Porzadki w piwnicy

– Poszlam rano wyrzucic smieci. W smietniku zobaczylam kilka pudelek. Wystawaly z nich ksiazki. Wzielam do reki jedna z nich i zobaczylam, ze jest to piekny album o historii Siedlec. Dalej lezaly podobne wydawnictwa dotyczace Wegrowa i Garwolina. Nie mialam czasu tego przegladac, bo spieszylam sie na autobus. Gdy wrócilam tam po poludniu, okazalo sie, ze wszystkie pudelka sa pootwierane, a ksiazki porozrzucane po calym smietniku. Piekne, nowe ksiazki. Kiedys o takich marzylam, ale nie bylo mnie na nie stac
– opowiada mieszkanka ulicy Warszawskiej w Siedlcach. Zawartosc smietnika przy Warszawskiej wzbudzila duze emocje wsród mieszkanców tej ulicy w piatek (12 listopada). Wczesnym rankiem ktos wstawil tam pudla z ksiazkami i róznymi dokumentami, a po poludniu czesc mieszkanców dowiedziala sie juz, ile np. byly posel Jan Borkowski wydal na pensje dla pracowników swojego biura, na podróze sluzbowe czy korespondencje.
– W jednym ze sprawozdan napisano, ze w od lipca do grudnia 1996 roku biuro poselskie tego pana wydalo na zakup ksiazek i prasy ponad 4,5 tysiaca zlotych – dodaje mieszkanka siedleckiego osiedla. – Dla mnie to duza kwota, a okazuje sie teraz, ze pieniadze te w postaci ksiazek zostaly po prostu wyrzucone na smietnik!
Rzeczywiscie na siedleckim smietniku oprócz ksiazek mozna bylo obejrzec kilkadziesiat dzienników ustaw, monitory polskie, ustawe budzetowa panstwa z 1995 roku, ale równiez listy obecnosci studentów na zajeciach w Wyzszej Szkole Rolniczo-Pedagogicznej w Siedlcach czy tez prace magisterskie kilku studentów. – Gdy wrócilam po poludniu, przejrzalam czesc znajdujacych sie tam ksiazek – dodaje kobieta. – Bylam bardzo ciekawa, kto to wszystko wyrzucil na smietnik. Znalazlam ksiazke Jerzego Jaskierni z jego osobista dedykacja, w której napisal: „Dr Jankowi Borkowskiemu z prosba o przyjecie i z wyrazami sympatii”. Dedykacja nosila date 17 lutego 2000 roku. Dalej lezala inna ksiazka. Równiez z dedykacja. Tym razem jej autor, Arkadiusz Kolodziejczyk napisal „Koledze Janowi z prosba o zyczliwe przyjecie”. Wydaje mi sie, ze adresat tych dedykacji nie darzyl obu panów zbyt wielka sympatia… Dodatkowo zdenerwowalo mnie to, ze ksiazka pana Jaskierni zostala wydana przez Wydawnictwo Sejmowe, czyli za nasze wspólne pieniadze, a teraz te pieniadze zostaly doslownie wyrzucone na smietnik.
Wsród smieci znalazl sie równiez spis telefonów sluzbowych Urzedu Rady Ministrów z 1994 roku. Telefony, co prawda, sa nieaktualne, ale dzieki zapiskom w notesie mozemy sie dowiedziec, ze Leszek Miller jako minister pracy i polityki socjalnej mial az dwa sluzbowe telefony komórkowe, a ówczesny premier Waldemar Pawlak nie mial ani jednego, chociaz juz wszyscy wicepremierzy takie „zabawki” posiadali.
Wsród dokumentów wyrzuconych na smietnik znalazly sie równiez ankiety przeprowadzone ok. 15 lat temu wsród mieszkanców wsi w okolicach Siedlec i Ostrowi Mazowieckiej. Sa tam szczególowe dane dotyczace tych gospodarstw, lacznie z ich powierzchnia i wartoscia produkcji.
Sprawca zdarzenia intrygujacego mieszkanców ulicy Warszawskiej znalazl sie dosc szybko. – Tak, to ja kazalem uprzatnac swoja piwnice przy ulicy Warszawskiej – mówi dr Jan Borkowski (posel w latach 1993-97). – To byly stare dokumenty, byc moze znajdowaly sie tam równiez ksiazki, ale ksiazek mam tysiace i juz sie nie mieszcza w moim domu. Byly to rzeczy magazynowane przez wiele lat, a teraz pomieszczenie trzeba bylo opróznic. Nie mialem co z tym zrobic. Kiedys zaproponowalem jednej z bibliotek, by wziela ode mnie wydawnictwa sejmowe, ale odmówila. Nie przypominam sobie natomiast, by znalazly sie tam prace magisterskie moich studentów.
A takie prace jednak byly. Jedna z nich nosila tytul „Mozliwosc zmiany form wlasnosci gospodarstw rolnych w województwie siedleckim”. Praca ta zostala napisana w 1991 roku pod kierunkiem dr Jana Borkowskiego w SRP w Siedlcach. – Ciekawe, co by powiedzieli autorzy tych prac magisterskich, gdyby sie dowiedzieli, ze ich opracowania stworzone, na pewno z niemalym trudem, sa porozrzucane po smietnikach – zastanawia sie kobieta…