Kwit kontra mandat

Siedlce znowu wyrózniaja
sie absurdalnym stosowaniem prawa.
– Wszystko jest zgodne z przepisami. Tylko, ze sa to rózne przepisy – tlumaczy prezydent Miroslaw Symanowicz.
Chodzi o ulicznych handlarzy, którzy dorabiaja sobie do rent i emerytur sprzedajac grzyby, jagody czy rzodkiewki z ogródka – czyli o przyslowiowe babcie z jajkami. Normalizacja straganowego handlu w Siedlcach wyglada nastepujaco: do babc przychodzi inkasent i pobiera od nich oplate targowa. Placi ja kazdy, kto chce handlowac. Babcie sa juz zadowolone, bo po zaplaceniu haraczu targowego moga sie okazac kwitem, ze prosze bardzo – handluje legalnie, zaplacilam za to, nikogo nie okradam. Az tu nagle… przychodzi Straz Miejska. I lup, babci mandat! Bo handluje w niedozwolonym miejscu.

Legalizowanie?
– Nie mozna pobierac od ludzi jednoczesnie oplaty targowej i karac ich mandatem za to samo, czyli za handlowanie! – oburzyl sie radny Kazimierz Seliga. – Mandaty daje sie tam, gdzie nie chcemy, aby ludzie handlowali, a oplaty targowe przyjmowac tam, gdzie pozwalamy na to.
Radni sami przyznaja, ze niewielki „domowy’’ handel, tak naprawde, nikomu nie przeszkadza.
– Przeciez ci drobni handlarze sprzedaja swoje produkty na osiedlach i maja pelna akceptacje ludzi. Przyjezdzaja gospodarze z mlekiem, z jajkami, z ziemniakami, z owocami. Maja przyzwolenie ludzi.
W miescie mamy trzy oficjalne targowiska: stary rynek przy Rynkowej, bazarek przy Gluchej i bazarek przy Hali Targowej. Ten ostatni ma tradycyjna opinie zieleniaka. To tu najczesciej straznicy sieja poploch swoimi mandatami.
– Ci handlarze przeszkadzaja przechodniom i w ruchu ulicznym. To nie jest miejsce do handlowania – twierdzi Straz Miejska.
Radny Krzysztof Denisiuk zwrócil jednak uwage na pozornosc dyscyplinowania mandatami.
– Przeciez tam handel i tak caly czas sie odbywa. Dzien w dzien. I to z wielkich samochodów poustawianych na trawniku. Przeciez tam juz nawet wspomnienia po trawniku nie ma! I nikt nie usuwa tych samochodów-sklepów z miejsca, gdzie nie wolno im stac.
No tak. I to jest wlasnie efekt pobierania podwójnej taksy: zaplacili za handlowanie, zaplacili za nielegalne stanie i wszystko w porzadku. W miejscu niedozwolonym nadal jest tlok, scisk i zamieszanie.
– Bo pobierajac oplaty targowe, tak naprawde legalizujemy ten handel – stwierdzil radny Mariusz Dobijanski. – A jesli potem jeszcze handlarzy karzemy, to robi sie bardzo dwuznaczna sytuacja.
Wersja prawników
Prezydent Miroslaw Symanowicz powoluje sie na przepisy.
– Inna uchwala okresla stawke i zasady pobierania oplaty targowej, a inna wyznacza miejsca dozwolone do handlu. To sa rózne przepisy, które ze soba nie graja – stwierdzil prezydent.
Prawnicy uznali, ze jest uchwala, która opodatkowuje handel w miescie i trzeba ja stosowac. Dlatego domorosli handlarze musza placic oplate targowa. Mariusz Dobijanski wskazal na przyklad Warszawy.
– Tam na nielegalnych targowiskach pobierana jest wyzsza oplata niz na tych legalnych. Ludzie potrafia liczyc. Wybieraja tansze miejsce. Ten prosty sposób dobrze dziala.
Prezydent Miroslaw Symanowicz nie uwaza tego rozwiazania za dobre.
– Prawnicy uznali, ze nie mozna stosowac dwóch oplat targowych – stwierdzil.
Radni zdziwili sie: w Warszawie mozna, a w Siedlcach nie?
– Mandat ma byc tym przymusem ekonomicznym – uznal prezydent. (MZ)
***
No i tak… Golono, strzyzono, strzepiono. Siedlce po prostu rzadza sie wlasna logika. To juz chyba taka specyfika tego miasta. I bedzie tak, dopóki cos sie tu nie zmieni.