Nie ma ABS-u, elektrycznie sterowanych szyb, poduszek powietrznych…
Jednak Wojciech Wicherski, sedzia Sadu Rejonowego w Sokolowie Podl.,
prezes miejscowej Ochotniczej Strazy Pozarnej oraz wiceprzewodniczacy
Wojewódzkiego Sadu Honorowego Mazowieckiego Zwiazku OSP,
nie zamienilby jej, za zadne skarby, na inne auto.
Pokochal ja za prostote i dusze, jaka maja stare pojazdy…
Mieszkancy Sokolowa przyzwyczaili sie juz do widoku bialej Warszawy. Auto czesto mozna spotkac na parkingu przed budynkiem Sadu Rejonowego, bo jego wlasciciel jezdzi nim przez caly rok do pracy. Widok polskiego garbusa w Sokolowie spowszednial. Tylko od czasu do czasu ktos sie zatrzyma, popatrzy z zainteresowaniem, pokaze wnukowi samochód, którego od co najmniej 20 lat nie spotyka sie juz na naszych drogach… Niekiedy jednak stojaca wsród Polonezów, Fordów i Opli poczciwa Warszawa chwyci kogos za serce. Kiedys sedziwy mezczyzna
z czuloscia gladzil maske Warszawy. – Mialem taka sama. Tez biala… – powiedzial troche zmieszany, gdy spostrzegl, ze patrze w jego strone.
Biala Warszawa jest pewnie najstarszym samochodem w Sokolowie. Ma juz 39 lat. – Kupilem ja przed osmiu laty, w Czekanowie. Auto bylo w dobrym stanie, jak to sie mówi „na chodzie” – wspomina Wojciech Wicherski, z luboscia patrzac na swój samochód.
Dlaczego zdecydowal sie kupic Warszawe, a nie na przyklad Volkswagena garbusa lub jeden z mniej popularnych u nas starych modeli Citroena?
– Zamilowanie do starych aut i fantazja, aby przesiasc sie z nowoczesnego samochodu do leciwego auta, którym interesuja sie juz tylko kolekcjonerzy starych pojazdów, to nie wszystko… Do Warszawy mialem szczególny sentyment, bo przypominala mi lata dziecinstwa, rodzinny dom i mojego ojca. Tata byl wojskowym i jezdzil sluzbowa Warszawa, wlasnie taka, jak ta… – mówi sentymentalnym tonem Wojciech Wicherski.
Dla sedziego, mieszkajacego w Sokolowie od ponad 20 lat, posiadanie starej Warszawy to nie tylko sentymentalizm, ale takze sposób na relaks. Bo pan Wojciech odpoczywa reperujac i konserwujac swój niemal czterdziestoletni samochód.
– Po wielogodzinnych sesjach w sadzie podnosze maske i zapominam o codziennosci, o pracy, a czasem i o bozym swiecie… Naprawianie Warszawy jest zajeciem, które potrafi mnie wciagnac na wiele godzin i dac doprawdy wiele satysfakcji! – zapewnia Wojciech Wicherski.
Odkryl juz niejedna tajemnice mechaniczna tego pojazdu. Nie ma ich zbyt wiele. Atutem Warszawy jest bowiem prosta konstrukcja. Nie trzeba byc wielkim mechanikiem, aby poradzic sobie z kaprysami i niedomaganiami starego wozu.
Jednak przed 40. urodzinami Wojciech Wicherski zafunduje swojej Warszawie porzadny lifting. Wstawi ja do lakiernika, aby jubilatka nie straszyla rdza na blotnikach i zmatowialym lakierem.
– Zamierzam jezdzic Warszawa jeszcze dlugie lata… Na pewno mnie nie zawiedzie! – mówi pewnym tonem W. Wicherski.
Jest daleki od narzekan. Warszawa spala co prawda 14 l benzyny na 100 kilometrów, ale W. Wicherski zamontowal instalacje gazowa. Najdalej wybral sie swoim reliktem do Zakopanego.
– To doprawdy zaden stres, jesli przed podróza zrobi sie przeglad – zapewnia wlasciciel Warszawy.
Auto nie jest tez szybkie. Wyciagnie 120 km na godz.
– Mnie to wystarcza – ucina W. Wicherski.
Przyznaje jednak, ze wybierajac sie gdzies dalej za Sokolów, prosi zone o kluczyki do Citroena Xsary…
Rok temu w Siedlcach …
Rok temu w Siedlcach pod Ujrzanowem taka sama Warszawa wjechala pod Tira . Zginely wtedy oprócz kierowcy dwie nastolatki . Pewnie Warszawa przeglad techniczny przechodzila na podwórku albo w stodole