[j]gfx/gazeta/kompoty.jpg[/j]
W siedleckiej noclegowni poruszenie jest wielkie.
Pensjonariusze niechetnym okiem lypia na personel.
– Taak? No to my nie bedziemy jesc wcale – mówia na widok zupy z chlebem.
Prezes PKPS, Stefan Matwiejczyk, potwierdza:
– Od kilku dni mieszkancy noclegowni odmawiaja przyjecia swojego posilku.
Kilku panów z noclegowni odwiedzilo redakcje. Prosili o interwencje.
– Pan prezes pozbawil nas bezprawnie drugiego dania, kompotu
i przydzialu konserw. My otrzymywalismy to w ramach pomocy zywnosciowej od panstwa. Nie wiemy, jakim prawem zostaly uszczuplone nasze racje zywnosciowe. Pismo
z MOPR gwarantuje nam obiad
z dwóch dan.
Zeby bylo godnie
Bezdomni sa kierowani do noclegowni przez Miejski Osrodek Pomocy Rodzinie. Jednak noclegownie w Siedlcach przy ul. Bpa Swirskiego prowadzi Polski Komitet Pomocy Spolecznej. Jest to najstarsza noclegownia PKPS w kraju! Kieruje nia Stefan Matwiejczyk, znany spolecznik, radny poprzedniej kadencji.
– To niesamowity czlowiek – szefowie miejskich i gminnych osrodków pomocy nie kryja uznania. – Bez reszty poswiecil sie innym. Jesli nie moze czegos wychodzic dla ludzi w naszym kraju, wychodzi to za granica.
Istotnie. Do magazynów PKPS przyjezdzaja dary ze Szwecji, Francji, Danii. Tradycyjnie juz przed kazdymi swietami przed magazynami ustawiaja sie kolejki ludzi po mieso, konserwy i inne produkty zywnosciowe.
– Ludzie sa dobrzy. Podziela sie
z biedniejszymi od siebie – powtarza jak mantre Stefan Matwiejczyk.
– Nawet siedleccy dzialkowcy przekazuja nam swoje plony.
Z wyzebranych produktów,
w kuchni dla ubogich powstaja przepyszne dania.
– Kazdy otrzymuje tu obiad z dwóch dan i deser. Sa tez sniadania i kolacje – podkresla prezes PKPS.
Nigdy nie zgadzal sie z zarzutami, ze to moze byc na swój sposób demoralizujace.
– Wierze w to, ze ci bezdomni, których los juz i tak okrutnie potraktowal, nie beda schodzili na zla droge. To naturalne, ze bieda i glód moze zmusic czlowieka do kradziezy, rabunku, chocby po to, aby sie najesc. Uwazam, ze jesli ludzie ci dostana tu jedzenie, to zachowaja swoja godnosc i nie beda musieli krasc.
Innego zdania sa pracownicy wiekszosci osrodków pomocy spolecznej.
– Ludzie tacy staja sie coraz bardziej roszczeniowi. Gdy ktos raz uzna, ze cos mu sie po prostu nalezy, nie zrobi nic, aby na to w jakikolwiek sposób zasluzyc.
Co sie nalezy?
Prezes Matwiejczyk potwierdza, ze uszczuplil racje zywnosciowe mieszkancom noclegowni.
– Wydajemy im teraz dokladnie to, co przewiduje zakres pomocy spolecznej.
Dyrektor MOPR, Maria Gadomska wyjasnia, jakie prawa ma bezdomny kierowany przez osrodek do noclegowni:
– Kierujac osoby do noclegowni gwarantujemy im schronienie i jeden goracy posilek dziennie. To, co bezdomni otrzymuja przy ul. Swirskiego, czyli dodatkowe posilki, desery… to juz tylko i wylacznie zasluga staran prezesa Matwiejczyka. My na to pieniedzy nie przekazujemy. Pan prezes sam chodzi od instytucji do instytucji, od sponsora do sponsora. Jest w tym niestrudzony.
Nie pomogli
Awantura w noclegowni zaczela sie niewinnie.
– Przyjechaly TIRy z darami z zagranicy. Prosilem podopiecznych z noclegowni, aby pomogli przy rozladunku. Odmówili. Ciezkie pakunki dzwigaly kobiety, pracownice PKPS. Potem przyjechal drugi TIR. Znowu odmówili pomocy.
Bezdomni twierdza, ze chetnie pracuja na rzecz noclegowni, ale nie tym razem.
– Nikt nie posluchal tego pana, bo w mowie, jaka wyglosil, zachowywal sie wyzywajaco, wszystkich ponizal i wyzywal mówiac, ze takim ludziom jak my nic sie od zycia nie nalezy, wiec od teraz zabiera nam drugie danie, kompot i przydzial konserw – oswiadczyli oburzeni mieszkancy noclegowni.
Stefan Matwiejczyk denerwuje sie:
– Uwlaczalem ich godnosci? Absolutnie! Ich tez obowiazuje jakas zyczliwosc. Powinni docenic to, co maja. Tymczasem panie dzwigaja dary, a mezczyzni nie robia nic. Za to pewnie chetnie potem skorzystaja z pomocy.
Bezdomni napisali oswiadczenie.
(…)Nie rozumiemy zachowania pana prezesa Matwiejczyka, albowiem uwazany jest on powszechnie za czlowieka wierzacego i szanujacego blizniego, zawsze stojacego na strazy ladu i porzadku, gotowego niesc pomoc biednym i potrzebujacym. W obecnej sytuacji, jaka zaistniala, nie mozna tak uwazac. Pan prezes stal sie tyranem zabierajac wlasnie nam, biednym i bezdomnym.
Prezes PKPS nie potrafil powiedziec, czy serce mu zmieknie i przywróci podopiecznym drugie dania
i kompot. Wlasnie czekal z grupka pracownic na kolejna dostawe darów.
– Jest coraz trudniej. Wczesniej otrzymywalismy z ubojni nawet 30 kontenerów miesa, teraz dostalismy cztery. Gdybysmy sobie pomagali, pewnie wiecej udaloby sie zdobyc.
Z oswiadczenia bezdomnych:
Oswiadczamy, ze czujac sie ponizeni decyzja pana prezesa, postanowilismy nie brac jalmuzny w postaci zupki i dwóch kromek chleba, uwazajac, ze skoro pan prezes chce nas zaglodzic, niech stanie sie to jak najpredzej. Oswiadczamy, ze o calej sytuacji zostal powiadomiony dyrektor MOPR, lecz wszystko pozostalo bez echa, a my nadal nie jemy, poniewaz kazdy ma odrobine honoru i czlowieczenstwa.
Pensjonariusze.
Mieszkam poza zasiegiem “Tygodnika”, wiec moja opinia opiera sie jedynie na tym, co znalazlem na stronie www, tudziez znajomosci materii noclegowni z innych zródel.
Nie wydaje mi sie, by wraz z poczatkiem wiosny i robót sezonowych zasadne bylo jakiekol