Rolnicy z trzech powiatów: łukowskiego, ryckiego i garwolińskiego protestują przeciwko tragicznej ich zdaniem polityce rolnej rządu PiS. Na drodze krajowej 76, Z Łukowa do Stoczka Łukowskiego, w okolicach Wólki Zastawskiej zorganizowali blokadę. W kraju było takich 14.
Inicjatorem tych działań rolników podjętych w całej Polsce jest Agrounia, oddolny ruch społeczny właścicieli gospodarstw i producentów rolnych. Jego celem jest przede wszystkim łączenie interesów rolników z potrzebami konsumentów. Członkowie i sympatycy ruchu stawiają na rozwój rodzimego rolnictwa oraz na polski handel zajmujący się obrotem płodami rolnymi i ich przetworami. Na tym chcą opierać bezpieczeństwo żywnościowe państwa. Z powiatu łukowskiego w blokadzie drogi brali udział rolnicy z gmin: Łuków, Stanin, Wojcieszków, Krzywda i Stoczek Łukowski. Byli też z gmin pozałukowskich – z Kłoczewa, Trojanowa.
Chociaż ze 154 rolników, którzy we wtorek, 24 sierpnia stanęli na skrzyżowaniu DK 76 i drogi gminnej do Tuchowicza, nie wszyscy było zadeklarowanymi członkami Agrounii, to jednak każdy podzielał poglądy głoszone przez ten ruch i jego lidera, Michała Kołodziejczyka.
− Polska nie tylko sama się wyżywi, ale może też wykarmić jeszcze wielu innych ludzi u naszych sąsiadów czy generalnie poza granicami − powiedział obecny na miejscu blokady rolnik z Celin Tuchowickich. − Możemy sprzedawać nadwyżki naszych produktów przynosząc jeszcze dochody dla państwa. Będzie się tak jednak działo pod jednym warunkiem: nasze władze nie mogą polskiego rolnictwa zadusić, a rolników olewać! Polityka rządu PiS, gdy idzie o rolnictwo, jest nie do zaakceptowania. To nie jest polityka rozwoju, o czym m.in. trąbi w TVP premier, ale zwijania rolnictwa.
Inni protestujący podkreślali, że polityka cenowa na artykuły i przetwory rolne jest tak skonstruowana, by rolnicy zarabiali na granicy opłacalności, a konsumenci musieli słono za żywność płacić. Różnica między cenami, zdaniem protestujących zostaje w kieszeniach kombinatorów. Część uważała, że ci kombinatorzy, to przede wszystkim zagraniczne przedsiębiorstwa handlowe, które nie płacą w kraju podatków. Ale nie wszyscy się z tym poglądem zgadzali. Część rolników zauważała, że wysokie ceny na polską żywność obowiązują także w sklepach i u producentów z czysto polskim rodowodem.
− Tu nie ma znaczenia, kto prowadzi obrót i przetwórstwo płodów rolnych, Polacy czy obcy kapitał. Wszyscy równo trzymają ceny, nikt ich nie obniża. A przecież gdyby przykłady takiego cwaniactwa nie szły z góry, wprost z rządu i rządowych agend, wprost od najwyższych przedstawicieli państwa: premiera, wojewodów, posłów, prezesów najróżniejszych państwowych spółek, aż po niektórych przedstawicieli lokalnych władz samorządowych, to mogło by być inaczej. Jest po prostu przyzwolenie na cwaniactwo, które doprowadza rolników do bankructwa, a konsumentów do rozpaczy. Proszę zauważyć, że ceny żywności w Polsce są takie jak w Niemczech, a nawet wyższe, gdy tymczasem zarobki większości Polaków są kilkakroć niższe. Nie pytamy już głupio: „panie premierze jak żyć”. Bo my wiemy jak. Tylko polski rząd polskim rolnikom i konsumentom na to nie pozwala − twardo stwierdzili blokujący drogę.
W dniu rozpoczęcia blokady, która trwać miała 48 godzin, a więc do czwartku, 26 sierpnia, protestujących rolników pod Wólką Zastawską odwiedził Michał Kołodziejczyk, lider Agrounii. Powiedział, że dziwi się, iż w obliczu piętrzących się kłopotów z rolnictwem: drożyzny środków do produkcji, paliw, wyśrubowanych jakościowych norm unijnych i polityki pośredników handlowych, premier Morawiecki nie chce z Agrounią rozmawiać, bo… jest zaangażowana politycznie.
W czasie blokady droga krajowa, jak też droga gminna z Tuchowicza do krajówki były nieprzejezdne. Policja, która przez cały czas trwania protestu zabezpieczała blokadę, wyznaczyła inne drogi, którymi mogli poruszać się kierowcy i ich auta. Zarządcy dróg sumiennie oznaczyli objazdy.
Podczas protestu rolników nie odwiedził żaden przedstawiciel władz.
Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS”.