Aura nieco pokrzyżowała plany organizatorom jesiennego Biegu Jata Race. Pogoda była ładna, w lasach Jaty za mało było wody i błota. Ale za to uczestnicy dopisali. W letniej imprezie wystartowało około 40 osób. Teraz zgłosiło się prawie 120. Wystartowało 110.
Impreza Jata Race to rodzaj biegu przełajowego z trudnymi przeszkodami naturalnymi, pojawiającymi się na trasie, jak również ustawianymi przez organizatorów. Dorośli zawodnicy i młodzież, jak za pierwszym razem, mieli do pokonania 7 km. Była też przygotowana krótka, jednokilometrowa i dużo łatwiejsza trasa dla dzieci w wieku 6-13 lat. Tym razem start i metę zlokalizowano w pobliżu stanicy turystyczno-rekreacyjnej Klimkowska Strużka w Klimkach.
Jak za pierwszym razem biegacze musieli pokonać kilkadziesiąt przeszkód terenowych, takich jak gęste zarośla, bagna, piaszczyste drogi, doły, w tym wypełnione wodą, skarpy i wykroty, itp. Do tego dołożono pionowe i ustawione pod katem drewniane ścianki, liny, drabinki sznurkowe, zasieki, opony przez które trzeba było przeskakiwać, czołgać się pod nimi a także je przetaczać, pustaki do przeciągania i worki z piaskiem do przenoszenia. Wymyślnych przeszkód było dużo więcej. Ostatnia przeszkoda przed widoczną już metą miała 4 metry wysokości. Ostatkiem sił trzeba było się na nią wdrapać, a następnie z niej zeskoczyć i biec dalej.
Wśród mężczyzn, jak za pierwszym razem zwyciężył Rafał Golec, reprezentujący klub Crossfit Siedlce. Dystans pokonał w czasie 41 min. i 36 sek. Drugi był Łukasz Zdanowski z czasem 47:05, a trzeci Mateusz Cichy z grupy Dzikie Borsuki. On trasę przebiegł w czasie 47:49.
Spośród kobiet też tak jak podczas pierwszej edycji biegu najlepiej poszło Monice Osińskiej z Dzikich Borsuków, której stoper przy przebieganiu linii mety odliczył 54 min. i 53 sek. Druga na mecie zameldowała się Paulina Wolińska z Crossfit Łuków z czasem 59:22, a trzecia Anna Dikta. Jej trasę udało się pokonać w godzinę, minutę i 18 sek.
Jak twierdzili uczestnicy biegu po pokonaniu wyznaczonego dystansu, trasa tym razem przebiegała w jeszcze piękniejszej części Jaty. Była bardziej urozmaicona, bo pojawiały się nawet całkiem spore pagórki. Dzięki udziałowi w biegu można było nie tylko sprawdzić swoją kondycje fizyczna i spalić zbędne kalorie, ale też poznać fragment naprawdę pięknych lasów łukowskiej Jaty.
Przeczytaj więcej na ten temat:
► Pierwsza taka impreza w powiecie.
Przez błoto, piachy i wykroty