Lukowscy kupcy domagaja sie zmian. Wladze przystaja na propozycje przeniesienia nieformalnego targowiska ze stadionu na miejski zieleniak.
Lukowscy kupcy handlujacy na placu przy stadionie „Orlat” (ul. Warszawska), zwanym Baltona, od dawna domagali sie od wladz miasta zapewnienia im godnych warunków pracy. Miasto zaplanowalo wiec budowe nowoczesnej wiaty i wydzielenie boksów handlowych. Kupcy propozycje oprotestowali. Okazalo sie, ze po remoncie nie dla wszystkich handlujacych znalazloby sie miejsce. W piatek, 12 marca przedstawiciele wladz i kupcy spotkali sie, by dojsc do porozumienia.
Na piatkowe spotkanie, które zorganizowano w Szkole Podstawowej nr 5, oprócz burmistrza Zbigniewa Zemly i jego zastepcy, Jaroslawa Sycha, przyszli równiez radni reprezentujacy wszystkie sily polityczne w miescie. Zaproszono tez wszystkich lukowskich parlamentarzystów, ale przybyl tylko posel Wiktor Osik.
Zagadnienie, nad którym radzono wspólnie z czlonkami Stowarzyszenia Przedsiebiorców i Handlowców, kierowanego przez Slawomira Hermanowicza, nie mialo jednak nic wspólnego z polityka. Chodzilo o wypracowanie kierunku dzialania: czy modernizowac istniejace targowisko zwane Baltona, czy wybudowac hale targowa z prawdziwego zdarzenia na terenie zieleniaka?
Plac targowy na Baltonie, to obraz nedzy i rozpaczy. W zimnie, deszczu i blocie, a latem w spiekocie, bez dostepu do wody i WC, od lat grupa prawie 100 kupców prowadzi jednak dzialalnosc gospodarcza. Istnienie ich straganów to przewaznie byc albo nie byc dla tych ludzi i ich rodzin. Dlatego nerwowo reaguja na wszelkie informacje dotyczace propozycji zmian na targowisku.
A róznych planów bylo juz nieco. Ostatnio, po konsultacjach z przedstawicielami kupców, wladze miasta, bedace wlascicielem terenu nieformalnego targowiska, postanowily wziac sie do porzadków. Gdy kupcy dowiedzieli sie o zamierzeniach samorzadu, a przede wszystkim o tym, ze po remoncie na Baltonie zmniejszy sie uzytkowa powierzchnia handlowa, napisali do burmistrza petycje, a w niej zawarli zadanie przeniesienia targowiska na zieleniak.
Na spotkaniu Gerard Duczkowski, naczelnik Wydzialu Planowania Przestrzennego i Gospodarki Komunalnej Urzedu Miasta w Lukowie, poinformowal o koniecznosci rozlozenia budowy hali na 2 lata. – Po takim czasie nie mamy po co wracac. Handel nie znosi prózni! Jesli nie bedziemy mogli chocby przez pól roku sprzedawac, naszych klientów przejma inni. Musimy dojsc do porozumienia, bo juz 30 czerwca wygasaja nam umowy dzierzawy straganów na Baltonie. Nie wiemy, czy miasto przedluzy je nam, czy tez mamy zaprzestac dzialalnosci handlowej – mówili kupcy.
Ostatecznie sformulowali trzy postulaty: po pierwsze – by samorzad zrezygnowal z budowy wiaty czy hali przy ul. Warszawskiej, po drugie – by przeniesiono Baltone na plac przy ul. Kanalowej i tam rozpoczeto planowana inwestycje, a po trzecie – by na czas budowy nowej hali przedluzono umowy dzierzawy dotychczasowych stoisk na baltonie.
Nie wszyscy kupcy zgadzali sie z tym. Jedenastu opowiedzialo sie za pozostaniem przy ul. Warszawskiej. – Nie wiedza, co czynia – krótko skomentowali ich postawe inni. – Przeciez z planów jasno wynika, ze na „nowej Baltonie” bedzie nie 80 stoisk, tylko mniej. Co maja zrobic ci, dla których nie wystarczy miejsca? To moze byc kazdy z nas! Razem handlujemy, razem walczymy o swoje i nie pozwolimy, by ktokolwiek z czlonków Stowarzyszenia stracil prace! – stwierdzil z zapalem prezes S. Hermanowicz.
Wladze miasta byly zgodne. Jedynie burmistrz Z. Zemlo poczatkowo próbowal oponowac, twierdzac, ze na zieleniaku jest jeszcze mniej miejsca niz przy stadionie „Orlat”, a poza tym, ze jesli kupcy z Baltony przeniosa sie na ul. Kanalowa, to ci, którzy w soboty prowadza tam handel nareczny plodami rolnymi i drobnymi artykulami spozywczymi, nie beda juz mieli takiej mozliwosci. Burmistrz ulegl jednak, gdy i kupcy, i niektórzy radni podkreslili, iz na zieleniak przyjezdzaja osoby spoza Lukowa, natomiast na Baltonie pracuja mieszkancy miasta, o których lokalny samorzad powinien troszczyc sie bardziej niz o pozostalych. Argument, ze Baltona nie zmiesci sie na zieleniaku, zbil radny Wladyslaw Karas, który stwierdzil, ze na podstawie szczególowych pomiarów i wyliczen ma przeciwne wnioski. Propozycje kupców poparli tez inni radni: Jan Rogalski, Boguslaw Jazurek, Ireneusz Golawski.
Wladze przyjely wstepnie pomysly kupców. W sprawie szczególów obiecano kontynuowac rozmowy z Zarzadem Stowarzyszenia Przedsiebiorców i Handlowców.