta zaczęła szukać czegoś w szafkach i okazało się, że nie ma leku na miejscu. Jednak szybko stwierdziła, że nie mam co się przejmować, bo  przepisze mi receptę. Siadłyśmy przy biurku i położna zabrała się do pracy. Spisała moje dane  i coś jeszcze pisała. W czasie wypełniania jakichś dokumentów nawiązałyśmy krótką rozmowę. Staram się jak najwięcej dowiedzieć.
– Na dwadzieścia pacjentek, którym robię te zastrzyki, żadna nie zaszła w ciążę – chwaliła się Urszula Ch. – Po zastrzyku proszę uważać 7 dni. Miesiączki mogą być nieco mniej obfite – dodała Urszula Ch. i wręczyła mi receptę.
Kiedy już ją miałam w ręku, Urszula Ch. zabrała mi receptę.  Przestraszyłam się, że położna zobaczyła dyktafon w kieszeni mojej marynarki.

– O kurczę, pomyliłam się. Napisałam dzisiejszą datę na recepcie,
a dziś nie ma lekarza. Muszę pisać od nowa z wczorajszą datą – stwierdziła Urszula Ch.
Jeszcze raz wypisała receptę, jeszcze raz sięgnęła po pieczątkę, leżącą w pudełku na biurku, przybiła, podpisała się za lekarza i wręczyła mi receptę. Później dowiedziałam się, że założono mi kartę choroby, w której Urszula Ch. napisała, iż przeszłam kilka badań. Okazało się także, że recepta jest wypisana dzień wcześniej, niż założona karta…
Nie poszłam do apteki po lek. Moją historię i trzech wspomnianych dziewczyn opowiedziałam Stefanowi Jeznachowi, zastępcy  dyrektora siedleckiego SPZOZ, któremu podlega przychodnia na ul. Mazurskiej. Dyrektor nie mógł uwierzyć w to, o czym opowiadałam.
– Nie potrafię nawet tego skomentować. Proszę zadzwonić jutro – skwitował krótko S. Jeznach.
Jeszcze tego samego dnia w przychodni była kontrola.
– Żaden lekarz nie może zostawić ani recept, ani pieczątek. To po prostu niedopuszczalne! Urszula Ch. została odsunięta od pacjentów. Do wyjaśnienia sprawy nie zwolnimy jej. Całą dokumentację przesłaliśmy do siedleckiej prokuratury – powiedział S. Jeznach kilka dni później.

Siedlecka Prokuratura prowadziła postępowanie, mające na celu wyjaśnienie, czy Urszula Ch. poświadczała nieprawdę w dokumentacji medycznej. Śledztwo w sprawie Urszuli Ch. prowadziła siedlecka policja. Przesłuchano świadków. Zebrano materiały dowodowe, dołączono nagranie z mojej wizyty. Kiedy policjanci i prokuratura przesłuchiwali mnie w charakterze świadka, nie mogli uwierzyć w tę historię. Prokurator prowadząca postępowanie także uznała tę sprawę za trudną. Ze względu na dobro śledztwa, cała dokumentacja trafiła do prokuratury w Mińsku Mazowieckim.
Urszuli Ch. jak na razie nie postawiono zarzutów. Jednak prokuratorzy, zajmujący się sprawą, mówią, że prawdopodobnie położna zostanie oskarżona nie tylko o poświadczanie nieprawdy w dokumentacji medycznej, ale także o narażanie zdrowia pacjentek i czerpania korzyści materialnych oraz fałszerstwo dokumentów. Urszula Ch. za narażanie zdrowia może otrzymać wyrok do 3 lat pozbawienia wolności, za fałszerstwo nawet do 25 lat. Nie potrafię ocenić, czy to surowa kara, czy też nie. Urszula Ch. zadzwoniła do mnie, twierdząc, że niszczę jej życie. A czy ona zastanowiła się, że zniszczyła zdrowie wielu młodym kobietom? Kobietom tak naiwnym i zastraszonym, że do dziś nie chcą zeznawać w prokuraturze czy policji w tej sprawie. A szkoda…

21 KOMENTARZE
  1. antykoncepcja
    Kolejny przykład dziennikarskiej rzetelności TS – od kiedy to położna może przepisywać leki na recepty? Przeciez wiadomo, że leki przepisuje tylko lekarz i łatwo sprawdzić kto to robił bo recepty są imienne, mają kody kreskowe i pieczątke lekarza.

  2. antykoncepcja
    Otóż owa położna posiadała podpisane przez lekarzy recepty in blanco, a następnie sama wypisywała na nich leki. Uważam że czasami było to bardzo potrzebne np. wtedy gdy lekarz już poszedł a Panie przychodziły prosić o tabletki antykoncepcyjne bo akurat sie skończyły. Położna wtedy wyciągała receptę i ratowała kobietę z jej zapominalstwa (jak wiadomo niewzięcie jednej tabletki może już pozwolić na zajście w ciążę).

  3. rzetelność
    swój komentarz odnosiłem do tekstu w internecie, a nie w papierowym wydaniu, więc nie wiem dlaczego zarzucasz mi nierzetelność. Praktyka podpisywania in blanco recept jest karygodna i bardzo lekkomyślna ze strony lekarzy – mamy tego efekty.

  4. Kurcze a myslałem już…
    że śrubokrętem usuwała ciąże u siebie w piwnicy. Pomyślcie przez chwilę, nie bronię tu nikogo ale przecież to ogólnie dostępny srodek , każdy ginekolog ci go przepisze no chyba że jakiś “bogobojnie nawiedzony”, a i tak zastrzyk podaje położna czy pielęgniarka. Oczywiście że nie powinna sama wypisac recepty ale sami wiecie że w 90% każdemu z was zależało by pielegniarka wypisywała receptę bo nie chciało sie wam czekać 3 godziny żeby dostać się do lekarza. A juz rozpacz jakiejś laluni że ona nie widziała że takie skutki uboczne że to takie BEE i takie niemoralne no to pytam: ulotkę się czytało, zresztą popularna polopiryna C jest bardziej niebezpieczna w niektórych przypadkach oczywiści że Depo vera to nie witamina chociaż i witamina może powodować niezłe spustoszenie. Oczywiście lekarz umywa ręce ale to że karty pacjenta wypisują położne czy pielęgniarki za lekarza to już prawie nagminna praktyka, bo Pan doktor nie ma przecież czasu. A już jak czytam wypowiedz niby Basi która to taka oburzona że przez lata całe żarła garściami tabletki antykoncepcyjne bo się nie chciało w prezerwatywie bzykać a teraz tak to niby przytyła i jej się w głowie kręci – to rzygać mi się chce i właśnie idę to uczynić. Swoją drogą pozdrawiam autora autykułu to niewątpliwie łowca sensacji …!!!

  5. c.d do Bolka
    “Jeszcze raz wypisała receptę, jeszcze raz sięgnęła po pieczątkę, leżącą w pudełku na biurku, przybiła, podpisała się za lekarza i wręczyła mi receptę. “

    oj Bolek czytanie ze zrozumieniem to podstawa, jest furtką, która otwiera ogromne możliwości kształcenia się, rozwijania własnej osobowości, nadążania za narastającą wiedzą, z czasem umiejętność ta pozwoli Ci nie tylko biernie rozpoznawać i akceptować znaczenia poszczególnych literek, nabędziesz umiejętność łączenia ich w słowa , potem zdania, wreszcie pojmowania, interpretowania, wartościowania ich znaczeń. Widzę, że jesteś na początku procesu, zacznij od mniej skomplikowanych tekstów. Powodzenia.

  6. to żart?
    przecież to kminy! gadać baby nie umiecie? a jak dziecku lekarz przepisuje jakies zastrzyki to nie zapytacie sie o nic? moze wystarczylo sie spytac owej polożnej co? a zreszta- najlepszy sposob na nie zajscie w ciąże to wstrzemięźliwość, nie prawdaż? a to że rabletki antykoncepcyjne mają wielgachną liste powiklań też wam ktos to powiedzial? biuro to nie telefoniczna obsluga klineta, same macie jezyk w gębie możecie sie dopytac, nie? jestescie prymitywne, na sile szukacie sensacji. lekarze pracuja po 3 godziny dziennie, tez bylabym zadowolona gdyby ktos mi wypisal recepte kiedy moge pryjsc po pracy, to nie zbrodnia wypisac lek ktory bierze sie caly czas, nie prawdaż?

    a autorka tekstu zajmuje sie okregiem losickim, wiec ciekawie czemu zainteresowala sie siedleckim? hmm.. ja bym sie zastanowila nad rzetelnoscia tego artykulu. masz pani nagrania? to czemu ich nie wstawisz?

  7. siedlczanin 13
    Wiesz siedlczaninie – wracaj na forum gazety – tam Twoje miejsce. Klania się tekst Marioli Zaczyńskiej o siedleckich internautach. Ulżyło Ci? bo jakoś nie widzę sensu w Twoim personalnym ataku na mnie. Ładnie błysnąłeś, potrafisz składnie pisać i jak się to ma do artykułu, który komentuję. Zadowolony jesteś? To OK.

  8. Dziennikarskie chyba??????prawdopodobnie chyba
    Ludzie!!!!! w całej polsce,pielęgniarki wypisują recepty i nikt nic z tego nie robi. Bo lekarz zamiast leczyć musiałby siedzieć i pisać, a kiedy ma to robić jak pracuje krócej od pielęgniarki, bo ma jeszcze prace w innych przychodniach prywatnych,i sam byłem świadkiem jak lekarz zamiast na 8 godz. był o 9. i chyba mam racje. Dziennikarze !!! zrubcie porządek na swoim podwórku, szukacie sensacji??? to zacznijcie od prezesów itd, Prawdopodobnie chyba mam racje :)))))

  9. proszę o wyjaśnienie.
    Jeżeli Urszula Ch. brała pieniądze, to znając prawo, jest to karalne, w takim razie gdzie są te panie, które dawały łapówki, to już nic z tego nie rozumiem:przecież one również podlegają karze za dawanie łapówek, takie jest polskie prawo, działa w obie strony. Druga niejasność depo-provera jest tak grożna? Więc pytam panią redaktor, dlaczego lek ten jest na rynku, jeśli jest niebezpieczny, niech pani zrobi wszystko, by go wcofano z produkcji i ukarać producenta tegoż leku. Dużo w tym artykule prawdopodobnie, a więc ja też prawdopodobnie mam rację…

  10. winna
    wiedziała co wypisuje, nie ufam jej,jest niemiła i mało kompetentna a tacy ludzie nie powinni pracować w służbie zdrowia. pani urszula ch. twój czas się skończył,do domu a nie niszczyć niewinne kobiety. DLACZEGO TO ROBIŁAŚ, dla kasy??

  11. Do pacjentka
    Jest Pani prawdopodobnie tą jedyną,która tak żle opisuje Panią Ule. podejrzewam, że nawet nie wie pani o jaką Ulę chodzi, mózg się lasuje jak czytam te bzdety, szkoda słów………

  12. jak najbardziej wszystkiemu winna
    pacjentka ma całkowitą rację szanowana p.Ula nie pierwszy raz tak postąpiła już kiedyś była zamieszana w różne sprawy kończące się w prokuraturze więc święta nie jest, wszyscy ją bronicie zastraszyła was może, bo na pewno nie znacie jej przeszłości skoro uważacie że teraz także dobrze postąpiła ale po tym jak zmieniła nazwsko można myśleć że to nie ta sama osoba, liczą się dla niej tylko pieniądze a nie dobro pacjentów!!!

  13. Do XYZ
    Za daleko się pani posunęła: trzeba mieć dowód na to, że Pani Ula miała konlikt z prawem, jak to xyz napisała (kiedyś). Narusza pani prywatność Pani Uli!!!

  14. Orzeł – ładne pseudo
    To co pisze Orzeł, to żenada i chamstwo. Gratuluję pseudonimu położnej. Nikt się tak nie udziela jak on? Ona? Sprawiedliwość zatriumfuje w końcu!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Śmiertelny wypadek na Terespolskiej

Na ul. Terespolskiej doszło do zderzenia samochodu osobowego z motocyklistą.

Zginął młody mężczyzna. Wybuchy w stodole – nowe fakty!

W pożarze drewnianej stodoły w Ryczycy (gm. Kotuń) zginął 20-letni...

Ostatnie pożegnanie Artura Kozłowskiego

Znana jest już data uroczystości pogrzebowych Artura Kozłowskiego -...

Kontrowersyjne „alkotubki” – alkohol w opakowaniach przypominających musy dla dzieci

W polskich sklepach pojawiły się alkohole sprzedawane w tubkach,...

Kolumbijska mgła nad Kosowem

34-letni Kolumbijczyk kierujący peugeotem, wjechał do przydrożnego rowu w...

Zabójstwo w centrum Siedlec „Pozbawiłem go życia i proszę o uniewinnienie”

Ruszył proces przeciwko 24-letniemu Dominikowi, który zabił przypadkowego przechodnia w centrum Siedlec. Swoją 61-letnią ofiarę uderzył w głowę kamieniem. Odszedł z miejsca zbrodni, a potem ukradł kurtkę i czapkę Mikołaja, by dokonać kolejnej kradzieży w markecie. 24-latkowi grozi dożywocie.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje