– Szukam ojca Dawidka – to pierwsze slowa, jakie Aneta wypowiedziala w redakcji.
Maly ciemnoskóry brzdac jest sliczny jak z obrazka. Usmiecha sie, a czarne jak wegielki oczy swidruja czlowieka na wylot. Jego mama niesmialo zaczyna swoja opowiesc. Jest zmeczona i zdesperowana. Doszla do skraju wytrzymalosci. Czy pozostaja jej tylko lzy i strach o przyszlosc?
– Nie przychodzilabym tutaj, ale gdy zlikwidowano fundusz alimentacyjny, nie mamy z czego zyc. Moja sprawa o wyegzekwowanie alimentów od ojca dziecka nie moze sie odbyc, bo nie mozna ustalic jego adresu. Jest prawdopodobnie w Australii, ale nie ma pewnosci.
Aneta pracowala w szkole jezykowej zalozonej w Siedlcach przez cudzoziemca, z pochodzenia Kamerunczyka. Otworzyl on takze kafejke internetowa i ksiegarnie. Mimo ze szef byl zonaty, miedzy Aneta a nim zawiazala sie nic sympatii, która przerodzila sie w romans. Gdy okazalo sie, ze Aneta jest w ciazy, szef nie byl zachwycony.
– Uznal dziecko w sadzie, choc nie zgodzil sie dac mu swego nazwiska. Sad zasadzil nam alimenty. Otrzymalam je we wrzesniu, nawet z „zapasem” az do grudnia. Sad nakazal jeszcze wyplacic nam wyrównanie za minione piec miesiecy.
Wyrównania Aneta jednak nie otrzymala. Podobnie jak dalszych alimentów, naleznych od stycznia tego roku. Aneta wynajmuje mieszkanie. Pochodzi z niezamoznej rodziny i nie moze liczyc na finansowe wsparcie z jej strony. Gdy wiec alimenty nie nadchodzily, sytuacja samotnej mamy zrobila sie dramatyczna.
– Szkole jezykowa, kafejke i ksiegarnie po prostu zlikwidowal i wyjechal. Nie mialam z nim juz kontaktu. Dowiedzialam sie, ze wyjechal z zona do Australii. Wiem to od jego uczniów. Przykro mi, ze zostalam tak pozostawiona sama sobie. Prawde mówiac, oklamal mnie, bo mówil, ze nigdzie nie wyjezdza.
Aneta zalozyla sprawe w sadzie o sciagniecie zaleglych alimentów. Tu jednak pojawil sie klopot: brak dokladnego adresu ojca uniemozliwia przeprowadzenie rozprawy.
– Zadzwonilam do jego tesciowej, do Warszawy. Wytlumaczylam, o co chodzi, ze potrzebuje jego adresu. Nie podala mi.
Aneta nie ma pracy, synek ma prawie póltora roku. Jest im bardzo ciezko.
– Moze ktos zna jego adres? – zastanawia sie. – Szukam go juz od wielu miesiecy. Zycie staje sie coraz trudniejsze.
Aneta przyznaje, ze nie spodziewala sie takiego obrotu sprawy. Nigdy nie przypuszczala, ze ojciec moze tak po prostu zapomniec o dziecku, nie zastanawiac sie, czy ma ono potrzebne do codziennego zycia rzeczy, jedzenie, pieluchy.
– Nie traktowal mnie zle – wspomina. – Teraz to wszystko po prostu boli i przeraza. Mysli o jutrze, o nastepnym tygodniu przynosza tylko strach. Jak przezyc? Za co kupic dziecku jedzenie?
Siedlecki sad wyslal do konsulatu polskiego w Australii pismo z prosba o ustalenie adresu Kamerunczyka. Niestety, odpowiedz nie nadeszla. Aneta poprosila o sprawdzenie adresu, który ktos zyczliwie jej podsunal.
– Sad ponownie zwrócil sie do konsulatu z zapytaniem, czy dany adres jest aktualny – dowiadujemy sie w siedleckim sadzie. – Dopóki adres ojca dziecka jest nieznany, sytuacja dziecka i jego mamy bedzie bardzo trudna. Bez adresu sprawa nie ruszy z miejsca.
PS
Jesli ktos moze pomóc Anecie lub ma kontakt z ojcem dziecka, moze napisac do redakcji z dopiskiem „Aneta” badz tez poczta e-mailowa: m.zaczynska@siedlecki.pl