Siedleckie czarne punkty

Mimo ciaglych prób ulepszen ruchu
drogowego w miescie, nadal sa takie miejsca
w Siedlcach, które powoduja zagrozenia
dla bezpieczenstwa
pieszych i kierowców.
Wydaje sie jednak, ze reakcja urzedników odpowiedzialnych za ruch drogowy bywa zbyt powolna.
A czasem wyglada to tak, jakby nie mieli oni pojecia o klopotliwych punktach. Zwracaja na nie natomiast uwage radni.
– Koniecznie trzeba cos zrobic
z przejsciami dla pieszych na Biskupa Swirskiego przy skrzyzowaniu z Czerwonego Krzyza – zauwazyla Teresa Celinska. – W niewielkiej odleglosci sa tam dwa przejscia. Zatrzymujace sie samochody blokuja ruch, a wyjezdzajace z Czerwonego Krzyza musza gwaltownie hamowac.
Drugie miejsce, które jest po prostu niebezpieczne, to skrzyzowanie Aslanowicza z Konarskiego.
– Tam nie ma wystarczajacej widocznosci. Jesli ktos chce wyjechac
z Konarskiego w lewo w strone ronda, naraza sie na niebezpieczenstwo – apelowal Adam Konca.
– Zastanawialismy sie nad umieszczeniem tam lustra – przyznala Ewa Zbiec z wydzialu ruchu drogowego. – Jednak przepisy nie pozwalaja umieszczac luster na drogach publicznych. Jedynym rozwiazaniem moze byc zakaz skretu w lewo.
I prawdopodobnie niebawem stanie tam taki znak. Skrzyzowanie od lat straszylo kierowców i pieszych. Jesli wezmie sie pod uwage fakt, iz tuz przy nim znajduje sie liceum Zólkiewskiego, a po drugiej stronie szkola podstawowa, gimnazjum i popularny ,,Elektryk’’, to latwo sobie wyobrazic, jak duzy jest tam ruch.
– Dlaczego na ulicy Swietojanskiej nie ma zakazu postoju i zatrzymywania sie? – dopytywal Mariusz Dobijanski. – Tam niewiele brakuje do nieszczescia. Stojace samochody blokuja przejazd, ograniczaja widocznosc. Podobny klopot jest z zatoczkami przy PKS. Zatrzymujace sie autobusy skutecznie tamuja ruch.
Odcinek Swietojanskiej od Sienkiewicza do stanowisk PKS jest w tej chwili bardzo niebezpiecznym miejscem. Tym bardziej, ze nie uregulowano jak dotad kwestii ulicy Gluchej, która dojezdza sie do targowiska
i Eurodomu. Wladze miasta po uwadze Mariusza Dobijanskiego obiecaly postawic tam znak zakazu zatrzymywania sie.
– O zatoczkach autobusowych rozmawialismy juz z wladzami PKS, które mocno protestuja przeciwko odebraniu im zatoczek na przystanek autobusowy. Byly one budowane
z mysla o autobusach PKS i na to powoluje sie przedsiebiorstwo. Zapowiada nawet, ze razie konfliktu skieruje sprawe do sadu – powiedzial Miroslaw Symanowicz.