Urzedniczka z minskiego magistratu
stracila prace, bo w internecie w portalu Interia pl zamiescila swoje zdjecie
i wizytówke z oferta matrymonialna.
Napisala, ze cel kontaktu to: „luzna
znajomosc, przyjazn, seks”.
Niedawno nauczycielka j. angielskiego w szkole w Gwizdalach (gm. Lochów) musiala zrezygnowac z pracy, gdyz „zyczliwi” doniesli do prasy, ze jakis czas temu, zanim zaczela pracowac w szkole, zagrala w filmie pornograficznym. Urzedniczka z Minska nie zagrala w filmie porno, a jednak burmistrz Zbigniew Grzesiak zwolnil ja w sierpniu z pracy, uzasadniajac swoja decyzje tym, ze zamiescila w internecie informacje dotyczace jej preferencji seksualnych, czym podwazyla zaufanie i wiarygodnosc pracownika samorzadowego.
Swoja oferte urzedniczka zlozyla w internecie na poczatku 2003 roku. Rok pózniej tematem internetowych randek zajela sie lokalna gazeta „Co slychac”. Dziennikarze natrafili na oferte urzedniczki i zlosliwie ja skomentowali. Gdyby nie to, nikt do dzisiaj nie wspominalby o internetowym randkowaniu kobiety, nie mówiac juz o surowych tego konsekwencjach. A tak przypadek minskiej urzedniczki stal sie problemem ogólnopolskim. Po zwolnieniu jej z pracy, kobieta skierowala sprawe do Sadu Pracy, a „Gazeta Wyborcza” opisala jej historie.
Po publikacji w „GW”, w internecie rozgorzala dyskusja. Swoje komentarze pisali takze ludzie z Minska. Osoba okreslajaca sie jako „Znajoma” napisala: Znam osobiscie osobe, o której tutaj mowa. Jest osoba wyksztalcona, prawa i stanu wolnego. Uwazam, ze niezaleznie od stanowiska czlowiek ma prawo do osobistego szczescia, to jego sprawa (…) Mam nadzieje, ze wróci do pracy (…).
Autor wypowiedzi „Wyborca z Minska”: To przykre, ze cala Polska pozna burmistrza G. z takiej informacji. A minszczanie mam nadzieje juz go nie wybiora 4 czy 5 raz. Facet ma z 70 lat i pewnie nie korzysta z sieci. Co mu zrobila ta dziewczyna, zeby ja wyrzucic. Zycze jej wygrania procesu i znalezienia szczescia.
Równiez internauci z innych regionów kraju komentowali zdarzenie. „Lesny patyk” napisal: Wlasciwie to burmistrz mógl pójsc jeszcze dalej i zabawic sie w malego publicznego detektywa i zaczac umawiac sie z nia via net, a na pierwszej randce w realu pojawic sie z policja. Bosman: Gdyby ta oferta byla napisana podczas pracy w urzedzie, popieram burmistrza. Jezeli to odbylo sie po godzinach pracy, na prywatnym sprzecie, Panie Burmistrzu, jest to demagogia, sredniowiecze. Róznica jest tylko jedna. Wtedy sie kobiety palilo, dzis sie je zwalnia z pracy.
Byli takze i tacy dyskutanci, którzy w pelni popierali dzialanie burmistrza Grzesiaka. – Jak sie pracuje w urzedzie, to nalezy wlasna osoba dbac o jego godnosc, wizerunek, a nie rejestrowac sie na podejrzanych stronach www i dac sie podejsc gazecie. Sama jest Pani sobie winna – napisal internauta sygnujacy swoja wypowiedz „Z-ca burmistrza”. Internauta „nzzzzz” stwierdzil: Decydujac sie na prace w urzedzie decyduje sie na upublicznienie swojej osoby, swojego dzialania. A takie dzialanie, jakie podjela w internecie, naraza na smiesznosc caly urzad.
Dyskutanci wyrazajac swoje prywatne opinie glównie minskiemu burmistrzowi nie szczedzili zlosliwych, dosadnych i uszczypliwych komentarzy. Wypowiedzi dyskredytujacych zachowanie urzedniczki bylo niewiele. O tych komentarzach burmistrz Zbigniew Grzesiak nie chce rozmawiac, gdyz, jak wyjasnia, nie korzysta z internetu. Nie chce takze rozmawiac o naruszaniu godnosci pracownika samorzadowego. – Nie bede przed rozprawa sadowa wypowiadal sie na ten temat – ucina krótko.
Minsk to duze podwarszawskie miasto. Skoro w takiej aglomeracji za prywatnosc i forme spedzania wolnego czasu urzednik traci prace, gdyz w ocenie pracodawcy narusza godnosc pracownika samorzadowego, to co staloby sie z urzednikiem, gdyby postapil podobnie w wiejskiej gminie? – Nic bym nie zrobil – stwierdza wójt gminy Dobre, Zygmunt Kordalewski. – Zyjemy w wolnym kraju. W pracy oceniam urzedników za prace, za ich stosunek do interesantów. Natomiast zycie prywatne nie ma wplywu na te ocene.
Dariusz Jaszczuk, wójt Mrozów, w takiej sytuacji, w pierwszej kolejnosci przeprowadzilby szczera rozmowe, by wysondowac, czy zainteresowania osoby skladajacej oferte w internecie nie wychodza poza ogólnie przyjete kanony. Jezeli bylaby to chwilowa slabosc pracownika, to dalby mu szanse. – Moze jestem staroswiecki – komentuje – ale z szukaniem partnera nie powinno dzis byc problemu. Nie razi mnie tez mówienie o seksualnosci, ale o tym mozna rozmawiac z partnerem, a nie publicznie. Pewne zachowania moge akceptowac. Jednak bedac wójtem musze wiedziec, jakie jest spoleczenstwo w mojej gminie i czy taki pracownik nie bedzie stanowil problemu dla obywateli. Czy ludzie taka osobe zaakceptuja, czy tez z kazda sprawa beda szli do wójta, bo z pracownikiem nie zechca rozmawiac. Podejmujac prace w urzedzie trzeba wiedziec, ze jest sie wynagradzanym przez spoleczenstwo i dlatego sa pewne ograniczenia, normy, do których nalezy sie dostosowac. Urzad jest dla wszystkich i dlatego nawet gdyby mówiono zascianek, to pracownik wybierajac miejsce pracy godzi sie na zasciankowosc. Pracownik ma swoje prawa, ale pod warunkiem, ze nie stoja one w sprzecznosci z poziomem otwartosci spolecznosci. Gdyby taka sytuacja zaistniala w Mrozach, to okolo 70 proc. mieszkanców zadaloby mi pytanie: kogo wójt w tym urzedzie trzyma?
– Nie wnikam w zycie prywatne, ale jestem zwolennikiem poprawnosci – komentuje Bogdan Swiatek, wójt gminy Latowicz. – Gdyby w mojej gminie zdarzyla sie taka sytuacja, to przeprowadzilbym z pracownikiem rozmowe, ale nie zwolnilbym z pracy. Decyzje o zwolnieniu podjalbym wówczas, gdybym mial szanse wygrac z pracownikiem w Sadzie Pracy. Gdybym takiej szansy nie mial, nie podejmowalbym próby zwolnienia.
Burmistrz Minska podjal próbe i wreczyl urzedniczce wymówienie. W pazdzierniku Sad Pracy bedzie rozpatrywal, czy kobieta naruszyla godnosc urzednika samorzadowego i czy burmistrz dzialal zgodnie z obowiazujacym prawem.
wydaje mi sie, ze najglosniej krzycza Ci ktorzy sami grzesza…zgodnie z zasada, ze kazdy sadzi wedle siebie:-(
Ciemnogród do dziesiatej potegi!!!
Czytalam ten artykul z rosnacym oburzeniem.Nie moge uwierzyc, aby w XXI wieku w cywilizowanym (podobno!) kraju, w centrum Europy dochodzilo do tego rodzaju incydentów.Co kogo obchodzi prywatne zycie pracownika? Co komu do tego? Jak mozna zwolnic kogos za